•24•

159 13 0
                                        

– Mam to! – krzyknęła z salonu, a jej głos rozniósł się po całym mieszkaniu, po chwili docierając do dopiero co obudzonej Demetrii.

Melissa z wypełniającym ją entuzjazmem, złapała laptopa w pośpiechu i pognała do pokoju, który okupowali jej goście. Nie zaszczycając ich zapukaniem, wpadła do środka i stanęła na środku pomieszczenia. Odkleiła wzrok od laptopa, zwracając uwagę na dwie leżące obok siebie osoby. Jej policzki nabrały lekkiego koloru różu, co próbowała zakryć przez machnięcie głową, na co jej włosy jakby posłusznie opadły, zakrywając większą cześć boków twarzy.

– Miejsce – wysapała przez zaciśnięte zęby. Kto jak kto, ale Melissa Harris nie była wiodącym koniem w jakichkolwiek sportach, dlatego nawet tak krótki dystans doprowadził ją do małej zadyszki. Dzięki idealnym wyszkoleniu w hackerstwie nadrabiała braki w marnej kondycji.

Jak na zawołanie, Demetria i Chris odsunęli się od siebie, w pełni nie rozumiejąc sytuacji, w jakiej się znaleźli. Dotyk odchodzącego snu zaciskał się jeszcze na nich nieznacznie, dlatego wszystko zdawało się być według obudzonych zagwozdką. Melissa wskoczyła między nich i zatopiła się w miękkim materacu, opierając jedną rękę na ramieniu Vasilievy.

– Co wymagało tak nagłego przebudzenia? – odezwał się Chris, ziewając w następstwie swoich słów.

Niebieskowłosa wymruczała jedynie niezrozumiałe wytłumaczenie, co skłoniło ich do przyjrzenia się ekranowi laptopa.

– Udało mi się odszyfrować hasło w pierwszym z folderów.

– Jest ich więcej niż jeden? – Demetria zapytała łamiącym się głosem. Przetarła twarz dłonią, aby odpędzić sen, który z każdą minutą odchodził w niepamięć.

– To pełna baza danych – odpowiedziała, patrząc z fascynacją na pliki znajdujące się w środku. Jej oczy błyszczały z podekscytowania, co utwierdzało innych w przekonaniu, że czuje się w tym temacie jak ryba w wodzie. – Szczerze mówiąc, w życiu czegoś takiego nie widziałam. Każdy z folderów jest podpisany pod innym nazwiskiem, nazwą zapewne misji albo nieznaną dla mnie datą. – Zaczęła pokazywać im swoje odkrycie, zjeżdżając w dół listy, która przewyższała nawet ich najśmielsze oczekiwania. – Ostatnie, co zostało dodane, znajduje się właśnie tutaj. – Najechała kursorem na nazwę, jaka zmusiła Demetrię do ułożenia się w pozycji półsiedzącej.

– Projekt Zimowy Żołnierz.

••

Demetria siedziała z założonymi rękoma na klatce piersiowej. Jej noga podrygiwała w zdenerwowaniu, a serce uderzało nierównomiernie. Próbowała wyprzeć obrazy, jakie wciąż powracały przed jej oczy, lecz starania kończyły się za każdym razem z marnym skutkiem.

Tortury przeprowadzane na Barnesie. Piekielnie trudne treningi, w których uczył się sztuki walki, jaką mógł się aktualnie sławić. Każda jego czynność była spisywana, nagrywana i przekazywana do archiwów. Jego rozwój miał posłużyć młodszym pokoleniom w przyszłości poprowadzić to dzieło do końca, zacząć nowe.

Jeden folder zdołał przerazić ją do szpiku kości. Nie podejrzewała, że metamorfoza, jaką przeszedł mężczyzna, była aż tak drastyczna. Nie podejrzewała, że ktokolwiek był w stanie przeżyć takie tortury, psychiczne jak i te fizyczne.

– Chcesz to wypuścić do sieci? – markotny głos Melissy przebił się przez barierę, jaką stworzyła Demetria na czas jej rozmyślań.

– Nie mam pojęcia. – Z jej ust wydobył się cichy śmiech. – To jest w tym najgorsze. Mam wszystko, czego potrzebuję do ich zniszczenia, ale nie wiem, co mogę z tym zrobić.

DisharmonyWhere stories live. Discover now