Rozdział 11

360 24 7
                                    

  Walczcie o siebie.

Macie prawo żyć i żyć dobrze.

Odziedziczycie wady i stworzycie własne.

Nie ma w tym nic złego.

Użyjcie ich do przetrwania.

Nie zabijajcie innych; nie zabijajcie siebie.

Z odwagą sięgajcie po miłość.

A przede wszystkim, nie wstydźcie się swojego pochodzenia i swoich błędów.

Miłość w swej ślepocie was wskrzesi.

- Tarryn Fisher "Margo" 








    Budzę się po dwóch godzinach. Dziwię się, że Beatriz mnie nie obudziła, bo sama pewnie nie ma co robić. Wstaję z łóżka i pierwsze co robię, to sprawdzenie godziny. Jedenasta w nocy. Zawsze o tej godzinie dopiero zasypiałam, a nie budziłam się. Hayden chyba naprawdę ma bardzo duży wpływ na moje życie. Hayden. W myślach zadaję sobie ostateczny cios za to, że zaraz po tym, jak udało mi się zapanować nad potokiem łez, znów myślę o Haydenie.

  Spinam włosy w koński ogon i wychodzę z sypialni. Beatriz siedzi na sofie z moim laptopem na kolanach i paczką chipsów na stole. Najwidoczniej nie trzeba było jej długo powtarzać, by się rozgościła. 

- Wyłącz to. - Nakazuję. Patrzy na mnie dziwnym wzrokiem, po czym wraca na ekran laptopa i już po kilku chwilach zamyka go i podnosi się do pozycji siedzącej. 

- O co chodzi? - pyta. 

- Po co przyjechałaś? I czy mama wie, że tutaj jesteś? - Siadam obok niej starając się przybrać maskę surowej starszej siostry. 

- Przyjechałam, bo mam dość wysłuchiwania jak mama ciągle narzeka na moje przyjaciółki i namawia mnie na spotkanie z Johnem. Co to w ogóle za imię, Sky? Tak samo jak ty, mam dość tego, że mama ciągle nas kontroluje. Przynajmniej te dwa miesiące chcę spędzić z dala od niej. Chcę zaszaleć, jak normalna nastolatka. Nie uważasz, że należy nam się skorzystanie z życia? Całe dzieciństwo miałyśmy zniszczone, bo mama na każdym kroku mówiła nam co mamy robić, jak się zachować i z kim się przyjaźnić. To chore, Sky, więc nie odsyłaj mnie do domu, okej? - widząc jej przerażoną minę uśmiecham się. Nie sądziłam, że pomyśli, że będę chciała ją odesłać. Moja młodsza siostra chyba mnie nie zna, bo w życiu bym jej tego nie zrobiła. 

- Beatriz, nie zamierzam cię odesłać do domu. Nawet się cieszę, że przyjechałaś, bo myślałam, że zanudzę się tu na śmierć, ale...

- Nie sądzę, że beze mnie byś się zanudziła, ale co? 

- Ale czy mama wie, że wyjechałaś? - dopytuję. Zginam nogi w kolanach i obejmuję je dłońmi. 

Milczenie Beatriz mówi wszystko. Nie powiedziała mamie, że do mnie jedzie, co oznacza, że jeśli zaraz jej nie zawiadomimy to całe Los Angeles zostanie postawione na nogi, by znaleźć jej córkę. Może mama pracuje  tylko w wydawnictwie, ale ma wiele znajomości, które pomogłyby jej dostać się nawet do FBI, gdyby tego chciała. A ponieważ my tego nie chcemy wzięłam od Beatriz telefon, bo biegnąc do domu nie zabrałam swojej torebki, która prawdopodobnie nadal leży na ławce, na której siedzieliśmy pijąc piwo z przyjaciółmi Haydena. 

  Mama odbiera po drugim sygnale. 

- Sky? Beatriz zniknęła! Nie wiem, gdzie jest. Wiesz może co się z nią stało? - brzmi na bardzo przerażoną. Mierzę siostrę spojrzeniem pełnym dezaprobaty, bo mimo wszystko co mama nam zrobiła, Tris nie powinna była jej tak straszyć. Mimo wszystko jest matką, a matki boją się o swoje dzieci. 

Beautiful Tragedy#1 (SING ME LOVE)↔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz