Rozdział XLV

3.3K 266 25
                                    

Nadszedł ten dzień. Na szczęście dziewczyna zgodziła się na to wyjście. Póki co dalej jest w szpitalu. Niby nic jej nie jest, ale muszą wszystko sprawdzić, zrobić kontrolę, czy aby na pewno.
Za czekałem w szpitalu do godziny 18, wtedy było już ciemno. Pielęgniarki pomogły jej się ubrać, po czym wziąłem ją na barana. Zjechaliśmy windą na parter i wyszliśmy ze szpitala. Kolorowe lampki z pobliskich sklepów pięknie świeciły, w końcu za nie długo święta. W mieście było bardzo kolorowo, wyglądało to fantastycznie. Pomimo, że nie było śniegu, to wszędzie były ozdoby świąteczne i wystrojone choinki.
Najpierw poszliśmy do tej samej kawiarni w której byliśmy wtedy. Słodko ozdobiona, ładne światełka. Tak jak wtedy zamówiłem dwa kawałki tiramisu, cappuccino i kakao, jednak po jej wyrazie twarzy wywnioskowałem, że nic nie kojaży. No cóż, do odpalenia lampionów mamy jeszcze 1,5godziny. Przez ten czas przeszłem z nią po galerii, chodziłem z nią po mieście. Gdy zbliżała się godzina 20:00 poszedłem z nią na tą samą ławkę co tamtego razu. Nie wyglądała jakby cokolwiek sobie przypomniała. Po chwili oglądaliśmy masę lampionów lecących w górę. Widok był bezcenny.

~*~

Zaniosłem ją spowrotem do szpitala. Całą drogę wypytywała się o to, jak między nami było. Mimo to, dalej nic...

Odłożyłem ją przed jej salą. Przytuliłem ją, starając się aby ten moment trwał wieczność. Nie opierała się. Gdy powoli się odsuwaliśmy, ja postanowiłem na coś odważnego. Pocałowałem ją. Popatrzyła mi prosto w oczy.

- Jimin...

^^^

Zapomniałam dodać, że to święto jest wymyślone, ups XD
Dla tego rozdziału odłożyłam uczenie się na niemiecki! Doceńcie to :3
Kochqm was!!

Kakaotalk II Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz