Epilog

1.9K 179 234
                                    

@KakaSzczur jako Jimin :3

@Avangeee jako Jungkook :D


Pa pa, Jiminnie...

Dodaję dzisiaj, bo wiadomo, jutro impreza, a później tydzień poprawin (xD)

~~~~~~~~




Jimin:

Zawsze wydawało mi się, że potrafię kontrolować sytuację. Wystarczyło, że tupnąłem nogą i już było jak chcę. Miałem się za nie wiadomo kogo, a tak naprawdę wszyscy ustępowali mi tylko dla świętego spokoju. Przyzwyczaiłem się do takiej sytuacji. Jednak z Jeonggukiem sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Lubił mi się stawiać. Chociaż czasem udało mi się go „zdominować" moimi racjami, jak wtedy z paleniem, to jednak pozostawałem ciągle pod jego skrzydłami, czując, że tam właśnie jest moje miejsce. Teraz, odchodząc i zostawiając go, nie miałem wrażenia, że moje serce było nadal w jego rękach. Raczej to ja bezdusznie wyrwałem jego, bo przypomniałem sobie, jak bardzo mu na mnie zależy i jaki jestem z nim szczęśliwy. I chyba ta myśl była tą, dla której zatrzymałem się i nie przeszedłem przez bramki, rezygnując tym samym z lotu. Może to było jeszcze bardziej egoistyczne z mojej strony, może Jeonggukie pogodziłby się w końcu z tym, że mnie nie ma przy nim, ułożyłby sobie życie bez kaleki, która plątała mu się pod nogami i byłby znów szczęśliwy. Ale nie potrafiłem zniszczyć tego, co razem stworzyliśmy. Poza tym... jak mogłem zostawić osobę, która tyle przeszła? Przecież mieliśmy się już zawsze wspierać. Tyle razy go prosiłem, by nie odchodził. Dlaczego więc przez głupi sen to ja miałem odejść?

Trochę mnie to wszystko przerosło i potrzebowałem chwili. Usiadłem na jednym z krzesełek, próbując zebrać myśli.

Wrócę do domu i wszystko im wyjaśnię. Przeproszę za mój głupi pomysł, oberwę od Jeona za straszenie go i znów będzie w porządku. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Natychmiast wyjąłem telefon, domyślając się, że to zapewne mój ukochany. Pierwszą jego wiadomość zignorowałem, ale tę nową natychmiast odczytałem.

„Jak będzie trzeba to zmarnuję całą kasę, żeby tylko cię znaleźć... A później chyba cię ciężko uszkodzę, HYUNG!"

Uśmiechnąłem się, patrząc na ekran.

Cały Jeongguk...

Nie miałem jednak odwagi odpisać, choć powinienem, by go uspokoić. Lepiej będzie, jeśli wrócę do mieszkania i to jak najszybciej.

Podniosłem się z krzesełka i powoli ruszyłem z moją torbą do wyjścia. Przechodząc obok wielkiego okna, z którego było widać odlatujące samoloty, zerknąłem w tę stronę, bo akurat jakiś samolot wzbijał się w powietrze i moje oczy natychmiast rozpoznały dobrze mi znaną sylwetkę wysokiego chłopaka o czarnych włosach. Moje nogi automatycznie zmieniły tor, jakby ciągnął mnie do siebie jakimś niewidzialnym magnesem. Zatrzymałem się tuż za nim, powoli podnosząc rękę, którą chwyciłem tył jego koszulki, pociągając za nią lekko. Nie miałem bladego pojęcia, skąd on się tu wziął, ale moje serce samolubnie cieszyło się, że potrafił mnie znaleźć.

Czy to nie był jednak dowód na to, że naprawdę mu na mnie zależało i nie powinienem robić takich głupstw?

Łzy natychmiast pociekły po moich policzkach, gdy zdenerwowany chłopak odwrócił się w moją stronę. Zwiesiłem głowę, gotów przyjąć nawet silny cios, ale zamiast tego poczułem otulające mnie ramiona, w których natychmiast się ukryłem, otaczając rękami jego szyję i becząc jeszcze bardziej.

"Flash" - Kookmin, TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz