Chłód otulił każdą jej kończynę, sprawiając, że jego mrożące krew w żyłach spojrzenie zeszło na drugi plan. Czuła na sobie kropelki zimnego potu spływające po, o dziwo, rozgrzanej twarzy. W duchu dygotała ze strachu, nie ukazując tej słabości światu. Chciała unieść się z betonu, na którym została bezczelnie porzucona przez podwładnych Aleksieja. Jednak zmęczone mięśnie dygotały niczym po wyczerpującym treningu, który teraz był tylko złudzeniem dawnej rzeczywistości. Pragnęła jej zaznać. Pragnęła powrócić do początku i najwyżej zacząć wszystko od nowa. Bo czym była samotność wśród czterech nieznajomych ścian, którą musiała znieść do końca nadchodzących dni? Czym był ból kumulujący się w miejscu serca, teraz tak bardzo skutego lodem? Upadek zawsze był szybki. Powrót na dawne miejsce zawsze był trudny.
Żołnierz przyglądał się kobiecie ze spętanymi nadgarstkami, sprawiając wrażenie głęboko zaciekawionego jej następnym ruchem. Była problemem, z którym Hydra borykała się zbyt długi czas. Zdołała przeszkodzić im w wielu planach, w niektórych jednak tylko przyłożyła się do ich powodzenia. Zdawała się być na tyle silna, aby unieść się z dna, w jaki została wkopana.
Teraz jednak zdołała tylko zalać się potokiem łez niczym dziecko, które nie otrzymało od rodziców obiecanej zabawki. Łapczywie czerpała zatrute przez dym papierosowy powietrze, dusząc się jego gorzkim posmakiem. Jej oczy z każdą kolejną sekundą nabierały mocniejszego odcienia czerwieni, sprawiając, że pieczenie doprowadzało ją do szału. Jednak to uczucie niwelowały inne, mocniejsze, a przede wszystkim te najbardziej dotkliwe.
Wyglądała krucho. Nie spodziewał się ujrzeć takiego zjawiska w jej na ogół silnej postawie.
Wyglądała na złamaną do granic możliwości. Dlaczego to wiedział? Ponieważ jej stan był dla niego aż nadto znajomy.
Kruchość i złamanie. Płacz i poddanie.
Jego ciało było jak klatka, jednak zdołał już zaznać tych uczuć, które docierały do niego niczym przez szczeliny między metalowymi prętami. Dlatego teraz przez wcześniej nieznany mu odruch, skryty między stosem fałszywych wpajanych odczuć, podszedł do niej i wyciągnął dłoń. Ludzka czynność została odrzucona tak szybko, jak się pojawiła. Wręcz rzuciła się na niego, okładając małymi pięściami jego tors. Pozwolił jej na to, możliwe, że chciał poczuć ból, od którego się uzależnił, lecz też pragnął ujrzeć uczucia, jakie dominowały na jej zapłakanej twarzy.
Czy mógłby przypisać je sobie kiedykolwiek? Nie wydawały się znajome, były obce. Na przekór własnym odczuciom, wreszcie, odepchnął ją od siebie, sprawiając, że niczym szmaciana lalka uderzyła o przeciwległą ścianę. Zsunęła się po niej na posadzkę i z lekkim oszołomieniem zaczerpnęła powietrza. Uniosła wzrok na jego osobę, znowu dostrzegając spojrzenie, które można było porównać do lodu dotykającego rozgrzanej skóry w chłodny zimowy wieczór, w mgnieniu oka, mrożącego miejsce, na którym spoczywał.
••
Aleksiej zdawał się promieniować szczęściem od pamiętnego złapania rudowłosej piękności. Był dumny ze stworzonego przez samego siebie planu, który okazał się spektakularnym przedstawieniem niszczącym jej cały świat. Nawet ból promieniujący od już dawno zagojonej blizny, zdawał się zelżeć z momentem, w którym zwyciężył.
Pomimo uczucia podniecenia następnymi wydarzeniami, sprawiał wrażenie lekko rozczarowanego. Zakończył zabawę niczym w kotka i myszkę, w której dominował. Zakończył zawistne knucia, przez które poczuł, że od dawien dawna żyje pełnią życia. Bo czy tego chciał, czy nie, lata świetności i młodości minęło go nieokreślony czas temu. Teraz musiał działać strategicznie, nie w terenie, gdzie adrenalina dawała o sobie znać w każdej pobudzonej komórce ciała.
YOU ARE READING
Disharmony
FanfictionDemetria Vasilieva operuje jednym z wielu oddziałów organizacji S.H.I.E.L.D. Na co dzień mierzy się z przeciwnościami losu i potworami, jakie kryją się głęboko zakorzenione w ludziach. Nie wierzyła, że ktoś może wybiegać poza skalę okrucieństwa, ja...