13

874 45 10
                                    

Obudziło mnie ciche stukanie, dochodzące gdzieś z innego pokoju. Otworzyłam niechętnie oczy i zdezorientowana rozejrzałam się po pokoju. Głowa pulsowała nieznośnie i nie byłam w stanie trzeźwo myśleć. A więc to jest ten słynny kac. Mogło być gorzej. Dopiero po chwili zrozumiałam, że jestem w pokoju Shawna. Wydarzenia wczorajszej nocy zaczęły do mnie wracać. Dotknęłam nosa, na którym teraz znajdował się opatrunek, upewniając się, że ten koszmar naprawdę się wydarzył. Westchnęłam ciężko i skierowałam się do łazienki. Podeszłam do lustra, ale widok mojej twarzy w takim stanie przeraził mnie na tyle by szybko od niego odejść. Weszłam pod prysznic, chcąc zmyć wszystkie łzy i problemy. Zastanawiałam się co powiem Shawnowi. Nie da się łatwo przekonać, że nie mogę zerwać z Joshem. Jest zbyt dobrym przyjacielem żeby po czymś takim zwyczajnie dać mi się z nim spotykać. Może powinnam z nim zerwać? Po tym co się wydarzyło zaczęłam się go bać. Ale jeszcze bardziej boję się samotności. Josh był pijany i nie był świadomy tego co robi. Każdy zasługuje na drugą szansę. Wysuszyłam ciało i włosy i zabrałam się za zakładanie nowego opatrunku, co wcale nie było takie łatwe. Założyłam dresy Shawna i jego T-shirt. Wyszłam z pomieszczenia i przełknęłam ślinę, stojąc u szczytu schodów. Wiedziałam, że czeka mnie ciężka rozmowa. Zeszłam do kuchni czując cudowny zapach gofrów.
- Hej, ale ładnie pachnie.- przywitałam się z brunetem i zaciągnęłam wypełniającym całe pomieszczenie zapachem. Chłopak odwrócił się i uśmiechnął się do mnie.
- To jedyne danie jakie umiem robić.- wyznał z uśmiechem.
- Dobrze się składa, bo to moje ulubione.- odwzajemniłam uśmiech.
- Siadaj. Zaraz będą.- polecił. Mimo, że się uśmiechał to wiedziałam, że jest zmartwiony. Postawił przede mną talerz z obsypanymi owocami goframi i usiadł na przeciwko.
- Wyglądasz zupełnie jakby wczoraj nie było żadnej imprezy.- stwierdziłam przyglądając się chłopakowi.
- Pewnie dlatego, że nic nie piłem. To zabawne, gdy jako jedyny jesteś trzeźwy i wszyscy wygladają jak zombie i mają kaca, a ty czujesz się jak młody Bóg.
- Tak w ógole to dzięki, że mnie przenocowałeś. Dobrze, że rodzice nie widzieli mnie w takim stanie.
- Nie ma sprawy.- rzucił. Widziałam, że cały był spięty, więc stwierdziłam, że należy skończyć udawać, że wszystko jest w porządku.
- Shawn, nic mi nie jest. Nie musisz się martwić. Nie jestem z porcelany.- uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- Nie możesz mówić, że nic się nie stało. Bo się stało i to dużo.- powiedział, a ja miałam wrażenie, że jego wzrok zaraz przewierci mnie na wylot.
- Ale... nie powinieneś się tym przejmować. Josh nigdy wcześniej tak się nie zachowywał, był pijany i nie wiedział co robi.- przekonywałam, choć nie wiem czy bardziej jego czy siebie.
- Słuchaj Nessa, przyjaźnimy się, a o to w przyjaźni chodzi- żeby się wspierać i martwić o siebie. Więc nie mów mi, że nie powinienem się przejmować, bo żadna dziewczyna a zwłaszcza moja przyjaciółka, nie zasługuje na takie traktowanie.
- Ja... nie mogę z nim zerwać. Shawn, zrozum proszę.
- Kochasz go?- spytał z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie.
- Tak.- skłamałam. Przypatrywałam się swoim dłoniom i nieruszonym gofrom, jakby to miało mi w jakikolwiek sposób pomóc. Shawn przeczesał włosy dłonią i spojrzał na mnie z powagą. Westchnął tylko i wyciągnął telefon.
- Co robisz?- spytałam zdziwiona.
- Próbuję się dobić do Ashley. Może ona lepiej ci doradzi. Solidarność płci, te sprawy.- zaśmiałam się na te stwierdzenie i sięgnęłam po gofra.

Siedziałam w pokoju Shawna czekając aż przyjedzie Ashley. Rodziców i siostry chłopaka miało nie być do jutra, on sam wyszedł, bo podobno zostawił coś u Dereka. Może to niezbyt eleganckie, ale szperałam w szafkach chłopaka i przeglądałam notatki z nutami i akordami. Wyjęłam zeszyt, który, jak mówiła data napisana na okładce, był sprzed dwóch lat. Kartki były puste, ale gdy je przywracałam ze środka wypadła jedna strona. Znajdowało się na niej tylko kilka zdań, zupełnie jakby chłopak nie dokończył piosenki.
Przeczytałam tekst kilka razy, starając się zrozumieć do kogo skierowane są słowa.

