Rozdział 9 Wspomnienia

8.2K 645 12
                                    

Koishite Akuma MV - The story of Vampire Boy. 

— Katerina —

— Po drugie pozwolisz mi się oznaczyć... — wyszeptał, a ja roześmiałam się.

On jest jakiś głupi — pomyślałam. — Nie dam mu się tak po prostu oznaczyć. Nie ma nawet takiej opcji. Nie pozwolę by ktoś dyktował mi jak mam żyć i co powinnam robić! Dosyć! Nie chce spędzić całej wieczności zamknięta w zamku. Nie będę bezbronną księżniczką, czekającą na wybawienie. Po moim trupie! Zagryzłam wargę, myśląc jak tu zbiec czarnowłosemu. Ten jednak, jakby czytając moje myśli, szepnął próżnie:

— Nie myśl nawet o ucieczce... Jesteś moja i nikt mi ciebie nie odbierze.

Na moją twarz wstąpił grymas. Kretyn! Nagle na jego ustach pojawił się cwany uśmiech. Byłam pewna, że nie wróży on nic dobrego.

— Mam pomysł! — W jego głosie pobrzmiewała duma, a ja cała się spięłam. Cóż on znowu wymyślił? — Jeśli nie zgodzisz się na moje warunku powiem wszystkim, kim jesteś. Zdradzę twoją tożsamość i wezmę cię siłą... — wyszeptał do mojego ucha.

Spojrzałam na niego z próżnością. 

— Nie zrobisz tego! — oznajmiłam z przekonaniem, lecz on się tylko zaśmiał.

Przełknęłam z trudem ślinę. On... Naprawdę jest gotowy to zrobić! Moje serce przyśpieszyło, a ja poczułam zapach spalenizny. O nie... Znowu tracę kontrolę! Muszę się uspokoić, co inaczej zniszczę całą placówkę. Poczułam jak z moich oczu wyciekła woda. Zdziwiłam się. Co to jest? — Dotknęłam dłonią swoich policzków, lecz nie znalazłam niczego niezwykłego — tylko wodę.

—Ej! — zawołał. — Nie płacz, nic ci nie zrobię! — obiecał wampir, a ja zamknęłam oczy.

Łzy... Kiedy ostatni raz płakałam...? Chyba w dzień, w który to wszystko się zaczęło... W chwili, w której zapieczętowałam swój los już na wieczność. Zatonęłam w swoich myślach, chcąc znaleźć się w innym miejscu. Miejscu, w którym mogłabym być zwykła Kateriną, a nie Potomkinią Pierwszego, sercem rasy. Niestety, ale przypomniałam sobie ten dzień...

Pochylałam się nad martwym ciałem swoich braci, a z moich oczu lał się potok łez. Spoglądałam na stojącego niedaleko wojownika. Na jego twarzy nie malowały się żadne uczucia. Widząc, że nie ruszyła go śmierć mojego brata załkałam głośniej. Dlaczego wszyscy muszą umrzeć?! Co takiego zrobił mój ojciec, że nasi rodacy go nienawidzą?! Niespodziewanie wampir, chwycił mnie za włosy i wytargał z twierdzy. Krzyczałam i błagała, chcąc by mnie puścił. On jednak pozostawał niewzruszony. Miał gdzieś czy cierpię. W chwili, kiedy znalazłam się przed domem, moim oczom ukazało się martwe ciało swojej rodzicielki. Reszta działa się w zwolnionym tempie... Mój oddech przyśpieszył, a trzymający mnie mężczyzna padł na kolana — dławiąc się własną krwią. Nie przejęłam się tym. Ten mężczyzna zabił moich kochanych braci, zasługiwał na karę. Gniew zapłonął w moich żyłach. Zaczęłam działać tak jak podpowiadał mi instynkt. Nie miałam kontroli nad własnym ciałem. Czułam się tak jakby ktoś obudził we mnie tą mroczną, niezważającą na cierpienie innych stronę. Nie przeszkadzało mi jednak to uczucie. Chciałam by ci, którzy rozbili moją rodzinę zapłacili za to najwyższą cenę...

Wyszłam na przód twierdzy, akurat w momencie, w którym jeden z wrogów przebił serce mojego taty złotym kołkiem. Skamieniałam, nie mogąc się poruszyć. Jedyne, co mi pozostało to przypatrywać się śmierci własnego ojca. Cała, żądza krwi ze mnie wyparowała, a z moich ust wyrwał się krzyk. Mordercy Pierwotnego, spojrzeli na mnie. Na początku byli zdziwieni, lecz po chwili w ich oczach zobaczyłam radość!

— Niech pan, popatrzy panie Dark! — zawołała jeden z tych potworów. — Uchowała się jeszcze jego córka!

Wampir winny śmierci mojego ojca, zmierzył mnie wzrokiem. Przez moje ciało przeszedł dreszcz obrzydzenia.

— Masz rację... — oznajmił z radością. Nie zauważyłam nawet, kiedy pojawił się obok mnie. — Powiedz mi dziecinko, gdzie to jest?! — wrzasnął, chwytając mnie za szyję i unosząc do góry. Zaczęłam wierzgać nogami — pragnąc się uwolnić. — Och, a to, co? Czyżby wampirem się bał? — Splunął, gdzieś w bok, a ja zauważyłam, że ma włosy takiego samego koloru jak tata.

— D-Dlaczego...? — spytałam, walcząc o choćby najmniejszą ilości tlenu.

Jego tęczówki w kolorze lodu, przybrały ciemniejszą barwę. Nagle moje ciało spotkało się z czymś twardym. Od razu zaczęłam łapczywie nabierać powietrza do płuc. Wampir ukląkł przede mną, a mnie przeszedł dreszcz przerażenia.

— Dlaczego? Dlaczego?! To twój niewdzięczny ród sprawował władzę, lecz twój głupi ojciec postanowił ją oddać swojemu przyjacielowi, nie pytając nas — Pierwotnych — o zgodę! I ty jeszcze śmiesz pytać, dlaczego! — Kopnął mnie w żebra, a ja upadłam na ziemię — mając głowę zwróconą ku burzowym chmurą.

Z nieba zaczął padać deszcz, a ja uniosłam do góry dłoń. Po raz kolejny wampir mnie kopnął, lecz ja się tym nie przejmowałam. Nie obchodziło mnie, co się ze mną stanie. Miałam to gdzieś. Bez mamy, taty i braci byłam nikim. Słabą istotą, która nie potrafiła się nawet obronić.

— Katerino...! — Źrenice mi się rozszerzyły, w chwili, kiedy usłyszałam w głowie zdenerwowany głos swojego ojca. — Nie możesz się poddać! Jesteś jedną nadzieją naszego rodu! Walcz i podporządkuj sobie świat! Pokaż im co oznacza walka z Pierwotną!

Nie wiem, dlaczego, ale uśmiechnęłam się wrednie. Ojciec miał rację. Byłam Pierwotną, a moja moc była gdzieś we mnie. Nieobudzona, ale była. Ponowie stopa fioloteowowłosego spotkał się z moim brzuchem, lecz ja mimo bólu — całego ciała — spróbowałam się podnieść. Pokonam go i pomszczę swoją rodzinę!

— O! Patrzcie! Wampirem chcę walczyć! — zawołał, a jego towarzysze wybuchnęli śmiechem.

Zirytowana zmusiłam swoje ciało, do ruchu. Nie poddam się... Nie mogę przynieść ojcu wstydu! Po porostu nie mogę! Nie wiem nawet, kiedy, ale z moich dłoń wystrzeliły czerwone iskry, a kałuże krwi zabulgotały. Śmiechy ucichły, a ja spojrzałam na swoich oprawców. Widziałam na ich twarzach zdziwienie. Żaden młody wampir nie mógł użyć swojej mocy, a ja to robiłam. Wstałam i na chwiejących się nogach wyciągnęłam przed siebie dłoń.

— Za zbrodnie, której się dopuściliście poniesiecie karę... — wyszeptałam, nie kontrolując wydobywających się z moich ust, słów. — Ośmieliliście się podnieść rękę na swoją królową, a za to czeka was tylko śmierć! — krzyknęłam, a moje oczy rozbłysły na czerwono.

Wampiry przede mną, zaczęły krztusić się własną krwią, a ciała innych rozrywały się na małe kawałeczki. Deszcz zmieszał się z szkarłatem, a już po chwili pojawiły się przede mną człekokształtne istoty stworzone z krwi moich wrogów. Nie minęła nawet chwila, a wszyscy oprócz mnie zostali rozszarpani.

— Zapamiętaj sobie! Ja Derjon Dark, Potomek Drugiego nigdy się nie poddam! Przyjdzie dzień, w którym powrócę, bądź tego pewna szkarłatna królową — wycharczał, zabójca mojego ojca, po czym jego serce się zatrzymało. Z moich oczu ciekły łzy bezradności i strachu. Spojrzałam na swoje dłonie umazane szkarłatem. Jestem mordercą... Tak samo jak oni.

Otworzyłam oczy, wyczuwając dotyk na policzku.

— Przykro mi, że musiałaś przejść przez coś takiego... — oznajmił Nataniel, a ja zdębiałam.

Skąd on wie o moich wspomnieniach?!

CDN

No więc dowiedzieliście się trochę o naszej Katerinie, a dokładnie o dniu, w którym zginął jej ojciec, a moc skrywana w jej sercu się przebudziła. Czy przypomina wam coś nazwisko "Dark"? Mam nadzieję, że się podoba? Kolejny już w wtorek! 

(Data opublikowania tego rozdziału: 26.01.17r)

Przysięga krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz