•1•

945 51 10
                                        


Szła korytarzami bazy, zmierzając w stronę gabinetu dyrektora. Po drodze mijała wiele pokoi, które nie różniły się niczym od siebie. Sterylny wygląd każdego z nich przyprawiał ją o ciarki. Nigdy nie lubiła mani posiadania czegoś w tak perfekcyjnym ładzie. Wszystko było podporządkowane czemuś. Jeśli wystawałeś poza linię, nie miałeś czego tutaj szukać. Tępiła osoby, które posiadały tak dużą władzę nad innymi ludźmi. Przywracało jej to w głowie złe wspomnienia, które już dawno zakopała w głębokim dole.

Skręciła w kolejny taki sam nieskazitelny korytarz i wyszła na ostatnią prostą. Z daleka mogła zauważyć swój zespół czekający pod gabinetem, jak zawsze na spóźnioną kobietę. Każdy z nich opierał się o śnieżnobiałe ściany, oczekując w skupieniu na rozmowę z szefem. Cała trójka pokazywała oznaki zdenerwowania, ponieważ ten kto nie bał się chociaż w małym stopniu Nicka Fury'ego, nie wiedział do czego jest w pełni zdolny. Przeszła obojętnie obok członków drużyny i otworzyła szeroko drzwi prowadzące do jaskini lwa. Czarnoskóry mężczyzna siedział na skórzanym fotelu, dyskutując zawzięcie z kimś przez telefon. Po usłyszeniu odsuwanego krzesła, odwrócił się w stronę siedzących już przed nim podwładnych. Błyskawicznie zakończył rozmowę, odkładając komórkę na blat stalowego biurka.

- Misja się udała? - Podniósł jedną brew do góry, oczekując odpowiedzi.

- Jakbyś jeszcze nie wiedział – powiedziała ze sztucznym uśmiechem na ustach.

Reszta zespołu siedziała jak na szpilkach, oczekując na wydanie kolejnego zadania do wykonania. Nie odezwali się ani słowem, wiedząc, że cała konwersacja zawsze toczyła się między ich liderką, a dyrektorem. Każdy z nich modlił się jedynie w duchu o zimny prysznic i trochę odpoczynku po niedawno wykonanej misji. Od dłuższego czasu żadne z nich nie zaznało przerwy w swojej pracy. Od początku wiedzieli na co się piszą, jednak praca przeszła ich wszelkie oczekiwania. Robota, która omijała Avengersów, trafiała do nich w błyskawicznym tempie. Każde z osobna czuło lekką niechęć do grupy superbohaterów właśnie przez to. Byli wyidealizowanymi ludźmi, bogami, kreaturami, które co prawda odwalały najcięższą robotę, ale większość była spychana na mniejsze jednostki właśnie takie jak grupa Vasilievy. 

Czarnoskóry wyjął z metalowej szafki teczkę, którą rzucił na blat biurka w stronę kobiety. Wzięła je do ręki, wczytując się w nazwisko przedstawione na pierwszej stronie. Kartki były zagięte na rogach, a sam papier lekko zżółkł od ciągłego użytkowania.

- Peter Schwesig. Niezwykle cenny niemiecki naukowiec, którego musicie bezpiecznie przetransportować do naszej bazy w Rosji. Znalazł się w nieciekawym towarzystwie i musi zostać stamtąd natychmiastowo ewakuowany - powiedział w zawrotnym tempie, splatając swoje ręce, które po chwili spoczęły na biurku.

Kobieta chłonęła każde wypowiedziane przez niego zdanie. Analizowała słowa zapisane na kartkach papieru i przyglądała się zdjęciu ich celu, zamieszczonym na jednej ze stron. Fotografie przedstawiały go z grupą naukowców w białych kitlach, jak na ich profesje przystało. Każdy z nich uśmiechał się wprost do aparatu, wystawiając rzędy białych zębów. Czerwonym markerem była zaznaczona jego twarz. Wyglądał na najmłodszego z kompanów, a jego entuzjazm, który był łatwo zauważalny w oczach, kontrastował z wyczuwalnym zmęczeniem reszty naukowców. Za sznurem mężczyzn na fotografii znajdował się metalowy stół, jakiego używa się w kostnicach. Szczególnie zwróciła na to swoją uwagę i wytężyła wzrok na plik kartek, które jedna z osób trzymała w ręku. Sovershenno Sekretno: Proyekt Zim... Ściśle Tajne: Projekt Zim... Reszta była zamazana i kompletnie nie nadawała się do odczytu na już i tak starym zdjęciu. Postanowiła, jednak "zapisać" w mózgu te kilka słów, które w przyszłości mogą coś znaczyć. 

DisharmonyWhere stories live. Discover now