51

484 28 0
                                    

Wydarzenia ostatnich dni dość mocno dały mi się we znaki. Miałam wrażenie, że wszystkiego było już za wiele. Czułam się gorzej w związku z tym wszystkim i coraz trudniej było mi zmotywować się do wstawania i robienia czegokolwiek. Do tego widmo zbliżających się egzaminów nie ułatwiało sprawy. Nie miałam pojęcia, gdzie był mój ojciec i nie specjalnie mnie to na tamtą chwilę obchodziło. Dla mnie był martwy. Natomiast kłótnia z Ashley strasznie mnie frustrowała i nie wiedziałam, jak wszystko odkręcić. Z jednej strony brakowało mi przyjaciółki i źle czułam się z tym, że się do siebie nie odzywałyśmy, ale z drugiej strony docinki ze strony innych zaczynały być nie do zniesienia i byłam zła na dziewczynę, że nie chciała się przyznać. Kilka osób potwierdziło, że to od niej znają całą tę nieszczęsną historię, co jednocześnie mnie zasmuciło, zabolało i rozzłościło. Miałam żal do dziewczyny i do samej siebie, że po raz kolejny dałam się komuś zranić. Shawn co prawda bronił dziewczyny i starał się przekonać mnie do rozmowy z nią, ale rozumiejąc, że nie ma żadnych racjonalnych argumentów, porzucił temat, nie chcąc dodatkowo mnie złościć i stresować. Miałam parszywy humor i nie miałam ochoty widywać się z kimkolwiek, ale chłopak uporczywie nie pozwalał mi siedzieć samej, dotrzymując mi ciągle towarzystwa. Byłam mu za to wdzięczna, ale nie przyznawałam tego na głos. Poza szkołą całe dnie spędzaliśmy w domu, oglądając tanie seriale w telewizji i po prostu leżąc obok siebie. Te chwile pozbawione słów były dla mnie niezwykle cenne, ponieważ czułam, że chłopak mnie wspiera i nie musiałam, choć przez chwilę, przejmować się tym całym bałaganem, potocznie zwanym moim życiem. Czasem zastanawiałam się, jak to możliwe, żeby jedna osoba miała w życiu tak strasznie pod górkę i choć starałam się strofować, powtarzając, że zawsze mogło być gorzej, nie umiałam nie gdybać i nie narzekać w duchu. Perspektywa kolejnych trudnych dni wisiała nade mną niczym ostrze gilotyny i sprawiała, że znowu zaczynałam czuć się jak jeszcze kilka miesięcy temu. Na szczęście Shawn, Isabell i moja mama starali się mnie wspierać w kryzysowych momentach. Z rozrzewnieniem myślałam o tym, jak dużo zyskałam przez ten czas, lecz razem z tymi przemyśleniami do mojej głowy wkradały się wszystkie bolesne wspomnienia i myśl o tym, jak wiele również straciłam, a świadomość, że utraconych fragmentów serca prawdopodobnie nigdy nie odzyskam przygnębiała mnie jak nigdy. Nie mogłam czytać, ani oglądać niczego angażującego, bo zaraz wyśmiewałam głównego bohatera i jego wydumane problemy. Jedynym z czego się cieszyłam, była umiejętność skupienia myśli w czasie nauki, bo gdyby w czasie egzaminów myśli uciekały mi, tak jak robią to przez większość dnia, prawdopodobnie oddałabym pustą kartkę. Shawn również wydawał się bardziej strapiony i rozkojarzony, ale zbywał mnie, gdy tylko pytałam, co się dzieje. Mówił, że nie chce dokładać mi zmartwień, ale mimo wszystko niepokoiłam się o niego. 

W dniu egzaminów pogoda na szczęście dopisywała i jakoś udało mi się zmusić, by wyjść z domu. Bałam się, że połamię sobie palce, od ich nerwowego wykręcania, a mój żołądek zacisnął się w supeł i zdawał się podejść mi do gardła. Wyniki miały zaważyć na mojej przyszłości, a ja sama nie byłam w stanie o niej myśleć, zużywając całą swoją energię na walkę z wewnętrznymi demonami i zmuszanie się do normalnego funkcjonowania. Na korytarzu zamieniłam kilka słów z Shawnem i Isabell, ale żadne z nas nie było specjalnie rozmowne, w obliczu tak ważnego i brzemiennego w skutkach testu. Nawet typowa pewność siebie Isabell zdawała się stracić na sile. Gdy dostałam swój arkusz, miałam wrażenie, że dostanę palpitacji, więc wykonałam kilka głębszych wdechów i spojrzałam na siedzącego po drugiej stronie sali Shawna, który uśmiechnął się i posłał mi pokrzepiające spojrzenie. Wzięłam się w garść i zaczęłam rozwiązywać zadania, od których miała zależeć moja przyszłość.
------
Po zakończeniu egzaminów mogłam wreszcie odetchnąć z ulgą i wykreślić je z listy moich największych dotychczasowych problemów. Wszyscy wylegli przed szkołę, by zbić się w małe grupki i omówić przebieg testów. Część śmiała się i przybijała sobie piątki, a reszta łapała się za głowy i popadała w histerię. Testy nie okazały się takie trudne i miałam wrażenie, że nie poszły mi najgorzej, choć oczywiście mogłam napisać lepiej. Shawn i Isabell mieli podobne spostrzeżenia, choć wiedziałam, że Isabell na pewno poszło bardzo dobrze, bo od dawna starała się dostać na psychologię, na którymś z lepszych amerykańskich uniwersytetów. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, zanim dziewczyna oznajmiła, że musi iść. Pożegnaliśmy ją i usiedliśmy na obleganym przez uczniów murku. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zadzwonił telefon chłopaka, a gdy ten spojrzał na wyświetlacz zmarszczył brwi i skrzywił się ledwo zauważalnie.
- Kto to?- spytałam. Przeniósł na mnie rozbiegany wzrok i szybko zeskoczył z murka.
- Nikt, to znaczy ktoś- jąkał się, odchodząc na bok.- Poczekaj, zaraz wrócę.
Brunet przeciął dziedziniec i stanął z boku, z dala od innych uczniów i odebrał połączenie. Śledziłam jego ruchy, aż obok mnie niepostrzeżenie pojawił się Jace z zafrasowanym wyrazem twarzy.
- Ta, mi też się to nie podoba- mruknął, wskazując ruchem głowy na Shawna. 

- Co masz na myśli?- spytałam z obawą. Chłopak wzruszył ramionami i odchylił się na murku.
- Coś jest nie tak, w Wężach coś się dzieje- wyjaśnił, patrząc na mnie ukradkiem. Brałam pod uwagę możliwość, że to sprawy gangu zaprzątają głowę Shawna, ale mimo wszystko miałam nadzieję, że chodzi o coś innego, drobniejszego.
- Myślałam, że to już cię nie obchodzi- powiedziałam, przyglądając mu się badawczo. 
- Chciałbym, żeby tak było, ale Matt mimo wszystko był... jest dla mnie jak brat, a wygląda na to, że siedzi w tym po uszy- w jego głosie słyszałam zmartwienie i zrobiło mi się go żal. Za wszelką cenę chciał pomóc przyjacielowi i mimo, że ten ciągle go odtrącał, on się nie poddawał i ciągle się o niego martwił.

- Obawiam się, że nic nie możemy na to poradzić.

- To właśnie frustruje mnie najbardziej- westchnął z rozdrażnieniem.- Ale o cokolwiek chodzi, to nie jest coś małego i boję się, jakie mogą być tego konsekwencje.

-----

Hej! Już wróciłam, więc oto nowy rozdział! Zaraz rozpoczęcie roku i mam nadzieję, że nauczyciele nie zaczną "z grubej rury" i dadzą nam trochę wytchnienia, bo chciałabym skończyć tę książkę do końca września, ale nie składam żadnych czczych obietnic. Całuję i kocham!  <3 <3

Do I ever cross your mind? /S.M. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz