Rozdział 5

410 28 22
                                    

Pełne zrozumienia milczenie

bywa lepsze od wielu słów,

które koniec końców okazują się

bezsensowne i zbędne.  

- Mia Sheridan "Bez słów"

Cholera. Co ja zrobiłam? Dlaczego się zgodziłam?

   Od razu po powrocie do domu żałuję podjętej przez siebie decyzji. Nie powinnam była zgadzać się na wyjście do klubu z paczką Haydena. To ludzie nie z mojego świata. Wiem, że mój styl życia różni się od ich sposobu bycia. Nie wiem do jakiego chcą iść klubu i nie wiem nawet co powinnam ubrać do takiego miejsca. 

  Ostatecznie, wiedząc, że nie mam innego wyjścia, zakładam na siebie białą rozkloszowaną sukienkę w kwiaty, czarne balerinki i do tego czarną torebkę. Mimo, że mój styl jest trochę staroświecki to czuję się w nim komfortowo. 

  O godzinie dziewiętnastej trzydzieści jestem gotowa do wyjścia, a ktoś ma mnie odebrać dopiero o dwudziestej. Jestem zdenerwowana. Ręce mi się pocą a nogi trzęsą. Postanawiam, że czekając na któregoś z paczki Haydena zadzwonię do siostry. 

- Sky? Dawno nie rozmawiałyśmy. Co u ciebie? - odbiera po drugim sygnale.

- Niedawno wróciłam z pracy, a zaraz wychodzę do klu... - przerywam wiedząc, że mówiąc Beatriz nie wyniknie z tego nic dobrego.

- Do klubu? Dobrze usłyszałam? Ty do klubu? Ty? Moja siostra? Sky West?

- Ja nie... Nie o taki klub... A z resztą... Tak, idę do klubu. 

- O mój Johnny! Kim on jest? - pyta.

- Jaki Johnny? I kim jest kto? 

- Johnny Depp, głupku. Kim jest chłopak, który sprawił, że idziesz do klubu?

- Nie ma żadnego chłopaka. - Kłamię. Jest chłopak, ale nie w tym znaczeniu w jakim chciałaby usłyszeć o nim Tris.

- Kłamiesz. - Cholera. Skąd ona to wie? - Nie jesteś typem imprezowiczki, mnie nie oszukasz. Gadaj. - Wzdycham i patrzę na zegarek wiszący na ścianie. Jest już pięć po ósmej, więc ktoś na pewno już na mnie czeka. Oddycham z ulgą, rzucam siostrze krótkie "cześć" i kończę połączenie, po czym zrywam się z kanapy, zabieram torebkę i wychodzę z mieszkania. 

  Znajdując się przed blokiem rozglądam się na kilka stron, by dostrzec czy ktoś na mnie nie czeka i dopiero po chwili słyszę klakson samochodu. Kieruję się w stronę głośnego hałasu, którego twórcą podejrzewam kto jest. Na jednym z miejsc parkingowych dostrzegam czarne audi, jednak nie wiem który model, a w środku samochodu zirytowanego Haydena. Świetnie. Zapowiada się ciekawa podróż. 

 Podążając za ruchem jego głowy zajmuję miejsce pasażera i od razu zapinam pas, bo nie wiem na co się narażam będąc z tym człowiekiem w jednym samochodzie. 

- Dłużej się nie dało? - pyta odpalając silnik. 

- Przepraszam, rozmawiałam z siostrą. - Odpowiadam. 

- Wcale mnie to nie obchodzi. Co ty w ogóle masz na sobie? 

- Sukienkę, jak widzisz. - Mówię. 

- Hah, no co ty nie powiesz.

- Coś nie tak? 

- Twój strój jest nie tak. Idziemy do klubu, a nie na bal księżniczko. - Uśmiecha się półgębkiem. 

Beautiful Tragedy#1 (SING ME LOVE)↔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz