Daj mi wyjaśnić

7K 532 166
                                    

Leżałam na łóżku, zastanawiając się czy pierwszy przyjdzie ktoś planujący zrobić mi kazanie czy Loki we własnej osobie. Wolałabym jego, chociaż wciąż byłam wściekła. To nie w jego stylu by się tak uzewnętrzniać. Definitywnie miał jakiś sekret i wkurzało mnie, że wolał zachowywać się jak palant, zamiast powiedzieć mi wprost o co chodzi. Jasne, mogło chodzić o wyznane na głos uczucia, ale to na pewno nie było wszystko. Nie powiedziałby nikomu gdyby wyłącznie o to poszło, bo chciałby mieć więcej czasu, żeby się oswoić z emocjami. Znałam go na tyle dobrze. Teraz odstawiał dziwny, niedojrzały teatrzyk godny nieopierzonego nastolatka, chcącego pochwalić się zdobyczą. Zdecydowanie nie poczuwałam się do odgrywania tej roli, także jeśli tym miałam dla niego być to dziękuję, postoję.

Wytrzymał dwie godziny zanim wreszcie się zjawił. Zapukał cicho i wszedł, kiedy fuknęłam jak rozjuszona kotka. Zamknął za sobą, zakładając ręce na biodrach oraz patrząc na mnie kontrolnie. Postanowił mnie nie dotykać, ale uklęknąć w zasięgu moich dłoni, bym miała możliwość walnąć mu w razie potrzeby. Odrobinę polepszało to mój nastrój, że byłby gotów ponieść konsekwencje swoich czynów, gdyby miały nadejść w takiej formie. Co jednocześnie nie zmieniało faktu, że nie zamierzałam go bić.

- Będziesz się gniewać do końca świata?- zagadnął niepewnie, opierając podbródek na materacu. Było trudne z jego imponującym wzrostem, więc musiał zgiąć się w komiczny sposób. Założyłam sobie poduszkę na głowę, żeby tego nie widzieć i nie roześmiać się, bo to zepsułoby wiszącą nad nami poważną atmosferę. Dźgnął mnie koniuszkiem palca w ramię i zaskomlał jak mały szczeniaczek. Zacisnęłam wargi. Nie uda mu się, nie zmusi mnie do śmiechu.

Usłyszałam jak wzdycha, a łóżko ugięło się pod jego ciężarem. Położył się obok mnie, podpierając na przedramieniu. Zdjął ze mnie poduszkę, co udało mu się z łatwością, bo wcale nie walczyłam. Spojrzałam mu w oczy z wyzwaniem.

- I co? I czego teraz oczekujesz?- Czułam jak znów się rumienię. Chciał pogłaskać mnie po policzku, lecz odtrąciłam jego dłoń.- Nie ruszaj mnie.

- Sarah, daj mi wyjaśnić- poprosił łagodnie. Prychnęłam, a pomiędzy brwiami zrobiła mi się zmarszczka irytacji.

- Wyjaśnić? Och, masz na myśli to, że wciśniesz mi kolejną ściemę, którą po prostu naiwnie łyknę i odpuszczę całą sprawę, tak? Chcesz to rozegrać jak zwykle, co? Nie, Loki. Mam to gdzieś. Nie jestem zabawką. Sam mi to kiedyś powiedziałeś, a teraz zgrywasz idiotę, jakbyś zapomniał. To TY nie chciałeś im powiedzieć. Nie ja. Broniłeś się przed tym. Mija pół roku, a ty jednego dnia wyznajesz mi miłość, a następnego jak gdyby nigdy nic całujesz mnie przy Clincie i radośnie deklarujesz, że to trwa od świąt. Fajnie. Uważasz, że to jest okej wobec mnie i wcale nie jest podejrzane? A nie sądzisz też, że zostawiłeś w Asgardzie mózg?- wygłosiłam krótką, płomienną mowę, faszerując ją nienawiścią do jego durnych oszustw. Miałam dosyć gierek. Kochałam go, jednak nie oznaczało to, że planowałam biernie przymykać oko na każde wplecione w nasz związek kłamstwo.

- Gdybyś dała mi moment to powiedziałbym ci dlaczego to zrobiłem- stwierdził z rozdrażnieniem, oddychając ciężko. Opadł na pościel, więc nagle oboje leżeliśmy, gapiąc się tępo w sufit. Chwycił mnie za rękę i uparcie nie pozwolił mi wyrwać jej z uścisku. Lodowata skóra mroziła moje nerwy, powodując, że gniew nieco przemijał. Jego bliskość też miała na to spory wpływ, gdyż byłam od niej uzależniona. Mimo tego nie chciałam go słuchać. Pragnęłam znać odpowiedzi na swoje pytania, nie prowokować go do tworzenia barwnych historyjek, co na bank zamyślał zrobić. Nie wiedziałam jednak jak się do tego zabrać, toteż milczałam.

- Pamiętasz jak na samym początku poradziłaś mi, żebym był na pokaz silniejszy, niż się czuję, a ci kretyni dadzą mi spokój? Pomogłaś mi, choć wtedy jeszcze tobą gardziłem. Jestem ci za to wdzięczny. Od tamtego czasu coś w nas zaczynało się poprawiać, układać. Zaprzyjaźniliśmy się, a przynajmniej tak to mogło zostać odebrane. Pierwszy raz zobaczyłem czym jest posiadanie przyjaciółki. Żartowaliśmy na naszym indywidualnym poziomie. Kładłaś się ze mną spać i byłaś przy mnie, kiedy tego potrzebowałem. Dzięki tobie oni do mnie przywykli i przestali traktować jak śmiecia. Natasha nawet zaczęła zapraszać mnie do kuchni sama z siebie, żebym jej potowarzyszył. Nie powiem, to była dla mnie odmiana. Potem przyuważył nas Bruce, a ja już wtedy wiedziałem, że mi na tobie zależy i usiłowałem obronić cię, aby przez nasze wygłupy nie zaczęli patrzeć na ciebie przez pryzmat bratania się z wrogiem. Dorabialiby sobie zbędne ideologie i wyszedłby z tego kosmos. To byłoby okropne. Wolałem cię stracić, niż na to pozwolić. Cóż, tak sądziłem, póki naprawdę nie odeszłaś. Wtedy wpadłem w panikę i zacząłem walczyć, abyś wróciła. Przekonałem tę bandę idiotów, że wpadniesz w wir pracoholizmu, który cię zniszczy i bez wahania poleciałem za tobą do przeklętej Argentyny błagać o litość. Sam nie jestem pewien czy ratowałem ciebie czy siebie, od tej potwornej tęsknoty jaka mnie ogarnęła. Kiedy cię znalazłem wiedziałem, że nie chcę cię już nigdy puścić. I wróciłaś ze mną. Wróciłaś do mnie. Nie zasługiwałem na ciebie i nie zasłużę też w przyszłości, bo na taką kobietę jak ty zasługują tylko ci najlepsi z najlepszych, ale ciebie to wcale nie obchodzi. Odbudowaliśmy to co było przed twoim zniknięciem i więcej. Cholernie długo zmuszałem cię do czekania, aż to przyznam, aczkolwiek finalnie nadeszło. Musiałem głęboko przemyśleć swoje działania. To nie jest coś, co ktoś taki jak ja mówi ot tak. Te słowa nie istniały w moim słowniku - nauczyłaś mnie ich. Wszystko dzieje się niespodziewanie i gwałtownie i jesteś zdezorientowana, bo tak, to ja nie chciałem im mówić. Teraz najzwyczajniej mam swój powód. Bardzo się z nim spieszę, bo zmarnowałem już dosyć czasu.- Skończył opowiadać, wywołując totalny mętlik w mojej głowie. Nie mogłam nic poradzić na to, że potrafił perfekcyjnie grać mi na uczuciach i manipulować nimi. To co mówił brzmiało wyjątkowo autentycznie.

Wzniósł się na klęczki i pociągnął mnie za sobą. Usiadłam przed nim, spoglądając nieufnie na jego nietypowo nerwowe oblicze. Wpadłam w niemą panikę, nie mając pojęcia co zamierza zrobić lub gorzej, mając je i modląc się by tego nie robił.

Obrócił się nieco i z tylnej kieszeni spodni wyjął malutkie pudełeczko. Czyli wcale mi się nie wydawało.

- Nie bój się. Daj mi dopowiedzieć parę zdań. To wcześnie, racja, ale dla mnie, biorąc pod uwagę moje emocje i fakt, że jesteś jedyną osobą, która potrafiła zmusić mnie miłości i otworzenia się, to jest idealny moment. Pocałowałem cię przy Clincie po to, by móc zrobić to natychmiast. Nie rozmyślę się już, jestem zdecydowany.- Zamrugał, po czym otworzył pudełeczko, wyciągając je do mnie.- Sarah, zostań moją żoną.

Wyjątek od regułyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz