Za oknem samochodu rozchodziły się rozmazane widoki na rosyjskie ulice. Znikały one zaraz wraz ze zwiększeniem prędkości przez Chrisa. Demetria pomimo, że była nieobecna duchem, to wciąż jednak zdawała się reagować na bodźce, które docierały z otoczenia. Przymykała oczy, gdy przejeżdżali obok mocno żarzącego się szyldu sklepowego. Drżała prawie niezauważenie od chłodu, którego dostarczała im podkręcona na wysoką wartość klimatyzacja. Lecz te wszystkie odruchy nie zmieniały stanu, w którym się teraz znajdowała. Jej osoba skryła się gdzieś głęboko w ciele. Tak, aby nie zostać dostrzeżoną. Bolał ją sam fakt, że nie będzie mogła tu zostać na zawsze. Podobało jej się w tej otchłani, którą stworzyła na własne życzenie. Zero zmartwień, smutków, a przede wszystkim problemów. Nie podobała jej się jedynie samotność, która nawet w najgłębszych zakamarkach umysłu dawała o sobie znaki.
Nagle została wybudzona, niczym z głębokiego snu, którego dawno nie zaznała.
– Cholera jasna, patrz jak jeździsz, idioto! – Usłyszała wkurzony głos Chrisa, który wyładowywał ciążące napięcie na klaksonie samochodu.
Nie mogąc wytrzymać okropnej pobudki, położyła swoją dłoń na jego ręku. Uniosła spojrzenie, które po chwili spotkało się z jego pełnymi boleści tęczówkami.
Chris, jak na niemą prośbę, zaprzestał czynności, która ją irytowała.
– Przepraszam – powiedział po chwili z wyczuwalną skruchą.
– W tych okolicznościach mogę przymknąć oko na twój wybuch. – Zdjęła dłoń z jego o dziwo rozżarzonej skóry, po chwili przykładając ją do swoich policzków.
Pozostało na niej przyjemne ciepło, które rozchodziło się po jej ciele od samej twarzy po koniuszki palców u stóp.
Nie zwróciła nawet uwagi, w którym momencie zatrzymał samochód. Spojrzała z lekkim zdezorientowaniem na przyjaciela i pytająco uniosła brew.
– Nie wiem, co mam zrobić – wykrztusił z siebie po dłuższej chwili, jakby próbując pozbyć się ciążącej guli, która znajdowała się w jego gardle.
– Jedź przed siebie, byleby jak najdalej od tamtego miejsca – odpowiedziała bez wahania, przekręcając kluczyk w samochodzie, który po chwili wydał ociężałe dźwięki odpalenia zapłonu.
– Właśnie w tym tkwi problem. – Uderzył dwiema dłońmi w miejsca po obu stronach kierownicy.
Mogła wyczuć napięcie, która ściskało go za ramiona, sprawiając, że siedział w totalnym bezruchu.
– Chris – wymówiła imię kojącym głosem, przez który skierował swoje spojrzenie na nią. – Rozumiem cię. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie możemy uciec...
– Nie mamy nawet planu na dalsze działanie – przerwał jej szybko, wtrącając swoje spostrzeżenia. – Zabili go i nas też, prędzej czy później, zabiją.
– To nie znaczy, że mamy się poddać.
Zawsze opanowana i spokojna postawa Chrisa została zburzona niczym domek z kart. Przerażało ją to, ponieważ skoro nawet on nie potrafił poradzić sobie z ciążącym bólem, to jakie ona miała szanse?
Musiała podjąć decyzję, bo zdała sobie sprawę z tego, że przyjaciel już nie jest w stanie trzeźwo myśleć. Wyszła z samochodu, obchodząc go dookoła i otwierając drzwi od strony kierowcy. Chris wpatrywał się nieobecnym wzrokiem przed siebie, nie zważając na jej obecność. Złapała jego rękę i owinęła się nią wokół szyi.
– Hej, musisz ze mną chociaż trochę współpracować – rozkazała mu, po czym małymi krokami zaprowadziła go na miejsce od strony pasażera, które jeszcze przed chwilą sama zajmowała.

YOU ARE READING
Disharmony
FanfictionDemetria Vasilieva operuje jednym z wielu oddziałów organizacji S.H.I.E.L.D. Na co dzień mierzy się z przeciwnościami losu i potworami, jakie kryją się głęboko zakorzenione w ludziach. Nie wierzyła, że ktoś może wybiegać poza skalę okrucieństwa, ja...