What if I told you a story,
All about someone who loved you?
What if I told you he's sorry, he made you wait?
What if I told you he's dying, 'cause he can't change history?
What if I told you that someone, was me?

Czy to możliwe żeby napisał te słowa do mnie? W zasadzie mówił, że był wtedy we mnie zakochany, ale niespecjalnie mu wierzyłam. Może dwa lata temu wydarzyło się coś jeszcze, o czym nie wiem?
Rozmyślania przerwał mi dochodzący z dołu głos Ashley. Szybko schowałam zeszyt do szafki i usiadłam na łóżku.
- Mój Boże! Co on ci zrobił?! Mów mi szybko co ty najlepszego chcesz zrobić!- rozkazała blondynka wparowywując do pokoju.
- Daj spokój. Przecież Shawn i tak wszystko ci powiedział.- wywróciłam oczami.
- Nie denerwuj kobiety na kacu. Jasne, że mi powiedział, w końcu wszyscy się przyjaźnimy i na razie jestem po jego stronie, ale chcę poznać twoją wersję wydarzeń.- mówiła wyraźnie zdenerwowana.
- No... Było jakoś po drugiej, poszłam do kuchni napić się wody i przyszedł Josh. Był pijany i gadał od rzeczy, że byłam niegrzeczna, upiłam się i tak dalej. Chciałam mu powiedzieć żeby dał spokój ale wtedy mnie spoliczkował, a potem uderzył pięścią w twarz.- powiedziałam wskazując na bandaż.- Wtedy przyszedł Shawn i przycisnął go do ziemi i uderzył w brzuch. Odciągnęłam ich od siebie. Josh sobie poszedł, mówiąc, że jesteśmy siebie warci, a Shawn zabrał mnie do siebie. I to w zasadzie tyle.
Gdy streszczałam wydarzenia tamtej nocy samotne łzy spływały mi po policzkach. Dopóki nie opowiedziałam tej historii, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo jestem zmęczona psychicznie. Ashley przytuliła mnie i trwałyśmy tak przez chwilę.
- Chrzań dupka. Nikt nie może tak cię traktować.- powiedziała stanowczo. Westchnęłam ciężko. Czemu oni nic nie rozumieją? To jest za trudne.
- Nie... Nie mogę, Ashley.
- Van, możesz i musisz. Dobrze wiesz jaki on jest i że nie skończy się tylko na tym jednym razie.
Nawet jeśli to wiedziałam, to nie chciałam temu wierzyć. Możez zasłużyłam na takie traktowanie? Nie powinnam była pić. Może za często zerkałam na Shawna? Ale co złego jest w patrzeniu na kogoś?

Ashley wyszła godzinę temu. Siedzieliśmy teraz z Shawnem na jego łóżku, rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- Shawn?- zwróciłam się do bruneta.
- Hm?- mruknął.
- Co to za piosenka, w zeszycie z 2014? Ta What if I told you a story?
Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął słodko.
- Grzebiesz w moich rzeczach?- spytał rozbawiony.
- Tylko trochę.- odparłam, odwzajemniając uśmiech. Chłopak przekręcił się na plecy, wpatrując się w sufit.
- Zacząłem ją pisać, gdy się od nas przeniosłaś, ale nigdy nie mogłem jej dokończyć...
- Czyli... Jest o mnie?- spytałam zdziwiona.
- Tak. Mówiłem ci, że byłem w tobie zakochany i cierpiałem przez to co ci zrobiłem.- powiedział odwracając głowę w moją stronę.
- Mnie się nie da kochać.- mruknęłam.
- Co?- zmarszczył brwi.
- No tak. Zobacz, moi rodzice mają mnie gdzieś, mój chłopak to dupek, nikt mnie na tym świecie nie chce i nie potrzebuje.- wyznałam. Shawn usiadł na przeciwko mnie i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Hej, przecież masz mnie i Ashley. My cię kochamy, chcemy i potrzebujemy. Tak samo jak ty nas. Bo na tym właśnie polega przyjaźń.- powiedział łagodnie.
- Dzięki.- powiedziałam bez przekonania.
- A co do chłopaka, to zawsze możesz sobie znaleźć nowego.
- Mhm.- problem w tym, że nie mogę.
- Dlaczego nie skończysz tej piosenki? Jest naprawdę ładna.- stwierdziłam.
- Bo to już jest za nami. Teraz jest nowy rozdział i nowe piosenki.
- Piszesz coś teraz?
- Może.- uśmiechnął się tajemniczo i położył spowrotem na plecach.- Ale nie są dopracowane.
- Daj znać jak będą. Chętnie posłucham i ocenię.- zapropomowałam.
- No nie wiem... Tak wymagający krytyk... Mogę tego nie przeżyć.
Rzuciłam w niego poduszką, ale mimo wszystko śmiałam się razem z nim.
- Mówię serio. Lubię jak śpiewasz.
- Dobrze się składa, bo lubię dla ciebie śpiewać.- uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Poczułam, że przyszła do mnie wiadomość. Wyciągnęłam telefon i przeczytałam kilka razy jej treść. Shawn patrzył na mnie pytająco.
- Chrzanić.- westchnęłam zirytowana i rzuciłam telefon na dalszą część łóżka.

Josh:
Przepraszam.

Do I ever cross your mind? /S.M. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz