Rozdział 6 Nie dotrzymanie jej oznacza śmierć

8.3K 654 20
                                    

  Owari no Seraph Opening with karaoke lyrics  

— Katerina —

Lekcja przyrody się skończyłam, lecz ja dalej byłam oczarowana tymi zwierzętami, nazywanymi przez wszystkich żabami. Były cudowne. Takie kolorowe. Uśmiechnęłam się nieznacznie, przypominając sobie reakcje Nastii w chwili, kiedy zapytałam ją o te zwierzęta. Była rozbawiona faktem, że o nich nie wiedziałam, lecz czy mogło być inaczej? Wychowałam się w miejscu, w którym nie było istoto tego typu, a z czytanych przez siebie książek nie mogłam się za dużo nauczyć. Wiedziałam, że moja reakcja była bardzo dziwna, lecz nie cofnę tego. Zresztą Nastia nie wyglądała jakby zaczęła coś podejrzewać, tak więc nie widzę jakiegokolwiek problemu. Dziwne... — pomyślałam. — Chyba zaczynam lubić tę dziewczynę.

Wraz z czarnowłosą opuściłam pomieszczenie i zaczęłam się kierować w kierunku kolejnej klasy, w której miałam mieć swoją pierwszą lekcje z wampirami — wiedziałam gdzie jest, ponieważ wcześniej przestudiowałam dokładnie mapę tego miejsca. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Zatrzymałam się i spojrzałam na osobę, która mnie zatrzymała.

— Coś się stało? — zapytałam, stając do niej przodem.

Zielonooka spojrzała na mnie zmartwiona.

— Katerina... — zaczęła. — Ludzka część szkoły skończyła już swoje zajęcia — oznajmiła, a ja zrozumiałam, o co jej chodzi. Posłałam jej zarozumiały uśmiech.

— Chodzę także na zajęcia z wampirami — wyjaśniłam, a ona zbladła.

Nastolatka doskoczyła do mnie i popatrzyła na mnie jak na wariatkę.

— Przecież one cię zabiją! — krzyknęła, a wszyscy na korytarzu spojrzeli na nas.

Westchnęłam, łapiąc ja za rękę — ciągnąc tym samym dziewczynę w głąb korytarza. W chwili, kiedy oddaliłyśmy się od niechcianego tłumu, moje spojrzenie wylądowało na czarnowłosej.

— Przecież mówiłam już wcześniej. Chcę je trochę podenerwować, nic mi się nie stanie. Masz na to moje słowo — obiecałam.

Żaden wampir nawet gdyby pragnął tego najbardziej na całym świecie nie jest w stanie mnie zranić, chyba, że mu na to pozwolę. Złote iskierki w jej oczach przygasły, a ja spojrzałam na nią zakłopotana. O co chodzi? Czyżbym znowu zrobiła coś nie tak? Cofnęłam się o dwa kroki do tyłu, chcąc się trochę od niej oddalić. Nie rozumiałam tego, co się właśnie działo.

— Nie rozumiesz... — wyszeptała. — Wampiry to potwory, które zabiją cię zaraz po tym jak przekroczysz próg klasy! — Rozszerzyłam oczy, zauważając w jej oczach łzy. — Nie chcę byś umierała, Katerino. Jesteś moją jedyną przyjaciółką...

Nie wiedziałam, co powinnam uczynić... W takiej sytuacji byłam tylko raz i było to sześć lat temu. Nie mam zielonego pojęcia, co powinnam zrobić... Nazwała mnie swoją przyjaciółką, lecz ja... nie wiem, co to znaczy. Jestem głupia! Nie wiem nawet takich podstaw, a chcę stać się częścią tego świata! Będę musiała nadrobić braki w informacjach.

— Ja... ja... — Mój głos był kruchy i niezdecydowany. Dziwne uczucie zapanowało nade mną, nie pozwalając mi złożyć nawet jednego spójnego zdania. Zadzwonił dzwonek, a ja rozejrzałam się po korytarzu.

Zakłopotana odbiegłam od nadal płaczącej dziewczyny. Chciałam znaleźć się w tej klasie i zapomnieć o tym dziwnym wydarzeniu. Nie rozumiałam ich, przez co napędzały mnie czymś, czego nie znalazłam. Nie lubiłam tych dziwnych uczuć, nie pasowały do mnie. Nie minęło nawet pięć minut, a ja znalazłam się pod starymi, drewnianymi drzwiami. Chciałam już wejść do klasy i przeprosić za spóźnienie, lecz ktoś położył dłoń na moich ustach — ciągnąc mnie przy okazji do tyłu. Zaczęłam się szarpać, a moje oczy zaświeciły na czerwono — byłam gotowa zabić swojego oprawce nie zależnie, kim był.

— Uspokój się, wampirku... — wyszeptał jakiś męski głos koło mojego ucha.

Miałam kolejny powód by go zabić. Znał mój sekret, a to sprawiało, że musiał zginąć. Chciałam go zaatakować, lecz ten obrócił mnie przodem do siebie. Moje źrenice się rozszerzyły, a tworzony miecz rozpadł się na kilkaset kawałeczków.

Jego czarne oczy wpatrywały się w moje niebieskie, a mi przed oczami pokazały się te wszystkie wydarzenia związane z stojącym przede mną chłopakiem.

— Niemożliwe... — Wyszeptałam. — Ty nie możesz być... Nie możesz być tym Natanielem! — zaprotestowałam.

Zaczęłam się wyrywać, lecz on nie pozwolił się mi się od siebie oddalić. Zaczęłam się rzucać, lecz on bez trudu mnie unieruchomił. Atakowałam go swoją mocą, lecz ta odbijała się o jego tarczę. Nie wierzyłam w to, co widzę. To był on... Ten samym chłopak, co sześć lat temu. Mój pierwszy przyjaciel, który jako jedyny napił się mojej krwi — zyskując tym samym nowe moce. On był tym, któremu złożyłam jakąś obietnice. Nie mogłam uwierzyć w to, że chłopak, który był dla mnie kiedyś tak bliski stoi naprzeciw mnie jakby nic się nie stało. Poczułam niewyobrażalny gniew. On mnie opuścił... Opuścił mnie! Wyrwałam swoją dłoń i uderzyłam go w policzek.

— Zostawiłeś mnie... — oznajmiłam słabo. — Teraz... Nie masz prawa mnie dotykać! — Ponownie chciałam się wyrwać, lecz on mnie powstrzymał.

— Oh, Katerino... Czyżbyś nie pamiętała o swojej obietnicy? Przecież zapieczętowaliśmy ją swoją krwią. Nie dotrzymanie jej oznacza śmierć — wyszeptał zmysłowo, a po moim ciele przeszedł dreszcz.

Ta obietnica nie może być, aż tak ważna, prawda? W coś ja się znowu wpakowałam?!

CDN

Nadszedł ten moment! Katerina i Nataniel spotkali się. Wygląda na to, że chłopak pamięta o danym słowie, lecz z naszą wampirzycą jest już gorzej. Czy młody książe, zyska to czego chcę? Kolejny już w czwartek.

(Data opublikowania: 17.01.17r)

Przysięga krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz