~ oczami Karoliny ~
Spacerowałam chwiejnym krokiem po krawędzi dachu. Średnio interesowało mnie to, że mogę wpaść i się zabić. Zastanawiam się nad swoim dalszym losem. To było takie niezwykle dołujące i przykre, że osoby, które brałam za przyjaciół od tak wbiły mi nóż w plecy. Już nie chodziło o zauroczenie w którymś z chłopaków - co nie ukrywam, zaczęło się delikatnie rzażyć malutką iskierką. - Ale o to, że moje życie od początku było brutalne. Prawdziwa szkoła przetrwania. Jeśli nie będziesz się bronić to oni Cię zniszczą. Nigdy nie miałam przyjaciół, a kiedy myślałam, że takowych zdobyłam to oczywiście musiało coś pójść nie tak!
Dlaczego? Przecież tak dobrze się razem bawiliśmy...Wtedy jedna mała, lecz istotne rzecz odbiła się o mojej głowy.
Nie wytrzymały psychicznie, więc popełniały samobójstwo po paru tygodniach.
Gwałtownie odsunęłam się krawędzi.
- Oczywiście!!! - Krzyknęłam. - Te dziewczyny popełniły samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości! - Upadłam na kolana. - Kochały ich... To dlatego Candy mówił, że jeszcze w nikim się nie zakochał i nie ma takiego zamiaru. Boji się odrzucenia...! - Schowałam twarz w dłoniach. - Skoro chcecie mnie rozkochać w sobie odrzuceniem, to ja zrobię to samo!
W szybkim tempie weszłam z dachu, opuściłam strych i zeszłam na dół. Zeszłam do mojego pokoju z ciuchami. Musiałam zrobić miałą metamorfozę...
Wyprostowałam włosy. Były długie, sięgające do końca pleców. Nałożyłam na oczy tusz, czarną kredkę i ciemne cienie, dodatkowo pod lewym okiem narysowałam cienką czarna kreskę do końca twarzy, coś ala łza. Pomalowałam usta na jasno szaro. Ubrałam się w czarne, podarte rurki z łańcuchami po bokach. Tego semego koloru wysokie glany i biały podkoszulek. Wyszłam z pomieszczenia.
Na korytarzu spotkałam Jeff'a.
- Witaj kochana! Szukałem Cię! - Powiedział mocno pijany. ~Idealnie.
- A Ciebie także. - Powiedziałam uwodzicielsko.
- Candy pozwolił mi Cię kochać! - Powiedział podekscytowany.
- Super... - Mruknęłam Złapałam czarno włosego za kołnierz koszuli. Zaciągnęłam go do salonu ~ sercu imprezy. Na środku znajdowały się cztery sofy, które były skierowane do siebie, tworząc taki kwadrat, a na środku w wolnym miejscu był elegancki szklany stół. Na jednym z czterech siedzeń siedzieli moji porywacze, Blanka i Sophie, zaciekłe rozmawiały. Tylko Błękitek i Puppeter wydawali się tym znużeni.
To był idealny moment by wykorzystać biednego Jeff'a. Spojrzałam mu w oczy, poczym pocałowałam go namiętnie. Wydawał się tym niezwykle zadowolony. Potem poszłam do tyłu, a on do przodu. Moim celem była wolna sofa na przeciwko chłopaków. Kiedy byłam już blisko to zamknęłam oczy. Stało się to co chciałam. Nagle na mojej drodzę pojawił się mebel, co w efekcie sprawiło, że przewróciłam się na jego. Teraz leżałam na meblu, a na mnie Jeff, który ani na chwilę nie przestawał mnie całować. Nie uszło to uwadze moim porywaczą.
- Wow! Karolina! Mnie też pocałujesz? - Zapytał się Jason uśmiechając się. Zaśmiał się razem z innymi. Na chwilę oderwałam się od chłopaka.
- Nie będze całować durnej czerwonej małpy! - Powiedziałam z pogardą, a w moim głosie było dużo jadu. Meyer był nie miłe zaskoczony. Jego oczy zaświeciły się za zielone, a włosy zmieniły kolor na biały, ale nic nie powiedział. Prychnęłam. Wróciłam do całowania The Killer'a.
- Karolina co się dzieje? Może Cię przytulić? - Zapytał się z troską Papyt. Miałam ochotę krzyczeć, jednak nie mogłam. Gram według ich zasad. Znów przerwałam proces połykania naszych twarzy.
CZYTASZ
Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)
FanficZmiany w lor - ✔️ - aktualne i zmienione Jason the Toy Maker poszukuje kobiet do swojej najnowszej kolekcji lalek. Problem polega tylko na tym, że jego modelki muszą mu się dobrowolnie oddać. Wykorzystuje więc na naszej głównej bohaterce różne met...