17

845 43 0
                                    

Weszłam do pustego pomieszczenia, a moje nagie ramiona owiało zimne powietrze. Z jakiegoś powodu czułam, że nie powinnam była tu wchodzić. Błądziłam w półmroku, szukając wyjścia z dziwnego pokoju. Z przerażeniem odkryłam, że drzwi przez które weszłam zniknęły. Chodziłam od ściany do ściany, starając się wyczuć dłońmi zarys czegokolwiek co mogłoby posłużyć jako wyjście. Niestety nie znalazłam na zimnej i gładkiej powierzchni, niczego takiego. Moje serce zaczęło bić w niespokojnym i szybkim tempie. Nigdy nie miałam klaustrofobii, ale te pomieszczenie napawało mnie lękiem i podświadomie czułam, że moje przerażenie jest słuszne. Zrezygnowana oparłam czoło o jedną z chłodnych ścian. Czułam się jakbym zaraz miała się rozpłakać ale płacz nie przychodził. Jęknęłam z bezradności i uderzyłam pięścią o znajdującą się przede mną ścianę. Stałam tak przez chwilę, tracąc zupełnie poczucie czasu. Wszechogarniająca cisza doprowadzała mnie do szału. Niespodziewanie poczułam czyjś oddech na karku. Nim zdążyłam się odwrócić, ktoś mocno ścisnął mnie za ramiona i obrócił plecami do ściany. Przede mną stał Josh, uśmiechający się perfidnie. Moje oczy rozszerzyły się z przerażenia i miałam ochotę krzyknąć, lecz dźwięk ugrzązł mi w gardle.
- Myślałaś, że to koniec? Kochanie, to dopiero początek.- zaśmiał się.- Najpierw rozprawię się z nim, a potem z tobą.
Nagle za plecami chłopaka pojawił się Shawn. Miał związane nadgarstki a całe jego ciało pokrywały siniaki i krew.
- Nessa...- szepnął, nie podnosząc głowy. Chciałam krzyczeć, ale głos znowu mnie zawiódł. Silne ramiona Josha powstrzymywały mnie przed pobiegnięciem do chłopaka. Popatrzyłam na swojego oprawcę nienawistnym wzrokiem i szarpałam się, starając się wyswobodzić. Josh tylko zaśmiał się złowieszczo, na co przeszył mnie dreszcz. Nagle moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Nie mogłam się poruszyć. Josh uśmiechnął się przepraszająco i skierował w stronę skulonego Shawna. Zaczął go kopać i bić. Urywane jęki i krzyki bruneta odbijały się w mojej głowie. Każde uderzenie bolało mnie tak jakby to mnie bito. Ze wszystkich sił starałam się ruszyć, ale moje ciało było jak sparaliżowane. Do moich oczu napłynęły łzy. Shawn znowu dostał kopniaka w brzuch, na co skuliłam się w duchu i zaczęłam zbierać wszystkie siły jakie tylko we mnie pozostały.
- Nie!- udało mi się w końcu krzyknąć. Zachęcona małym zwycięstwem, zaczełam próbować poruszyć choćby palcem. Josh nie zwracał na mnie uwagi, gdy stopniowo odzyskiwałam władzę nad ciałem. Kiedy znowu byłam zdolna do poruszania się podbiegłam do Shawna i szlochając, zakryłam go swoim ciałem. Spadały na mnie uderzenia i kopnięcia, ale nie zwracałam na to uwagi. Starałam się maksymalnie przylgnąć do ciała chłopaka, by oszczędzić mu cierpienia.

Z koszmaru wybudziło mnie szturchnięcie w ramię. Otworzyłam szybko oczy i zaczęłam gwałtownie rozglądać się poswoim pokoju. Nade mną stała mama i z obojętnym wyrazem twarzy przyglądała się mojemu zachowaniu.
- Zły sen?- spytała. Skinęłam głową, wycierając spocone dłonie o kołdrę. Może to sobie ubzdurałam, ale miałam wrażenie, że pod maską obojętności próbuje maskować krztę troski.
- Coś się stało?- zapytałam neutralnym tonem. Byłam rozbudzona i jedyne co przypominało mi o koszmarze to spocone ciało i przyśpieszony puls.
- Przyszłam po porstu zapytać się jak się czujesz.- wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się łagodnie.
- Yyy... dobrze.- starałam się nie dać po sobie poznać jak bardzo zdziwiło mnie jej zachowanie.- Nie masz dzisiaj pracy?
- W zasadzie mam jeszcze chwilę do wyjścia.- odparła, zerkając na zegarek.- Ten... chłopak, dzisiaj też przyjdzie?
- Shawn?
- Tak, Shawn.
- Tak... To jakiś problem?- spytałam zdziwiona. Na ogół moich rodziców nie interesuje kto do mnie przychodzi. Dziwny był sam fakt, że kobieta w ogóle kojarzyła, że przychodzi do mnie jakiś chłopak.
- Nie, żaden.- uśmiechnęła się.- To twój przyjaciel?
- Tak. Ale o co się stało? Dlaczego się pytasz?- zdezorientowana, nie mogłam zrozumieć o co jej chodzi.Prawie nie znałam tej kobiety. Zawsze chłodna i obojętna, nagle przychodzi do mojego pokoju i wypytuje o moich przyjaciół.
- O nic. Zrozumiałam ostatnio, że strasznie mało o tobbie wiem. A to chyba nie najlepiej świadczy o mnie jako matce.
Myślałam, że nadal śnię. Moja matka przynała się do błedu. I zaczęła się mną interesować. To była zupełna nowość.
- Dzisiaj nie mam zabardzo czasu na rozmowę. Ale chciałabym jakoś w najbliższym czasie z tobą o tym wszystkim pogadać. Jak matka z córką. Trzymaj się.- rzuciła i wysza z pokoju, zostawiając mnie całkowicie oniemiałą. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych i spojrzałam na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Z racji tego, że jest sobota nareszcie będę mogła spędzić dzień z Shawnem. Strasznie żałowałam, że Ashley nie może przyjść,bo idzie z kuzynką na koncert swojego ulubionego zespołu. Poszłabym z nimi, ale nie przepadam za takim rodzajem muzyki. Poza tym wizja spędzenia dnia w dresie, w domu, była bardzo kusząca. Dopiero wczoraj wypisali mnie ze szpitala. Cieszyłam się jak dziecko, że wreszcie opuściłam te sterylne mury. Ignorowałam wszelkie próby Josha skontaktowania się ze mną. Bałam się, że jeśli gdzieś wyjdę to go spotkam. Nawiedzały mnie koszmary z jego udziałem i ciągle żyłam w starchu przed nim. Skierowałam się do łazienki i ogarnęłam się trochę. Po wzięciu prysznica i umyciu zębów, wróciłam do pokoju nawet nie zawracając sobie głowy suszeniem włosów. Założyłam szare dresy i dużą bluzę.  Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakąś telewizję śniadaniową. Znudzona wywiadem z pseudogwiazdą, kreśliłam w szkicowniku przypadkowe wzorki. Usłyszałam dzwonek do drzwi i uradowana zbiegłam po schodach. Uśmiechnęłam się widząc w drzwiach Shawna i wpuściłam go do środka. Zaśmiałam się, gdy zauważyłam, że chłopak jest ubarny praktycznie tak samo jak ja.
- No nie wierzę! Jakaś telepatia czy co?- rzuciłam.
- O kurde! SISTERS!- parodiował chłopak, zanosząc się śmiechem. Zawtórowałam mu i skierowaliśmy się na górę.
- Nikogo nie ma?- spytał chłopak.
- A jak myślisz? Chociaż dzisiaj rano moja mama zachowywała się jakoś dzwinie.- zaczęłam, gdy weszliśmy do pokoju.- Pytała się jak się czuję i stwierdziła, że musimy porozmawiać o wszystkim. To do niej nie podobne.
- Może przejżała na oczy i chce naparwić więzi.- podsunął chłopak.
- Może i tak.- westchnęłam.- Oglądamy coś?
- Jasne.- uśmiechnął się chłopak. Włączyliśmy jakiś film, który miał dobre rekomendacje. Miałam wrażenie, że Shawn w ogóle nie zwraca uwagi na to co dzieje się na ekranie. Bawił się pasemkiem moich mokrych włosów, na przemian odwijając i nawijając je na palec. Westchnęłam patrząc na jego pogrążoną w myślach twarz. Wyglądał jakby toczył wewnętrzną walkę, choć nie byłam pewna o co.
- Shawn, co jest?- spytałam zmartwiona i podniosłam się tak by siedzieć na przeciwko niego. Wyglądał na niezadowolongo tym, że się od niego odsunęłam, więc wróciłam do poprzedniej pozycji przysuwając się do niego i wtulając się w jego bok. Objął mnie ramieniem i westchnął.
- Nic...- powiedział niepewnie.
- Zbyt dobrze cię znam, żeby dać się na to nabrać.- odparłam, dokładnie lustrując jego twarz.
- Cieszę się, że nic ci się nie stało.
- Mówiłeś to już dużo razy.
- Ale mogło...
- Ale się nie stało i to dzięki tobie, rozumiesz Shawn? Uratowałeś mi życie. Nie możesz ciągle o tym myśleć, to przeszłość. To w rzadnym stopniu nie jest twoja wina. To moja wina, że znowu zaufałam Joshowi.- mówiłam stanowczym tonem. Chłopak objął mnie mocniej i przygryzł wargę wpatrując się w przestrzeń.
- Spójrz na mnie.- poprosiłam. Brunet odwrócił głowę a w jego oczach widziałam żal, smutek a nawet złość.- To. Nie. Twoja. WIna. Zrób to dla mnie i przestań się obwiniać.
Wtuliłam twarz w zagłebienie jego szyi a on zaczął łagodnie głaskać mnie po głowie. W tej chwili czułam się bardzo bezpiecznie i chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie.
- Nie musisz zbawiać całego świata.- powiedziałam.
- Całego świata nie. Ale... boli mnie to, żę wtedy nie pomogłem tobie.- odezwał się nareszcie. Podniosłam głowę i zaczęłam] wpatrywać się w jego brązowe oczy. W pewnym stopniu to dobrze, że nie ma Ashley, bo nareszcie mogłam szczerze porozmawiać z Shawnem.
- Tak się bałem.- westchnął ponownie zamykając mnie w uścisku.
- Ja też.- szepnęłam.
- Tobie też jest ciężko, prawda? Kochałaś go a on ci to zrobił...- zaczął.
- Nie... Nie Shawn, nie kochałam go.- przerwałam mu. Zdziwienie mieszało się na jego twarzy z ulgą. Poczułam się znacznie lepiej, gdy wkońcu powiedziałam mu prawdę. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, miarowo oddychając.
- Zagrasz mi coś?- spytałam cicho, wskazując na gitarę. Chłopak uśmiechnął się i skinął głową. Sięgnął po instrument i zaczął grać jakąś nieznaną mi melodię. Po chwili zaczął też śpiewać, na co po moich plecach przeszedł dreszcz. Jak zahipnotyzowana wsłuchiwałąm się w jego cudowny głos i tonęłam w jego oczach, które ciągle skierowane były na mnie. Słowa piosenki były piękne. Opowiadały historię dziewczyny, której było ciężko, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. *Piosenka w mediach* Gdy skończył grać łzy wzruszenia zaczeły spływać mi po policzkach. Dlaczego jego piosenki zawsze doprowadzają mnie do płaczu?
- Zgadnij o kim jest ta piosenka.- odezwał się Shawn odkładając gitarę.
- Nie wiem... może być o każdej dziewczynie. Wiele osób ma ciężko w życiu i...
- Jest o tobie, głupku.- przerwał mi, kręcąc z rozbawieniem głową. Otarł mi łzy a ja przytuliłam się do niego z wdzięcznością.
- Nikt, nigdy nie zrobił dla mnie tyle co ty.- westchnęłam. To była prawda. Gdyby nie on, nie zaprzyjaźniłabym się z Ashley, dalej siedziałabym całymi dniami w domu, rozmyślając nad swoją beznadziejnością i rozważając samobójstwo. Gdyby nie on, dalej byłabym z Joshem i dalej bym przez to cierpiała. Jedna osoba potrafi tyle zmienić w życiu...
Siedzieliśy przez chwilę w ciszy, wciąż do siebie przytuleni. Miałam wrażenie, że nigdy nie spłacę długu wdzięczności w stosunku do chłopaka.
- Wierzysz w to co napisałeś?- spytałam, przerywając ciszę.
- Hm?
- W to, że "nie ma się czego bać, bo wszyscy jesteśmy tacy sami"?- zacytowałam. Shawn zastanowił się chwilę i uśmiechając się, pogładził mnie po ramieniu.
- Tak, a ty?- spytał.
- Ja chyba też.


Do I ever cross your mind? /S.M. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz