19. |Kisiel w gaciach|

1.2K 122 62
                                    

Obudziłam się całkiem sama. Co było dla mnie usatysfakcjonujące. Wstałam, przebrałam się, umyłam kły, zrobiłam lekki makijaż. I byłam gotowa! Poszłam na dół, gdzie już byli moji chłopcy.

- Gitara siema! - Przywitałam się i usiadłam obok Jack'a na sofie.

- Elo. - Odpowiedzieli.

- To co robimy? - Zapytał się Piter.

- Pierwsze co to musimy schować Karoline. - Odrzekł Jason śmiertelnie poważnie, zrobiłam oczy jak pięć złotych.

- Znając życie będzie z nami parę dni... - Mruknął Candy.

- Jest gorszy od Jill... - Westchnął Jack.

- Ło co chodzi? - Zapytałam podpierają się łakociem.

- James przyjeżdża. - Warknął Jason. - Mój starszy brat. - Dodał z niechęcią. Wstałam. Poszłam do kuchni po szklankę wody, poczym wróciłam, usiadłam, wzięłam łyk i oplułam Meyera.

- Że co!? - Krzyknęłam. Rudy zaczął się wycierać z mina kota srającego na lodowej pustyni.

- Powienien już być... Szybko schowajcie ją! - Powiedział Jack. Lecz było już za późno... Słyszeliśmy płukanie do drzwi. Chłopaki zbledli. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, bo lag w ich mózgach nie pozwalam na taką trudną czynność.

- Siema! - Przywitałam gościa... Fala gorąca natychmiast mnie oblała. Jest wysoki... Miał ciemno granatowe oczy, złote włosy, które były w artystycznym nieładzie, a na nich był czarny kapelusz, który pasował idealne. Był ubrany w czarne ryrki, czarne buty. Miał na sobie czarną, rozpięta marynarkę, a pod spodem była biała, mocno rozpięta koszulą. Z ubioru przypominał trochę *Laito z Diabolik Lovers.

- No witam... - Zamruczał zmysłowo, lekko się schylił, i złożyć mi na ustach krótki, lecz gorący pocałunek. Potem dodał. - ...moja kochanko.

- Jack!!! Szybko!!! Zanim będzie za późno!!! - Krzyknął Jason. Nie minęły sekundy, a zebra mnie podniósł i uciekł na górę. Miałam nogi z waty, a rękoma krzyknęła się za usta. W mojej głowie było istne przeciążenie, error i chuj wie co jeszcze.

Wpadliśmy do miejsca, gdzie typowa polska rodzica przeprawdza najpoważniejsze rozmowy i obrady czyli łazienki.

- Karol, żyjesz!? - Jack mnie zapytał.

- Eemmm gdudkf ngai vhkorej. - Wymamrotałam.

NAGLE po pokoju wpatował starszy Meyer!

- Ja jeszcze z tobą nie skończyłem księżniczko! - Wymamrotał w progu drzwi, jedną ręką opierał się o framugę, a druga trzymał na czole Jason, który próbował go walnąć. Wyglądało to ciekawie.

- Zrób coś!!! - Rudy wydarł się do czarno włosego. Ten nerwowo rozejrzał się po pokoju, poczym wyrzucił mnie przez okno (;-;)

~ Oczami Jack'a ~

- Serio!? - Wydarło się na mnie jednocześnie nieźle wkurwione rodzestwo. Już się nie siłowali, tylko stali ze skrzyżowanymi ręką.

- Eeeee... To wina Candy'ego! - Odpowiedziałem szybko i im spieprzyłem.

~ oczami Karoliny ~

- I co teraz? - Zapytałam mnie Candy w basenie. Otóż było to tak... Jack wyrzucił mnie przez okno (ależ to głębokie) ja wpadłam do basenu, w którym wesoło siedział ten niebieski porąbaniec w stroju kąpielowym (spodenkach) (jest u nich maj) podał mi strój (bikini) przebrałam się w ni... I teraz siedzimy se na brzegu mocząc nóżki, pijąc whisky z cola i małą parasoleczką.

- Nie wiem... - Mruknęłam. - Ale on jest taki przystojny i te oczy... Oooo... Rozpłynąć się można! - Moja twarzy nabrała rumieńców, a Błękitek poczerwieniał ze złości, a jego wyraz twarzy mógł zabijać.

- Właśnie o to chodzi... Jest... Podrywaczem takim z wyższej półki... A my chcemy żebyś kochała nas, a nie jego. - Mruknął zły.

- O kurwa... - Mruknęłam. - Przecież wiesz, że was kocham... Jamesa też mogę. - Dodała ciszej biorąc łyk napoju.

- Ja myślicie... - Obok mnie usiadł Piter w stroju kąpielowym. - Kiedy wyjedzie?

- Znając życie... - Westchnął Błękitek
- Dwa - trzy tygodnie.

♤♡♤♡♤

* Laito z DL
Oto on...

|
|
|
V

Trochu się na nim wzorowałam ^^

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Trochu się na nim wzorowałam ^^

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz