Saint Seiya- Legend Of Sanctuary(Pegasus Fantasy)
Wybaczcie za jakość tego rozdziału! Piszę go podczas choroby i obawiam się, że jest bardzo słaby... Jeszcze raz przepraszam.
— Katerina —
W chwili, kiedy rozpakowałam się już w całości, opadłam zmęczona na miękki materac. Mój pokój znajdował się na końcu lewego skrzydła Akademika. W porównaniu z miejscem, w którym wcześniej żyłam był strasznie mały. Lecz nie mogłam marudzić. Wiedziałam, bowiem, że dostałam największy z możliwych pokoi. Dodatkowo jako jedna z nielicznych osób posiadałam łazienkę połączoną z sypialnią. Ściany pomieszczenia były pomalowane na miętowy kolor, a podłoga została wykonana z czarnego drewna. Meble w odróżnieniu od podłogi były białe. Było ich niewiele, lecz nie potrzebowałam więcej — pokój posiadał jednoosobowe łóżko, etażerkę, komodę i niewielki stolik z krzesłem. W łazience natomiast poza podstawowym wyposażeniem były dwie szafki — wisząca i stojąca — i lustro. Wiedziałam, że mogłabym kupić sobie jakieś nowe meble, lecz, po co mi to? Ten pokój mi odpowiada i jak na obecną chwilę nie mam zamiaru nic w nim zmieniać. Ponownie opadłam na materac i westchnęłam. Co mogłabym jeszcze zrobić? — zapytałam w myślach. Zamknęłam oczy, gdy nagle sobie o czymś przypomniałam. Nie jest jeszcze wcale tak późno! — stwierdziłam. — Może jeszcze zdążę na jakieś lekcje, zresztą, co innego mogłabym robić przez resztę dnia? Leżeć na łóżku i zastanawiać się nad sensem swego życia? Wciągnęłam z kieszeni Jensów skrawek papieru i przybliżyłam go do swojej twarzy. Szybko sprawdziłam, jakie zajęcia mam w środę i z zadowoleniem stwierdziłam, że zostały mi jeszcze dwa wykłady.
(Plan zrobiony przeze mnie, chodzi głównie o przedmioty)
Więc jeśli byłabym teraz na zajęciach to miałabym Rodologie. Zapewne na tej lekcji poznaję się historie danych rodów — można to przecież wywnioskować. Za dziesięć minut skończy się piąta lekcja, tak więc jeśli się pośpieszę to powinnam zdążyć na Przyrodę. Zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. W tafli pojawiło się moje odbicie. Za każdym razem kiedy patrzyłam na nie miałam świadomości, że gdyby nie ta krew już dawno by mnie tu nie było. Spuściłam głowę. Nie boli mnie śmierć mojej rodziny, lecz fakt, że jestem kimś tylko dzięki swoim korzeniom. Zacisnęłam dłonie w pięści. Gdyby wiedzieli kim jestem, zapewne traktowali by mnie tak jak rodzina królewska — oczywiście mówię tylko o wampirach, bo jak by się zachowywały inne rasy to ja nie wiem. Była bym dla nich nikim więcej jak tylko istotą, od której zależy ich życie. Była bym w nich mniemaniu Wampirzycą Czystej Krwi, sercem ich rasy, a nie zwykłą Kateriną.
Przeszłam do sypialni i spakowałam do torby potrzebne książki i zeszyty. Z westchnięciem wyszłam na korytarz. Mam jakieś siedem minut by znaleźć odpowiednią sale. Nie miałam ochoty na zabawę w zgadywanki dlatego użyłam swojej mocy by odnaleźć cel swoich poszukiwań. Już chwilę później stałam przed czarnymi drzwiami, do których była przybita srebrna tabliczka z napisem: Sala Przyrodnicza. W chwili kiedy położyłam dłoń na klamce, zadzwonił dzwonek, a uczniowie zaczęli wybiegać z swoich klas. Na korytarzu zapanował chaos, lecz ja tylko prychnęłam. Cóż za nieokiełzana banda. Chciałam już wejść do pomieszczenia, lecz powstrzymała mnie przed tym jakaś brunetka. Spojrzałam na nią zdziwiona. Czego ta dziewczyna ode mnie chcę?
— Jesteś nowa, prawda? — zapytała. — Dyrektor poinformował nas, że dojdzie do szkoły nowa uczennica — wyjaśniła, a ja cofnęłam się od niej o krok.
Wiedziałam, kim jest. Tej krwi nie można było pomylić z żadną inną. Dziewczyna stojąca przede mną była córką Pierwszej czarownicy. Byłam pewna jej pochodzenia, bo kilka miesięcy temu jej matka przybyła do króla z żądaniem by przyprowadził mnie do niej. Wampir oczywiście odmówił i kazał się jej wynosić. Ach... Gdyby dowiedział się, że podsłuchiwałam to chyba by nałożyłby na mnie kilku roczny szlaban, choć... Zawsze mogłabym uciec. Co do tego, że wiedziała o moim dołączeniu do grona uczniowskiego to nie byłam zdziwiona. Przecież... W zwyczajnych szkołach tak się robi, co nie?
— Tak, jestem nową uczennicą, nazywam się...
— Tak, tak. Wiem, masz na imię Katerina — przerwała mi, za co posłałam jej ponure spojrzenie. Na jej twarzy pojawiło się zmieszanie. — Wybacz, nie chciałam cię urazić... Jestem straszną gadułą i wiele osób się na to skarży. Powiedzenie nawet raz, że w ciągu kilku minut potrafię powiedzieć tyle, co wampir przez całe swoje życie. — Nagle podskoczyła jakby trafił ją piorun. — Wybacz! Chyba znów się rozgadałam. — Kiwnęłam głową, potwierdzając jej słowa. Chciałam by skończyła już mówić i pozwoliła mi wejść do klasy. — Nazywam się Nastia Renelen!
Miałam racje co do jej pochodzenia. Osoby z tym nazwiskiem były krewnymi tej wiedźmy i wiedział o tym każdy. Niespodziewanie dziewczyna wystawiła w moim kierunku swoją dłoń, a ja spojrzałam na nią zmieszana. Co... Co ja niby mam zrobić?! W żadnej przeczytanej przeze mnie książce, nie było napisane, co powinnam uczynić w takiej sytuacji! Po chwili namysłu uznałam, że najlepiej będzie uścisnąć jej dłoń. Z zawahaniem dotknęłam jej ręki, a ona — ku mojemu zdziwieniu — przytuliła mnie. Skamieniałam.
— Zostaniem przyjaciółkami! — wykrzyknęła. — Jestem tego pewna.
Wyplątałam się z jej uścisku i chciałam już na nią nakrzyczeć, lecz widząc w jej zielonych oczach niezwykłe iskierki szczęścia, uśmiechnęłam się delikatnie. Po chwili, w której zrozumiałam co zrobiłam, zmieszałam się. Nie rozumiałam co się ze mną dzieję. Ja się przecież nigdy nie uśmiechałam...
— Mam taką nadzieję... — wydukałam, a chwile później zadzwonił dzwonek.
Zaczęłam się rozglądać. Niespodziewanie Nastia chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w głąb sali.
CDN
Jeszcze raz przepraszam za jakość :( Kolejny rozdział pojawi się już na weekendzie - tak jak zresztą obiecałam!
(Data opublikowania tego rozdziału: 12.01.17r)
CZYTASZ
Przysięga krwi
VampireŚwiat został podzielony na cztery części: - Królestwo Ludzi - Wielki Sabat Czarownic - Watahę rządzącą, wszystkimi pomniejszymi stadami - Królestwo Wampirów, na którego czele stał kiedyś potężny ród pierwotnych Dlaczego stał? Powodem te...