47. |Anime, Mia, Bejbe, komin i zgon

570 58 41
                                    

- Hmm.... - Szukałam śladu zakopanego Błekitka, ale nic z tego nie wyszło. Powinnam szukać wyraźnego śladu kopanej ziemi, ale... trawka jest świeżo posiana, więc...

Myślałam i myślałam, ale u mnie z myśleniem ciut słabo. Odłożyłam kamerę w bezpiecznym miejscu. Jeszcze po nią wrócę! Potrzebowałam pomocy, w tym wypadku mogłam liczyć tylko i wyłącznie na moim ukochanych trzech debili. Ojej. Ale do kogo mam zadzwonić? Papyt? Rudy? Może Zebra? Oh, jaki trudny wybór! Myślę, że rozwiąże ten problem oglądając moje ulubione anime! Ono na pewno pomoże mi podjąć właściwą decyzję!

~ Oczami Błekitka ~

- AAAAAA!!!!!!! RATUNKU!!!!!! AAAAAA AAAAAA!!!!!!!!!¡¡¡¡!!!!!

~ Oczami Karoliny ~

Popłakałam się! To było takie urocze! A jednocześnie smutne. Z tęsknim wzrokiem oglądałam napisy końcowe. Spojrzałam na zegarek.

- Wow... to były tylko dwa sezonu, a zajęło mi to ponad sześć godzin... Powinnam w końcu odkopać tego gamonia, a tak bardzo mi się nie chce!

Chcąc czy nie chcąc zadzwoniłem do Pitera, tego najbardziej odpowiedniego i rozsądnego! Czekałam...! Pip... pip...

- Halo!? - Wydarł się.

- No hej! Słuchaj! Candy'ego zakopali i nie wiem gdzie on jest! Co mam zrobić?! - Krzyknęłam równie głośno co on.

- Nie wiem... Zaraz... Jak to go zakopali!? - Był zdziwiony. Ciekawe dlaczego? Przecież to takie oczywiste.

- No normalnie. Wykopali dół, znaleźli skrzynie z Marco i go tam wsadzili, zakopali i kropeczka.

- ONA JEST W SKRZYNI Z TYM WAMPIREM!?! - Warknął tak głośno, że aż musiałam odsunąć telefon od... łba. To takie zastanawiające, że to on się bardziej martwi o Zack'a niż ja. Hmm...

- Tak, czy to jakaś różnica? Słuchaj, wiesz gdzie to zakopaliście? - Zapytałam już błagalnym tonem.

- Nie. Ale Blanka będzie wiedziała. - Odpowiedział, aż nad to spokojnie. Chwila... co ma piernik do wiatraka!?

- Niby jak?

- Zadzwoń do niej, to się dowiesz. A teraz przepraszam, ale robie sprajt und banan czelendż. Pa! - I się rozłączył. Zamrugałam dwu krotnie. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy ten świat przestanie mnie zaskakiwać!? Lecz posłucham żółtoszablozębnego. Zadzwoniłam do Jack'a, ponieważ nie mam numeru Bloody.

- Heloł mi friend! - Zawołał, spojrzałam na wyświetlacz, czy aby nie pomyliłam numeru. Ale ok, on jest dziwny i kropeczka.

- Tsa, słuchaj potrzebuje pogadać z Blanką. - Nie owijając w bawełnę powiedziałam co leży na moim sercu.

- Po co?

- Bo Błekitek został zakopany! - Wykrzyczałam do słuchawki.

- Ale... Co? - Zapytał. Chyba mi nie wierzył. CZY TO TAKIE DZIWNE, ŻE CANDY ZOSTAŁ ZAKOPANY W RÓŻOWEJ, GEJOWSKIEJ SKRZYNI!??!

- Daj mi Blanke! - Westchnął ciężko i podał tą zacnął dziewoje.

- Dlatego zakłócasz mój spokój? - Zapytała zmęczonym głosem.

- Twój brat został zakopany wraz z wampirem w różowej skrzyni! - Krzyknęłam łamiącym się głosem.

- Kurwa! Znowu?! Zaraz będę.

~ Piętnaście minutek później ~

Czekałam na parę z niecierpliwością. Myślałam o Błekitku. Ciekawe co oni tam robili przez te... ponad 7 godzin! Muszą mieć tam wesoło! Nagle w oddali zobaczyłam pędzący samochód. O! Widać, że znów Blankuś przyjęła kierownicę! Biedny Jack...
Jechali prosto na mnie. Napewno się zatrzyma. Chyba... Byli coraz bliżej... Zatrzymają się! Albo... albo może nie... Przestraszyłam się, a w efekcie zrobiłam się niewidzialna. Kurwa! Jeszcze lepiej! I nagle samochód mnie przejechał... lecz... ona tak jakby... no... przeze mnie przeniknął. Jakbym kuźde była typowym duchem! Uspokoiłam się, i znów byłam widzialna. Ciekawe... takie proste zdarzenie, a tak wiele uczy. Postanowiłam pofilozofować później. Teraz najważniejszy był Candy.
Wysiedli z samochodu.

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz