Rozdział 5 Czy to jakieś magiczne zwierzę?!

8.6K 632 27
                                    

  another opening letra full  

Katerina

— Zostaniem przyjaciółkami! — wykrzyknęła. — Jestem tego pewna.

Wyplątałam się z jej uścisku i chciałam już na nią nakrzyczeć, lecz widząc w jej zielonych oczach niezwykłe iskierki szczęścia, uśmiechnęłam się delikatnie. Po chwili, w której zrozumiałam, co zrobiłam, zmieszałam się. Nie rozumiałam, co się ze mną dzieję. Ja się przecież nigdy nie uśmiechałam...

— Mam taką nadzieję... — wydukałam, a chwile później zadzwonił dzwonek.

Zaczęłam się rozglądać. Niespodziewanie Nastia chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w głąb sali. Byłam zaskoczona jej zachowaniem. Dopiero, co ją spotkałam, a ona już wymyśla takie rzeczy... To niepokojące. Wiem, że wiedźmy zazwyczaj są jakieś dziwne, ale ta dziewczyna przekracza wszystkie, jakie spotkałam! Choć... Ile razy od śmierci swoich rodziców rozmawiałam z kimś innym niż król? Chyba tylko raz. Myślałam, że ten chłopak jest moim przyjacielem, lecz tak jak wszyscy opuścił mnie. Nie pamiętam nawet, jaki był tego powód... Jedyne, co pamiętam to, to że złożyłam mu jakąś obietnice, lecz czego ona dotyczyła... Nie mam zielonego pojęcia.

Nagle zauważyłam, że oczy wszystkich obecnych w sali są skierowane w moim kierunku. Wyprostowałam się, a na moje usta wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu. Niespodziewanie usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, więc odwróciłam się w ich kierunku — gdzie najprawdopodobniej stał nauczyciel przyrody. W chwili, kiedy zauważyłam niskiego człowieczka z wąsem, pomyślałam, że może pomyliłam klasy. Według krwi płynącej w jego żyłach był człowiekiem, a nie wydaję mi się by czarownice, wilkołaki i wampiry darzyły takiego malca jakimś szacunkiem. Ludzka rasa była najsłabsza, więc inne nacje nawet dla jej króla nie miała zbyt wielkiego szacunku, tak więc ten mężczyzna musi przeżywać w tej szkole piekło. Karzeł podszedł do swojego biurka, po czym wdrapał się na podwyższenie, przez co wszyscy mogli go zobaczyć. Mężczyzna odchrząknął. Zdziwiłam się. Wszyscy uczniowie — wśród, których poza ludźmi były jeszcze czarownice i wilkołaki — zamilkli.

— Widzę, że mamy nową koleżankę — oznajmił. — Dziwne, ale wydaję mi się, że miałaś pojawić się dopiero jutro — stwierdził.

Westchnęłam. Postanowiłam być — jak na razie — miła. Muszę wybadać kim jest ten człowiek.

— Ma pan rację — przyznałam. — Miałam pojawić się jutro, lecz dotarłam szybciej tak więc postanowiłam przyjść. — Wzruszyłam ramionami.

Jego oczy zabłyszczały. Zeskoczył z swojego podwyższeni i stanął obok mnie.

— Tak więc, panienko proszę przedstaw się tu obecnym. — Ruchem dłoni wskazał na przebywających w klasie uczniów.

Zmrużyłam oczy, lecz zobowiązałam się. Skierowałam się w ich stronę.

— Moje imię to Katerina. Mam osiemnaście lat i jak większość z was zauważyła postanowiłam podenerwować trochę wampiry i zafarbowałam włosy na fioletowo — oświadczyłam chamsko.

Po klasie rozniósł się cichy chichot. Nauczyciel westchnął.

— Tak, zauważyłem kolor twoich włosów. Musisz jednak wiedzieć, że nieśmiertelne dzieci zabiją cię za ten brak szacunku.

Skrzyżowałam dłonie na piersi. Ta... Tylko gdyby można było mnie zabić.

— Mogą spróbować, lecz wątpię by się im udało. — Mój arogancki głos rozbrzmiał po klasie, a jeden z wilkołaków zagwizdał.

— Już ją lubię! — zawołał do swoich kolegów, a oni mu potaknęli.

W klasie zapanował chaos. Wszyscy zaczęli rozmawiać między sobą. No może nie wszyscy. Zauważyłam, że Nastia siedzi samotnie i wpatruję się w widok za oknem. Postawiłam krok w jej stronę, lecz nim do niej doszłam usłyszałam jakiś pisk. Wszyscy skulili się. Dźwięk był nie do zniesienia. Miałam wrażenie, że moje bębenki zaraz pękną. Nagle pisk zniknął, a przy biurku stał zaczerwieniony nauczyciel. Nie mówiąc nic zajęłam miejsce obok Nastii i przyjrzałam się jej. Wyglądała na szczęśliwą, że z nią usiadłam.

— Etan Forest! — krzyknął zdenerwowanym głosem profesor. — Chodź ze mną. Pomożesz mi przynieść żaby na dzisiejszą lekcje!

Blond włosy chłopak westchnął, a oczy niektórych dziewcząt zaświeciły dziwnymi iskierkami. Ich zachowanie było obrzydliwe. Ten chłopak jest wilkołakiem Alfa, pochodzącym z rodziny pierwszego wilka. Kiedyś to on stanie się władcą wilczego świata. Ciekawe czy sobie poradzi? Czarnooki stanął obok wykładowcy. Ten widok był prześmieszny. Nauczyciel mierzący nie więcej niż metr czterdzieści i stojący obok niego chłopak, który ma ponad metr siedemdziesiąt. Po chwili obydwaj mężczyźni wyszli, a ja obróciłam się w kierunku młodej czarownicy.

— Kim on jest? — zapytałam, a ona zmarszczyła brwi. — Kim jest ten karzeł?

Na jej ustach pojawił się uśmiech. Zbliżyła się odrobinę do mnie.

— Gdyby cię usłyszał miałabyś przerąbane — oznajmiła. — Nienawidzi, kiedy ktoś go tak nazywa — wyjaśniła. — Nazywa się Chris Anderios i zapewne o nim słyszałaś.

Miała rację. Słyszałam o nim. Ten mężczyzna był znakomitym wojownikiem, który nie raz pokonał wrogów swojej rasy. Mówiąc szczerze nigdy bym nie pomyślała, że ktoś tak niski może być tak doskonałym żołnierzem. To dość niezwykłe.

Nagle drzwi otworzyły się, a przez nie wszedł wilkołak i wojownik. Rozszerzyłam oczy, zauważając, co znajduję się w — niesionych przez chłopaka — szklanych pojemnikach. Na widok tych dziwnych stworzeń rozdziawiłam usta, a moje oczy się rozszerzyły. Co to do cholery jest?!

— Czy to jakieś magiczne stworzenie? — zapytałam siedzącą obok mnie dziewczynę.

Usłyszałam w odpowiedzi tylko śmiech, lecz nie wiedziałam, co go spowodowało.

CDN

Tak jak obiecałam rozdział pojawił się na weekendzie. Mam nadzieję, że się podoba. W kolejnym bądź jeszcze następnym nasza Katerina spotka się po raz pierwszy z Natanielem! Czy wampirzy Książe ją rozpozna?

(Data opublikowania tego rozdziału: 13.01.17r)

Przysięga krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz