62

367 27 1
                                    

Siedziałyśmy razem z Ashley pod grubym kocem i oglądałyśmy kolejny odcinek "Plotkary", mimo że każda z nas oglądała już ten serial lata temu. Odstawiłam na bok puste pudełko po pizzy i ponownie wbiłam wzrok w ekran laptopa. Co jakiś czas któraś z nas komentowała zachowania bohaterów, przez co zaczynała się długa wymiana spostrzeżeń przerywana śmiechem. Bardzo brakowało mi spędzania czasu w taki nieproduktywny sposób. Po pewnym czasie przesiadywania w samotności i żałowania swojej przeszłości, uświadomiłam sobie jak ważni w moim życiu byli przyjaciele i jak bardzo tęskniłam za naszymi wygłupami i rozmowami. Można powiedzieć, że pogodziłyśmy się z Ashley, ale ciągle nie porozmawiałyśmy na poważnie na temat ostatnich wydarzeń. Wiedziałam, że ta sprawa ciąży nam obydwu, ale bałam się ją poruszać, by nie zaprzepaścić tego, co zyskałam w ostatnich dniach. Dziewczyna też nie naciskała, mimo że słyszała okrojone plotki i krótką relację Manu. Byłam pewna, że zżera ją ciekawość, choć nie dawała tego po sobie poznać, wykazując się anielską cierpliwością. 
Wyświetliły się napisy końcowe i wiedziałam, że nie będzie lepszej okazji do rozpoczęcia tej trudnej, ale potrzebnej rozmowy. Zamknęłam laptopa i odłożyłam go na stolik nocny, a Ashley bez słowa przypatrywała się moim poczynaniom, jakby domyślając się, co zamierzam zrobić.
- Więc- zaczęłam, biorąc głęboki oddech. Nareszcie miałam okazję, by ją szczerze przeprosić, miałam nadzieję, że to pomoże mi zrzucić część balastu z serca i choć trochę ukoi wyrzuty sumienia.- Nie miałyśmy jeszcze okazji porozmawiać o tym wszystkim... a raczej, ja nie miałam okazji, by cię przerosić za moje zachowanie. Wiem, że powinnam była ci uwierzyć, albo chociaż cię wysłuchać. Zachowałam się okropnie i okropnie się z tym czuję, po prostu... sama nie wiem, co powiedzieć na swoją obronę...
- Van, spokojnie. Przecież rozumiem. Co prawda zabolało mnie, gdy oskarżyłaś mnie o coś tak okropnego, ale nawet gdy chciałam być na ciebie zła, to nie potrafiłam. Widziałam, jak snujesz się załamana po szkole i walczyłam ze sobą, by do ciebie nie podejść. Sama też żałuję, że nie odważyłam się, by pierwsza wyciągnąć do ciebie rękę.
- Nie mogę sobie wybaczyć, że tak łatwo dałam się zmanipulować. To wręcz upokarzające.
- Isabell wszystkich nas nabrała. Sama nigdy nie powiedziałabym, że gra na dwa fronty, wydawała się taka szczera- stwierdziła blondynka z przejęciem, a ja pokiwałam ze zrozumieniem głową.- Ale w zasadzie to nie wiem niczego, o tym co wydarzyło się po naszej kłótni. Manu nie chciał mi nic powiedzieć, a w szkole też było względnie cicho. Czy ty... chciałabyś o tym pogadać?
Westchnęłam, zastanawiając się od czego zacząć, by przedstawić przyjaciółce historię, jako spójną całość i opowiedziałam jej wszystko, od momentu pocałunku Isabell i Shawna, aż do pogrzebu Matta, a ona słuchała mnie z uwagą, nie odzywając się ani słowem.

Odetchnęłam ciężko, gdy skończyłam relacjonować ostatnie dni i odczułam pewną ulgę po podzieleniu się tym wszystkim z bliską osobą.
- Kurde- mruknęła dziewczyna, przetwarzając wszystko, co jej opowiedziałam.
- Kurde?
- Shawn to jednak idiota- stwierdziła, a ja spojrzałam na nią z rozbawieniem.- Mówię serio. Czy on jest poważny? Jeśli rzeczywiście mu się uda i zemści się w jakiś sposób na domniemanym zabójcy Matta, to oni zemszczą się na nim, czy on tego nie rozumie?
- Mówiłam mu już to, ale jest strasznie uparty.
Siedziałyśmy chwilę w ciszy, zastanawiając się nad tym, co przyniosą następne dni, gdy zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po urządzenie, zerkając na wyświetlacz.
- Jace?- zdziwiłam się, widząc, kto dzwoni. Ashley wzruszyła ramionami i wskazała ręką, bym odebrała. 
- Tak?- zaczęłam niepewnie, nie wiedząc, co może oznaczać ten niespodziewany telefon.
- Hej Van, przepraszam, że o tej porze i tak dalej, ale mogłabyś proszę włączyć wiadomości?- usłyszałam jego rozemocjonowany głos po drugiej stronie słuchawki. 

- Jasne, ale po co?- nie rozumiałam. Sięgnęłam po pilota, napotykając  pytające spojrzenie Ashley, na co tylko wzruszyłam ramionami.

- Zobaczysz- mruknął niewyraźnie. Wcisnęłam odpowiedni guzik na pilocie i ekran rozjarzył się, po chwili ukazując prezenterkę z plikiem dokumentów w ręku. Przybrała poważną minę i wpatrując się w obiektyw kamery, zaczęła profesjonalnym tonem:
- Z ostatniej chwili, jeden z największych dealerów miasta Los Angeles został aresztowany w swoim apartamencie na obrzeżach miasta. Dzięki anonimowemu informatorowi, policja wpadła na trop poszukiwanego od lat przestępcy. Wiadome jest, że w jego mieszkaniu znalezione zostały narkotyki o łącznej wartości przekraczającej pięćset tysięcy dolarów. Nieoficjalnie mówi się o ogromnych nakładach heroiny, amfetaminy i innych niedozwolonych środków odurzających. Podejrzany został przeniesiony do aresztu, postawione zostały mu liczne zarzuty w tym posiadanie nielegalnych substancji psychoaktywnych i handel dopalaczami, grozi mu do piętnastu lat więzienia. Tożsamość kryminalisty nie jest znana, lecz pozostaje zadać sobie pytanie: jak wielu jeszcze takich ludzi chodzi ulicami największych amerykańskich miast? Czy możemy czuć się bezpieczni? I czy policja nie dopełniła obowiązków, pojmując mężczyznę dopiero teraz? O to zapytamy naszych gości w dzisiejszym programie, już za godzinę...
Dalej już nie słuchałam. Ciągle trzymałam telefon przy uchu, ale Jace również milczał, słyszałam jedynie niewyraźny szmer jego oddechu. Spojrzałam na Ashley, która też w osłupieniu przyglądała się telewizorowi. Miałam szczerą nadzieję, że to okaże się zupełnie niepowiązane z naszą sprawą. Równie dobrze mógłby to być zwyczajny przypadek aresztowania jednego z licznych dealerów grasujących po naszym mieście. Jednak coś w głębi duszy podpowiadało mi, że jest to związane ze śmiercią Matta.
- Czy wy myślicie...- zaczęłam.

- Van, spójrz- rozkazała blondynka, wskazując na ekran telewizora. Przeniosłam wzrok z powrotem na urządzenie, gdzie właśnie pokazywane były pierwsze zdjęcia i ujęcia z kamer z aresztowania. Zamarłam, gdy na powiększonym zdjęciu ujrzałam wyraźny tatuaż węża na karku podejrzanego mężczyzny. Przełknęłam ciężko ślinę, uświadamiając sobie, co to znaczy.

- On naprawdę to zrobił.

-----------
Hej! Na początku bardzo, ale to bardzo, przepraszam Was, że rozdział jest dopiero teraz, ale miałam małe urwanie głowy ostatnio, a jak się wybije z rytmu to później trudno z powrotem się wdrożyć. Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i  co tam jeszcze chcecie. <3 <3

Do I ever cross your mind? /S.M. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz