1

3.2K 96 11
                                    

Ledwo powłóczyłam nogami, wciąż zaspana po stanowczo za krótkim weekendzie. Skierowałam się pod salę od francuskiego i siadając na ławce oparłam ciężką głowę o ścianę. Sielanka nie trwała jednak długo, gdyż zaraz usłyszałam szczebiot Ashley:
- Hej, Vanessa!- powiedziała słodkim głoskiem. Czasem ta urocza blondyneczka mnie rozczulała, ale w tej chwili miałam ochotę ją rozszarpać. Niechętnie otworzyłam oczy i wskazałam, żeby usiadła obok mnie. W zasadzie powinnam być jej wdzięczna, że jest prawdopodonie jedyną osobą natym  świecie, której jeszcze do siebie nie zniechęciłam.
- Jak tam minął weekend? Co robiłaś? Opowiadaj!- ćwierkała. Skąd się biorą tacy ludzie? Żeby  w poniedziałek rano mówić w tak radosny sposób, trzeba mieć naprawdę poprzestawiane w głowie.
- Ashley, błagam! Jest ósma rano.- jęknęłam. Blondynka już chciała coś powiedzieć, lecz dzwonek, choć raz w życiu, zadzwonił w odpowiednim momencie, ratując mnie z opresji. Grupka zaspanych uczniów, niechętnie weszła do klasy i zajęła swoje miejsca.  Nasza klasa nie była zbyt liczna, więc miałam ten przywilej, iż mogłam siedzieć sama. Przypatrywałam się, znajdującemu się za oknem, boisku i czekałam, aż przyjdzie pan Wesley. Po pięciu minutach nauczyciel nadal był nieobecny, co było dla niego bardzo nietypowe. Zawsze dbał o to by być punktualnie, tak by nie tracić choć minuty z zajęć. Z nadzieją, iż może mężczyzna w ogóle się dzisiaj  nie pojawi i będę mogła choć chwilę się zdrzemnąć, wpatrywałam się w zegar. Moje wątpliwości rozwiał głos pana Wesleya dochodzący z korytarza. O dziwo słyszałam również głos pani Damb- naszej wychowawczyni. Nie mogłam odszyfrować o czym rozmawiają.  Cała klasa siedziała cicho, wyczekując nauczycieli. Pierwszy wszedł szeroko uśmiechnięty pan Wesley.
- Droga klaso, przepraszam za spóźnienie, lecz wraz z panią Damb mamy dla was ważny komunikat.- oświadczył nauczyciel.- Dołączy do was nowy uczeń i mamy nadzieję, że dobrze go przyjmiecie. Chodż Shawn, zapraszam.
Shawn?  Na dźwięk tego imienia, moje serce zabiło gwałtowniej. To nie on. To nie on. To nie on. Powtarzałam sobie. Ale wtedy  wraz z panią Damb do sali wkroczył ON. Ciemnoki brunet uśmiechał się delikatnie i rozglądał po sali. Myślałam, że zaraz dostanę zawału. To ON. Co on sobie wyobraża? Myśłi, że tak po prostu może wejść z buciorami w moje życie?! Wiedział, że się tu uczę? Myśli przelatywały mi przez głowę a ja oniemiała wpatrywałam się w bruneta. Ten rozglądał się po sali a, gdy jego wzrok spoczął na mnie zdawał się być równie zszokowany jak ja. Albo nawet... przestraszony? Nie wiedziałam na ile było to udawane, więc tylko otworzyłam ćwiczenia od francuskiego i udałam, że nie widzę tego jak chłopak zajmuje ławkę za mną. Pan Wesley zadał nam jakieś ćwiczenia, a sam otworzył laptopa i zaczął coś zapisywać. Szybko zaczęłam rozwiązywać zadania, by tylko zająć czymś myśli. Czułam palący wzrok Shawna na swoim karku, ale ignorowałam to, starając się skupić na poleceniach. Ku mojemu niezadowoleniu uporanie się z zadaniami nie zajęło mi dużo czasu. Wyciągnęłam telefon i słuchawki i włączyłam playlistę Twenty One Pilots. Moja jakże zintegrowana klasa nie zainteresowała się zbytno pojawieniem nowego ucznia. Od czasu do czasu dziewczyny podnosiły wzrok znad zeszytów i nieśmiało zerkały w stronę chłopaka, lecz nikt nie odważył się do niego zagadać.
Zadzwonił dzwonek, lecz ja wcale nie miałam ochoty wychodzić z sali. To oznaczałoby konfrontację z Shawnem a tego wolałabym uniknąć. Schowałam słuchawki do kieszeni i szybko wrzuciłam podręczniki do torby. Wstałam i jako pierwsza skierowałam się do wyjścia. Włożyłam ręce do kieszeni i zaczęłam iść w stronę sali od biologii.
- Nessa!- usłyszałam za sobą głos Shawna. Już chciałam go zignorować, lecz doszłam do wniosku, że ta rozmowa jest nieunikniona, więc lepiej  mieć to już z głowy. Odwróciłam się i poczekałam aż chłopak do mnie podejdzie.
- Daj mi wytłumaczyć. Nie miałem pojęcia, że się tu uczysz, na prawdę. Po postu się przenieśliśmy i teraz tu było mi dużo bliżej niż do poprzedniej szkoły.- wyjaśnił.
- Spoko, nie musisz mi się tłumaczyć.- odparłam chcąc uciąć rozmowę.  Każde słowo wypowiedziane przez chłopaka było dla mnie jak kopniak w brzuch. Odwróciłam się chcąc odejśc, lecz chłopak złapał mnie za nadgarstek, przez co przeszył mnie dreszcz.
- Poczekaj, ja... w związku z tym co było dwa lata temu, chciałbym ci to wszystko wyjaśnić. Możesz mi nie wierzyć, ale od tamtego czasu to nie daje mi spokoju. Moglibyśmy porozmawiać dzisiaj po szkole?
- Niech ci będzie. Ale niczego nie obiecuję.- odparłam. Skoro jakimś cudem znów na siebie wpadliśmy, to może lepiej będzie jeśli Shawn wszystko mi wytłumaczy. Miałam nadzieję, że poprawi to jakoś mój stan ducha, pomoże zrozumieć i wyjść z emocjonalnego doła. Chłopak uśmiechnął się z ulgą i odszedł. Usiadłam na ławce pod salą biologiczną i zauważyłam, że w moją stronę ochoczo zmierza Ashley.
- Nie wiedziałam, że się znacie.- dwuznacznie poruszyła brwiami na co nie mogłam się nie uśmiechnąć.
- Chodziliśmy razem do klasy zanim się tu przeniosłam.- wyjaśniłam.
- Szczęściara! Fajny jest.- mruknęłam tylko coś w odpowiedzi i na dźwięk dzwonka wraz z klasą weszłam do sali.  Usiadłam z Ashley. Zazwyczaj siedzę sama, ale coś tknęło mnie, aby dać szansę dziewczynie. W końcu nic mi nie zrobiła a ja traktowałam ją jak największe zło tego świata. Do pracowni weszła pani Wedin- jedna z moich ulubionych nauczycielek. Myślę, że to dzięki niej tak bardzo polubiłam przedmioty przyrodnicze. Pani Wedin nie należała do najmłodszych, była trochę po pięćdziesiątce, ale nieźle się trzymała, zawsze nienagannie ubrana, uczesana i umalowana. Ceniłam to, że można było z nią porozmawiać na każdy temat, jak z dobrą ciocią. Nic dziwnego, że nasze roczniki tak właśnie ją nazywały. Ciocia była zagorzałą feministką co często okazywała, lubiła na lekcjach pożartować sobie z męskiej części klasy. Nauczycielka zasiadła przed biurkiem niczym królowa i zajrzała do dziennika. Prześledziła wzrokiem nazwiska i natrafiła na coś co najwyraźniej bardzo ją zaciekawiło, gdyż jej wyregulowane brwi wzniosły się niczym dwa poduszkowce.
- A więc mamy nowego ucznia w klasie?- zaczęła przymilnym głosem, a ja już wiedziałam, że się zaczęło. Cała klasa wymieniła uśmiechy, oczekując na ruch nauczycielki. Spojrzałam na Ashley, która ledwie powstrzymywała się od śmiechu.
- A więc, który z was to ten Shawn?- zabawnie przeciągnęła jego imię, na co kilka osób parsknęło śmiechem. Chłopak wstał i nie wiedząc czego się spodziewać, uśmiechnął się niepewnie.
- Mhmm... nie jestem waszą wychowawczynią, ale o reszcie tej ciemnoty trochę wiem, na przykład pan Rodney w czasie wolnym przechadza się po działach z damską bielizną i zbiera znaczki- skinęła na Roba na co chłopak zalał się rumieńcem a cała klasa wybuchła śmiechem. Wszyscy pamiętali jak na szkolnej wycieczce, gdy mogliśmy pochodzić po sklepach Rob paradował po markecie w damskim biustonoszu o miseczce F. Jednak nikt nie spodziewał się, że opiekująca się nami Ciocia, ufunduje mu owy stanik na pamiątkę.
- Jednak jak narazie o tobie nie wiem prawie nic, także może poopowiadasz nam trochę o sobie?- chłopak wyglądał na zmieszanego. Nie dziwiłam mu się, musiał być bardzo ostrożny, gdyż każde słowo mogło zostać użyte przeciwko niemu.
- Hmm... no więc jestem Shawn...
- Bardzo ładnie kontynuuj.- przerwała mu nauczycielka, prześmiewczo trzepocząc rzęsami.
- Jestem z Kanady, ale przenieśliśmy się tu kilka lat temu. Wcześniej mieszkałem po drugiej stronie miasta, ale  przeprowadziliśmy się, więc przepisano mnie tutaj.
- Ah tak, a więc co takiego lubisz robić Shawn?- Sposób w jaki wymawiała jego imię był tak komiczny, że nawet sam zainteresowany z trudem powstrzymywał śmiech.
- No więc gram na gitarze i pianinie, uwielbiam muffiny i...
- Muffiny powiadasz. A czy jest jakaś muffinka dla której plumkasz jakieś serenady na swej gitarce?- spytała z rozbawieniem pani Wedin.
- Narazie nie.- odparł bez skrępowania. Ciocia odwróciła się w stronę żeńskiej części klasy i znacząco poruszyła brawiami. Wszyscy wybuchnęłi śmiechem, a kobieta kontynuowała przesłuchanie:
- A jest coś czego nie lubisz?
- POMIDORÓW! Zdecydowanie.- odparł krzywiąc się.
- Doskonale! Taką od teraz masz ksywkę, pomidorku.- wyszczerzyła zęby, a cała klasa wręcz zataczała się ze śmiechu. Nauczycielka pozwoliła usiąść "pomidorkowi" i zaczęła temat lekcji.
Zajęcia minłęy dość szybko, na większości lekcji Swawn musiał się przedstawiać, lecz na jego szczęście, żaden nauczyciel nie wypytywał go już tak szczegółowo. Miałam ściśnięty żołądek, bo wiedziałam, że nieubłaganie zbliża się czas rozmowy z Sahwnem. Bałam się i najchętniej bym uciekła, ale wiedziałam, że nie mogę stchórzyć. Odłożyłam książki do szafki i czekałam na chłopaka przed szkołą.

^^^^^^
Hej, to pierwszy rozdział tego opowiadania. Nie wiem czy jest długi czy nie, ale taki wyszedł XD Te opowiadanie siedziało w mojej głowie od dłuższego czasu i tak sobie zaczęłam je pisać, więc stwierdziłam, że po co ma leżeć w szufladzie, kiedy tutaj ktoś je może znaleźć i a nuż mu się spodoba. Będę się starała wrzucać kolejne części regularnie, choć może być to ciężkie, bo jestem leniwą osobą. Trzymajcie się :*

Do I ever cross your mind? /S.M. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz