•16•

267 23 0
                                    


- Do wypadku doszło w centrum Rosji. Bomba wybuchła w czasie ewakuacji całego budynku...

- Z podanych nam oficjalnych informacji wiadomo, że nie wszyscy zdołali opuścić...

- Sprawca całego zajścia nie jest znany, ale policja bada całą sprawę pod każdym kątem...

- Głowa rosyjskiego państwa zorganizowała spotkanie w sprawie wybuchu w centrum...

Wyłączyła telewizję, opadając ciężko na miękkie oparcie fotela. Jej głowa pulsowała od nadmiaru informacji, jakie przekazywały dzisiejszego dnia stacje. Było to tym bardziej uciążliwe, gdyż sama znajdowała się w centrum wydarzeń i dokładnie wiedziała, co się tam wydarzyło. Każda informacja jaka została podana przez wiadomości telewizyjne, odbiegała od ich realnego stanu. Przyłapała się nawet na myśli, o chętnym przekazaniu im niezbędnych kąsków, jednak pomysł był tylko pobudzoną, wielką dawką kofeiny, wyobraźnią.

- Więcej lodu? - niemrawy głos dobiegł tuż zza jej pleców, zmuszając ją do odwrócenia się, przy czym uważała także na dopiero co zszyte ramię.

- Do alkoholu czy na opuchliznę? - Uniosła kąciki ust, aby po chwili samej odpowiedzieć sobie na pytanie w myślach.

Może by tak obrabować sklep alkoholowy?

Zabrała leżące obok przesiąknięte krwią bandaże, aby zrobić odrobinę miejsca dla mężczyzny, któremu zawdzięczała życie.

- Byłbym wdzięczny, gdybyś odpuściła sobie tą wendettę na jakiś czas - powiedział troskliwe, przysiadając obok rudowłosej i spoglądając na nią ze zdeterminowanym wzrokiem. Prawda była taka, że wiedział, jak wyperswadować głupi pomysł gnieżdżący się w jej mózgu.

- Nie oczarujesz mnie tymi oczkami - odpowiedziała żartobliwie, odsuwając sie na bezpieczną odległość.

Rwące uczucie w ramieniu sprawiło, że na powrót opuściła rękę, którą przed chwilą próbowała się podeprzeć.

- Nie mieliśmy czasu, żeby porozmawiać o całym incydencie - ostatnie słowa wypowiedział szeptem, jakby bał się, że zrobią jakiś uszczerbek na i tak marnej kobiecie.

- Widziałeś na własne oczy - syknęła zbyt gwałtownie, podrywając się z kanapy i przechodząc przed okno, które było otworzone na oścież i ochładzało wystarczająco już przygnębiające miejsce.

Dopiero teraz była w stanie uspokoić swoje nerwy i rozejrzeć po małej kawalerce. Składała się ona tylko z jednego pokoju, który jak na standardy, w której zdarzyło jej się żyć, był niezaprzeczalnie dobry. Naprzeciwko okna, przy którym stała, znajdował się zszarały materac spokojnie mieszczący na sobie dwie osoby. Usytuowana kilka kroków od niego kanapa, sprawiała wrażenie odbiegającej od czasów współczesnych. Wręcz neonowy fiolet pokrywał jej całą powierzchnię, a kilka kompletnie niezgodnych kolorem łat zakrywało rozszarpane miejsca. Z niej miało się idealny widok na niewielkiej wielkości telewizor, zachwycający jedynie swoim dobrym stanem jak na długi czas używania. W pokoju znajdowała się jeszcze jedynie mała lodówka i szafka, na której można było przyrządzić posiłek. Teraz jednak służyła jako stoisko z narzędziami użytymi do zaszycia obficie krwawiącej rany.

- Rzuciłaś granat? - jego pytanie bardziej brzmiało jak stwierdzenie, co wcale nie umknęło jej uwadze.

- Widocznie nie tylko ja - odpowiedziała, starając się nie wybuchnąć niepotrzebną wściekłością. Czuła, że tylko w jeden sposób może pozbyć się tych emocji, a był on bardzo krwawy. - Jak myślisz, dla kogo byłaby to świetna okazja do zrzucenia kolejnej winy? - przerwała, aby odwrócić się w kierunku mężczyzny, który teraz przeszywał ją na wylot wzrokiem. Sprawiał jej tym ból, jednak nie fizyczny, tylko ten, który ubzdurała sobie w głowie. Ostatnio każdy ją osądzał, a Chris w tym momencie zdawał się robić to samo.

DisharmonyWhere stories live. Discover now