Imagination

293 18 4
                                    

Przekroczyłem próg pokoju i omiotłem spojrzeniem całe pomieszczenie. Westchnąłem, widząc porozrzucane ubrania, opakowania po przekąskach i butelki po napojach. Przyznałem w myślach Cameronowi tytuł największego flei jakiego znam i przesunąłem stopą pudełko po pizzy, które leżało przede mną. Stwierdziłem, że stanowczo powinienem uporządkować pokój chociaż odrobinę, zwłaszcza że któryś z instruktorów mógł wejść w każdej chwili i dać mi porządną burę. Jednak mój zapał osłabł z chwilą, z którą znalazłem bokserki mojego współlokatora wciśnięte w opakowanie po ciastkach. Postanowiłem przełożyć sprzątanie na później, gdy Cameron wróci, w końcu to był jego bałagan, powinien sam go posprzątać. Jednak nie uśmiechało mi się zostawienie tego w takim stanie, chłopak powinien dostać nauczkę. Zgarnąłem śmieci ze swojej połowy i wrzuciłem je wszystkie na łóżko przyjaciela. Okruszki i resztki niedojedzonej przez niego pizzy wylądowały na pościeli, która już wcześniej nie była pierwszej świeżości. Można powiedzieć, że zrobiłem mu przysługę, może w końcu ją zmieni- pomyślałem i z zadowoleniem położyłem się na łóżku. Poczułem pod plecami jakiś kształt, który niemiłosiernie mnie uwierał i podniosłem się, żeby zobaczyć, co było tego źródłem. Spod kołdry wystawał róg mojego zeszytu i przypomniałem sobie, jak rano w pośpiechu zostawiłem go tutaj, spiesząc się na zajęcia. Wyciągnąłem brulion z zamiarem schowania go w szafce nocnej, ale moją uwagę przyciągnęła wystająca kartka. Wyjąłem ją i spojrzałem na to, co było na niej napisane. Momentalnie przed oczami stanął mi mój pokój w Los Angeles i chwila, gdy pisałem słowa widoczne na kartce. Cały tekst był pokreślony i przypomniało mi się, jak głowiłem się nad następnymi linijkami, czując, że to ciągle nie jest to, co chciałbym przekazać. Niepozorna kartka przypomniała mi coś jeszcze-przez i dla kogo tak się głowiłem nad następnymi wersami. Serce zacisnęło mi się boleśnie, gdy czytałem raz po raz napisane przeze mnie słowa. Od tamtej chwili nie minęło tak wiele czasu, ale wiele się zmieniło. Choć gdy miałem przed oczami tekst tej piosenki, miałem wrażenie, że jest on wciąż aktualny.
  I keep craving, craving.
Zdecydowanie aktualne. Wręcz boleśnie przypominały mi o tym wszystkim, o czym chciałem już nie myśleć. Wymiana e-maili z Nessą była jak rozdrapywanie starych ran, ale w pewnym stopniu było to kojące i choć taka forma konwersacji nie mogła się równać z rozmową twarzą w twarz, to mi to wystarczało. Musiało. Wiedziałem, że nie powinienem był tego robić, że to nie było uczciwe, ani bezpieczne i że jestem naprawdę samolubny, skoro nie potrafię dać jej odejść. 
Ale te spisane na kartce słowa sprawiały, że wracały do mnie myśli o tym, czego naprawdę nie mogłem już mieć- bliskości. Sprawiały, że przed oczami stawały mi obrazy sprzed zaledwie kilku miesięcy, gdy pisałem tę piosenkę i gdy nasza relacja była względnie normalna. Wtedy wszystko było prostsze i żałowałem, że nie mogę do tego wrócić. Co prawda dziewczyna nie wiedziała wtedy jeszcze o moich uczuciach, ale przynajmniej miałem ją na wyciągnięcie ręki. Tęskniłem za nią jako za przyjaciółką równie mocno co za dziewczyną. Nigdy oficjalnie nie byliśmy razem- zbeształem się w duchu.Zastanawiałem się, czy gdybym wyznał jej uczucia wcześniej, to coś by się zmieniło. Jednak zaraz powiedziałem sobie, że to nie miałoby sensu, bo wcześniej miała chłopaka (którego nienawidziłem i którego onanie kochała, ale ciągle chłopaka) i nie była pewna co do swoich uczuć względem mnie. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo nigdy nie mówiła mi, kiedy w zasadzie zdała sobie sprawę, że coś do mnie czuje. Na tę myśl znowu poczułem uścisk w klatce piersiowej. Byłem takim cholernym farciarzem, ale wszystko zepsułem. Znowu. I tym razem nie mogłem się zasłaniać tym, że byłem młody i wyjątkowo głupi. Choć rzeczywiście byłem idiotą i to chyba przez całe życie. Przeklinałem dzień, w którym zdecydowałem się przyłączyć do Węży. Przeklinałem dzień, w którym Matt popełnił ten sam błąd i ten, w którym zdecydował się iść samemu do tamtego klubu, chociaż wiedział, że to niebezpieczne. Podobno o zmarłych nie powinno się źle mówić, ale wtedy poczułem się wściekły na Matta i jego głupotę. Ale zaraz uprzytomniłem sobie, że w rzeczywistości nie jestem zły na niego, a jedynie na siebie. Dlaczego taki jestem? Dlaczego muszę zawsze podejmować najgorsze wybory? Vanessa była najlepszym wyborem w moim życiu i z własnej głupoty ją od siebie odtrąciłem. Zostałem tylko ja ze świadomością tego, jak bardzo siebie nienawidzę. 
Ze złością wyciągnąłem leżący pod łóżkiem i wiernie czekający futerał na gitarę i wyciągnąłem instrument ze środka. Zanim moje drogi z Vanessą ponownie się skrzyżowały, muzyka była moim jedynym sposobem na radzenie sobie z emocjami i teraz gdy nasze drogi się rozeszły, pozbawiając mnie jedynej osoby, która byłaby w stanie mi pomóc, znowu była jedynym źródłem otuchy. Położyłem kartkę na kolanach, starając się rozczytać nieco zatarty zapis nutowy, który i tak nie był zbyt długi- obejmował jedynie część pierwszej zwrotki. Zagrałem go na próbę, krzywiąc się, gdy z początku zadrżała mi ręka. Powtórzyłem czynność, nakazując ciału, by skupiło się całkowicie na muzyce i wychwytując jakiekolwiek niedociągnięcia w melodii. Otworzyłem zeszyt i nakreśliłem początek od nowa. Po jakimś czasie do akordów dołączyły następne, aż w końcu cała melodia była praktycznie skończona. Wprowadzałem ostatnie poprawki, nucąc tekst i kreśląc w zeszycie. Na szczęście nie musiałem obawiać się, że Cameron znowu będzie mnie podsłuchiwał, bo wyszedł z innymi do pobliskiego pub'u, dzięki czemu miałem kilka godzin spokoju. Udało mi się zapanować nad drżeniem ciała i skupić w stu procentach na tworzeniu. Postanowiłem na próbę prześpiewać piosenkę. Moje palce instynktownie odnalazły struny i ciężar gitary na kolanach był niemal krzepiący w obliczu wspomnieć, które nasuwały mi się wraz ze słowami piosenki.

  Oh there she goes again, every morning it's the same
You walk on by my house, I wanna call out your name
I wanna tell you how beautiful you are from where I'm standing
You got me thinking what we could because

I keep craving, craving, you don't know it but it's true
Can't get my mouth to say the words they want to say to you
This is typical of love, I can't wait anymore, won't wait
I need to tell you how I feel when I see us together forever

In my dreams you're with me
We'll be everything I want us to be
And from there, who knows?
Maybe this will be the night that we kiss for the first time
Or is that just me in my imagination?

We walk, we laugh, we spend our time walking by the ocean side
Our hands are gently intertwined, a feeling I just can't describe
And all this time we spent alone thinking we cannot belong
To something so damn beautiful, so damn beautiful

I keep craving, craving, you don't know it but it's true
Can't get my mouth to say the words they want to say to you
This is typical of love, I can't wait anymore, won't wait
I need to tell you how I feel when I see us together forever

In my dreams you're with me
We'll be everything I want us to be
And from there, who knows?
Maybe this will be the night that we kiss for the first time
Or is that just me in my imagination?

Imagination, imagination.

In my dreams you're with me
We'll be everything I want us to be
And from there, who knows?
Maybe this will be the night that we kiss for the first time
Or is that just me in my imagination?

I keep craving, craving, you don't know it but it's true
Can't get my mouth to say the words they wanna say to you.  

Odłożyłem na bok instrument i zauważyłem, że ręce po raz kolejny mi drżą. Po chwili dołączyły do nich kolana i całe moje ciało, a ja dziękowałem Bogu, że nikt nie widzi mnie w takim stanie. Zacisnąłem usta, przeklinając w duchu emocje, którym po raz kolejny dałem się zawładnąć. To musi się kiedyś skończyć- pomyślałem, ale bez przekonania.

---------------
Cześć! Pozwolicie, że daruję sobie przeprosiny za niewstawienie rozdziału od dłuższego czasu. Myślałam, że nigdy nie skończę tego rozdziału, zwłaszcza, że strasznie się rozleniwiłam, odkąd zaczęły mi się ferie. Do tego noszę żałobę po bohaterze książki, którą dzisiaj skończyłam; błagam, powiedzcie mi, że nie tylko ja płaczę nad fikcyjnymi bohaterami i tak strasznie się do nich przywiązuję, bo cała moja rodzina uważa, że to nienormalne, żeby płakać przy książce. Miłego tygodnia! <3

Do I ever cross your mind? /S.M. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz