Zdenerwowana wertowała kartki w pośpiechu, mając nadzieję na szybkie wyszukanie interesującej ją rzeczy. Podrygiwała nogą w rytm tylko jej znanej melodii, aby w ten sposób odgonić myśli od dudniących kroków za drzwiami pomieszczenia. W każdym ruchu przyłapywała się na niezdarności. Zdawało jej się, że wróciła do czasów, gdy w sierocińcu podkradała czekoladę z zamkniętej kuchni, aby podzielić się nią z współlokatorkami.
Nie mogła uwierzyć w to, że mają o nim tak mało informacji. Jedna teczka, cztery kartki. Większość to tylko jego udokumentowane zbrodnie. Jedna zamazana fotografia, która ukazuje go w czarnej masce zakrywającej połowę twarzy. Wszystko co wiązało się z Zimowym Żołnierzem znajdywało się na kilku kartkach, nie mających ze sobą kompletnie żadnego zgrania. Przeklęła cicho pod nosem, zirytowana nie dowiedzeniem się niczego konkretnego. Zrobiła szybko zdjęcie interesującej ją strony i schowała papiery na miejsce. Wyszła z pomieszczenia i wbiła się w grupę ludzi zmierzających do centrum dowodzenia. Uśmiechnęła się pod nosem. Kilka lat treningów opłaciło się i teraz mogła niezauważenie robić to na co ma ochotę.
Weszła do wielkiej sali i rozejrzała się w poszukiwaniu jej przyjaciela. Na betonowej ścianie były przymocowane dwa multimedialne ekrany, które pokazywały potrzebne pracownikom informacje. Naprzeciw były umiejscowione cztery rzędy metalowych biurek. Wszędzie krzątali się ludzie w umundurowaniu z logiem S.H.I.E.L.D.
Jej spojrzenie zetknęło się z brązowymi tęczówkami Jacoba. Podeszła do niego pewnym krokiem i pociągnęła w stronę magazynu bez żadnego wyjaśnienia. Po wejściu do środka rudowłosa zablokowała drzwi i zwróciła się w jego stronę z chytrym uśmiechem.
- Mam dla ciebie zadanie. - Wystawiła w jego kierunku rząd białych zębów, mając nadzieję na pomoc przyjaciela
- Wal. - Założył ręce na piersi, bojąc się prośby jaką miał za chwilę usłyszeć.
- Musisz znaleźć mi jak najwięcej informacji o niejakim Zimowym Żołnierzu. To duch, ale z twoimi zdolnościami na pewno dasz sobie radę. - Zauważyła ruch kącików jego warg przy słowach komplementujących go. Mrugnęła do niego oczkiem, wiedząc, że już go udobruchała.
- Słodź dalej, to może dam się namówić na coś jeszcze. - Poruszył znacząco brwiami, na co dostał kuksańca w bok.
Wyszli z magazynku i oboje skierowali się w przeciwne strony.
***
Biegła przez ciemny las, potykając się co chwilę o schowane pod puchem konary drzew. Jej serce biło jak oszalałe, sprawiając wrażenie, nieuniknionego wyskoczenia z piersi.
Pomimo imponującego wyszkolenia, nic nie mogło ją przygotować na tą chwilę.
Jej bose stopy uderzały o delikatny śnieg, tworząc na nim ślady, które po chwili zanikały z powodu spadającego z nieba puchu. Dotarła do końca. Nad jej nogami rozpościerała się przepaść. Nie mogła zobaczyć jej dna. Odwróciła się w poszukiwaniu miejsca ucieczki. Za późno. Już tu był. Stał w ciemnościach lasu, ukazując tylko czarną sylwetkę. Z jego ust wydobywała się para, która jako jedyna biła swoją bielą od jego postury.
Oddychał równomiernie, tego typu zadanie było dla niego codziennością. Jego włosy rozwiewał chłodny, lekki wiatr. Sięgnął po broń znajdującą się w kaburze na udzie. Zatrzymał na niej rękę, nie wyjmując jej z pokrowca. Rozmyślił się. W jego oczach można było zobaczyć pustkę, ale też pewnego rodzaju zadowolenie z tego, że jego misja po raz enty powiedzie się. Podszedł bliżej z pewnością siebie, aż bijącą z postawy ciała. Kroki stawiane na śniegu wydawały charakterystyczny podźwięk, który jako jedyny przerywał ciszę panująca w lesie. Był na tyle blisko, aby móc wyciągnąć w jej stronę bioniczną rękę. Złapał jej szyję i zacisnął zimną dłoń, zatrzymując jakikolwiek dopływ powietrza do płuc kobiety. Ściągnął brwi w akcie determinacji.
YOU ARE READING
Disharmony
FanficDemetria Vasilieva operuje jednym z wielu oddziałów organizacji S.H.I.E.L.D. Na co dzień mierzy się z przeciwnościami losu i potworami, jakie kryją się głęboko zakorzenione w ludziach. Nie wierzyła, że ktoś może wybiegać poza skalę okrucieństwa, ja...