18

751 48 3
                                    

Ashley właśnie streszczała mi i Shawnowi cały koncert, na którym była dzień wcześniej, gdy poczułam, że mój telefon wibruje. Wyciągnęłam go z kieszeni i błyskawicznie wpisałam kod. Zmarszczyłam brwi, widząc, że to wiadomość od Josha. Ashley opowiadała dalej, jak to wokalista pomachał do niej podczas jej ulubionej piosenki, ale czułam na sobie natarczywy wzrok Shawna. Wzięłam głęboki wdech i odczytałam esemesa. 

Josh:
Naprawdę musimy pogadać.

Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią i zaczęłam pisać.
- Nie odpisuj mu.- odezwał się nagle Shawn. 
- Skąd...- zaczęłam.
- Widziałem jak zareagowałaś. Nie odpisuj mu, bo się nie odczepi.- mówił poważnym tonem.
- Nie musisz mnie niańczyć.- prychnęłam, klikając przycisk wyślij.

Ja:
Nie mamy o czym. 

- Owszem, muszę.- stwierdził chłopak. Wstał z łóżka blondynki i zabrał mi telefon.
- Hej!- jęknęłam niezadowolona. Zdążyłam zauważyć, że przyszła następna wiadomość. Nie chciałam z nim pisać ani tym bardziej spotykać  się, byłam po prostu ciekawa.
- Yh Shawn daj spokój. Może się odczepi, gdy Vanessa mu napisze, że nie chce mieć z nim już do czynienia. Przecież w ten sposób to facet będzie kombinował cały czas, żeby z nią pogadać. A żadne z nas nie może być z nią dwadzieścia cztery godziny na dobę.- powiedziała zirytowana Ashley. Shawn nie wyglądał na przekonanego, ale uległ pod ciężarem naszych spojrzeń. Oddał mi urządzenie i odczytałam wiadomość, mrucząc tylko sarkastyczne dziękuję. 


Josh:
A jeśli Ci powiem, że mam coś na prawdę dobrego na swoją obronę??

Josh:
Van, to naprawdę ważne. Proszę, spotkajmy się. W jakimś miejscu publicznym. To poważniejsze niż Ci się wydaje.

Po przeczytaniu ostatniej wiadomości wstrzymałam oddech. Może naprawdę ma jakieś dobre usprawiedliwienie. Moja wcześniejsza nienawiść wydawała się bardzo odległa.
Może za łatwo ufam i wybaczam? Ale Shawnowi wybaczyłam i wyszło mi to na dobre.

Ja:
Jak bardzo poważne?

Stukałam paznokciami o biurko przyjaciółki czekając na odpowiedź. Nie musiałam długo czekać, już po chwili poczułam wibracje i z szybko bijącym sercem czytałam słowa widniejące na ekranie.

Josh:
Bardzo, bardzo poważne.Błagam, musisz to wiedzieć, spotkajmy się jeszcze dzisiaj. Możesz później już nie chcieć mnie znać. Dam Ci spokój. Tylko porozmawiajmy. Proszę. 

Był to chyba pierwszy raz, gdy to Josh o coś mnie prosił. Nawet nie prosił. Błagał. Musiało chodzić o coś naprawdę poważnego. Napadały mnie wątpliwości co do szczerości jego słów. Mógł to być jedynie podstęp. Choć byłam pewna, że gdyby nie była to prawda nie pisałby, że mnie błaga. To byłoby dla niego zbyt uwłaczające. Poza tym nie miałam wiele do stracenia. Chciał się spotkać w miejscu publicznym i obiecał, że po tej rozmowie da mi spokój.

Ja:
Okey, nie mogę dzisiaj. Może być jutro?

Westchnęłam wysyłając esemesa i spojrzałam na przyjaciół. Patrzyli na mnie pytająco, a w ich spojrzeniu widziałam obawę. Przeniosłam wzrok z powrotem na wyświetlacz, widząc nową wiadomość.

Josh:
Dobra. Może być ta kawiarnia, do której mnie kiedyś zabrałaś. O której możesz?

W zasadzie skłamałam z tym, że nie mogłam. Ale wolałam mieć trochę czasu  na przemyślenie wszystkiego, a przede wszystkim- za dnia jest więcej ludzi.

Ja:
Zerwę się z lekcji i będę o dwunastej, okey?

Josh:
Będę czekał. Tylko proszę, nie bierz ze sobą nikogo. Wolałbym by póki co jak najmniej osób o tym wiedziało.

Ja:
Dobra.

Zablokowałam telefon i spojrzałam w stronę przyjaciółki, napotykając jej zatroskane spojrzenie. Bez słowa podałam jej telefon i oparłam się, ze świstem wciągając powietrze. Miliony myśli przelatywały po mojej głowie. Ashley w skupieniu analizowała treść wiadomości. Po chwili oddała aparat Shawnowi. Przyglądałam się mu uważnie, gdy wczytywał się w słowa. Widziałam wyraźnie jak cały się spina i mocno zaciska szczękę. Spodziewałam się takiej reakcji z jego strony, ale on nie zrozumiałby mojego postępowania. Josh mimo wszystko był moim chłopakiem i w pewnym stopniu mi na nim nadal zależało. Znałam go na tyle by wiedzieć, że faktycznie coś było nie tak. 
- Chyba sobie żartujesz, że tam pójdziesz.- stwierdził, zszokowany moją postawą. 

Do I ever cross your mind? /S.M. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz