Rozdział 20

271 23 2
                                    

  Ci wszyscy strażnicy stoją wysocy i obronni
Budują ściany wokół tego, co dawniej było niewinne
Nie wpuszczą mnie, ale jestem od nich silniejszy
Gdyż ukradłaś moje oczy i nigdy więcej nie spojrzę w przeszłość

- THE CAB "Vegas Skies"  





   Trzy dni później, czyli w sobotę, idziemy z Beatriz na zakupy. 

Siostra patrzy na mnie jakbym była co najmniej jakimś krasnoludem z wielkimi uszami, gdy przemierzam alejki marketu nucąc pod nosem i uśmiechając się, jakbym właśnie dostała wymarzoną zabawkę. 

No cóż, tak właśnie się teraz czuję. 

  Hayden zadzwonił do mnie o ósmej, by mnie obudzić. Oczywiście skończyło się na tym, że rozmawialiśmy przez całą godzinę, co drugie słowo dodając wyrażenie "kocham cię". 

Chłopak przyznał się, że we wtorkowy wieczór, gdy odwoził mnie do domu nawet nie uświadomił sobie co wtedy powiedział, ale dodał, że czuje się szczęśliwy mogąc wreszcie to z siebie wyrzucić. 

Czuję, że wpadłam do głębokiego jeziora. 

Wpadłam po uszy, bo nie ma ani minuty, w której nie myślałabym o Haydenie - chłopaku, który jako jedyny potrafił odmienić moje ciche, szare życie w życie pełne dźwięków i różnych kolorów tęczy. 

- Sky! - krzyczy za mną siostra. - Co się z tobą dzieje? Nie widziałam kiedy ostatnio widziałam cię tak szczęśliwą. 

  Wrzucam paczkę ciasteczek maślanych do wózka i wzruszam ramionami. 

- Czy to źle? - pytam. 

- Nie! Oczywiście, że nie! Po prostu to miłe widzieć cię... taką. - Wykonuje rękami gest, który miał oznaczać prawdopodobnie okrąg. 

- "Taką"? To znaczy jaką?

- Szczęśliwą, pełną życia, bez zmartwień. Hayden bardzo cię zmienił.

- Do czego zmierzasz, Tris? - dopytuję już nieco zniecierpliwiona. Dziwnie się czuję z tym, że nawet siostra zauważyła moją zmianę. Nie znam Haydena zbyt długo, więc przeraża mnie fakt, iż ten chłopak tak szybko i tak bardzo potrafi na mnie wpłynąć. 

 Krążenie Beatriz wokół tematu wprawia mnie w niepokój. Nie wiem co siostra chce mi powiedzieć, więc trochę się boję. Rzadko zdarza jej się owijanie w bawełnę, ale gdy już to robi to doprowadza mnie tym do szału. 

- Jestem szczęśliwa, bo ty jesteś szczęśliwa. - Opuszcza głowę czym stara się ukryć czerwone policzki. Odkładam okropne trufle na regał i ruszam do siostry, by obdarzyć ją mocnym przytulasem. 

  Gdy wracamy do mieszkania postanawiam, że to ostatni raz, gdy używamy mamy samochodu. Ciągle na niej polegając nigdy nie uwolnimy się od jej intuicji kontrolnych ani w ogóle od niej. A skoro właśnie zaczynamy odczuwać radość życia to nie chcę, by ta kobieta nam w tym przeszkadzała.

  Po dotarciu do domu rozpakowujemy zakupy, po czym zajmujemy się sprzątaniem. Pół godziny później mieszkanie lśni. Na szczęście nie miałyśmy zbyt wiele do zrobienia, bo Beatriz nie pracując, w dzień głównie zajmuje się domem. 

Minus jest taki, że nie mamy już co ze sobą zrobić, więc jedynie oglądamy telewizję i narzekamy na wysoką temperaturę i nudę.

  W końcu wpadam na pewien dobry pomysł.

- Chcesz wybrać się ze mną do chłopaków? - pytam zrywając się na równe nogi na co Beatriz patrzy wytrzeszczając oczy. Na pewno myśli, że oszalałam, ale ze względu na maniery, które nabyła, nie mówi tego na głos.

Kiwa głową i wstaje z fotela. 

Decydujemy, że idziemy się przygotować, i że za trzydzieści minut ponownie spotykamy się w salonie. 

 Nie muszę długo szukać ubrań, bo miałam je przygotowane dzień wcześniej. Tak, planowałam wyjście do domu Haydena. Czarna spódniczka z wysokim stanem i biały koronkowy crop top idealnie komponują się z moim lekko opalonym ciałem.

Najdłużej zajmuje mi fryzura, ale ostatecznie zostawiam fale zgarnięte na lewe ramię. 

  Z pokoju wychodzę punktualnie, ale oczywiście muszę czekać jeszcze na Beatriz dodatkowe dziesięć minut. 

  Kiedy udaje nam się opuścić dom jestem szczęśliwa wiedząc, że za niedługo znowu zobaczę się z Haydenem. 

  Piesza podróż zajmuje nam prawie dwadzieścia minut, bo mimo wszystko nie spieszymy się. Nawet, jeśli tak bardzo tęsknię za widokiem mojego chłopaka. 

  Docieramy do domu chłopaków i pierwsze co słyszę to głośna muzyka dochodząca gdzieś z tyłu budynku. 

Ciekawość wygrywa i wskazuję ruchem głowy na siostrę, by poszła za mną. 

Idziemy milcząc, tak aby nikt nas nie usłyszał. jakbyśmy się skradały. A przecież muzyka jest tak głośna, że nikt nie byłby w stanie nas usłyszeć. 

  Za domem dostrzegam schody prowadzące najprawdopodobniej do piwnicy. To stamtąd dobiega melodia, do której dołącza głos. Piękny głos, który wypełniony jest wszelakimi emocjami. Jestem w stanie to wyczuć nawet stojąc na zewnątrz. 

 Schodzę w dół stopni i otwieram drzwi. Wchodzę do środka i staję za ścianą, by nikt mnie nie dostrzegł. 

Przed sobą widzę Zeda, Cala i Taylera wygrywających melodię oraz stojącego na środku i śpiewającego Haydena.

 Beatriz wchodzi głębiej do pomieszczenia i już zamierza ujawnić swoją obecność, ale w tym samy momencie powstrzymuję ją ręką i ruchem głowy.

  Ta piosenka i głos Haydena - ta chwila jest po prostu zbyt piękna, by ją zniszczyć. A tekst śpiewanego fragmentu jest wprost hipnotyzujący.

All of the guards they stand tall and defensive

Putting up the walls around what was once innocent

It won't let me in but I'm stronger than that

'Cause you stole my eyes and I'll never look back

Nagle głos Haydena się zatrzymuje a wraz z nim cichnie muzyka. 

Unoszę wzrok i okazuje się, że chłopak spogląda wprost na mnie. Cholera. A chciałam dłużej posłuchać

- Sky, co ty tutaj robisz? - prawie, że na mnie krzyczy. Jego reakcja trochę mnie zaskakuje, ale z drugiej strony mu się nie dziwię. 

Nie byliśmy umówieni, a ja tak po prostu wkroczyłam na jego teren. Ma prawo, by być zaskoczonym. 

  Wychodzę zza rogu i widzę, że wszyscy przyjaciele Haydena znajdują się w tym pomieszczeniu. Wykorzystuję chwilę, by rozejrzeć się po pokoju i ocenić jego wystrój. Ściany poryte są korkiem i wiszą na nich plakaty związane z muzyką. Naprzeciwko zespołu i całego sprzętu muzycznego stoi dość duża sofa, na której teraz siedzą Kasie i Nicolas, a przed sofą - stolik. 

  Wypuszczam powietrze i odpowiadam:

- Chciałyśmy zrobić wam niespodziankę. Możesz mi powiedzieć co robisz? Od kiedy grasz i śpiewasz? - głową wskazuje gitarę, którą nadal trzyma w dłoniach.

- Sky, nie bądź zła, ja po prostu...

Fakt, że Hayden od razu zakłada, że będę na niego zła powinien w pewien sposób na mnie zadziałać, ale nic się nie dzieje.

Uśmiecham się delikatnie i najzwyczajniej w świecie mu odpowiadam. 

- Nie jestem zła, to przecież było piękne.

- Nie powiedziałem ci, bo... Czekaj, co?! - jego zaskoczenie wywołuje u mnie śmiech. 

  Na tę chwilę nie obchodzi mnie to dlaczego Hayden ukrył coś tak ważnego. Jedyne co chcę to usłyszeć ponownie tą piękną piosenkę. 

  Macham ręką, by przywitać się z pozostałymi i zajmuję miejsce obok Kasie. Proszę mojego chłopaka, by ponownie zaśpiewał a on od razu się zgadza. 

Beautiful Tragedy#1 (SING ME LOVE)↔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz