rozdział 8

25 2 0
                                    

Nastepnego dnia, wstałem dosyc wczesnie. Załozyłem na siebie T-shirt, bo w kazdej chwili Paulina mogłą wstac, a nie chciałbym żeby oglądała mnie pół nagiego. Załączyłem ekspres i zacząłem przygotowywac kanapki na sniadanie , kiedy do kuchni weszła Ona. Miała na sobie wczorajsze ubrania, a włosy nie dbale spięte w kok. Nawet tak, wyglądała ślicznie.

- Dzien dobry- odezwałem się pierwszy.

- Hej- odpowiedziała, opierając się o blat spoglądajac co robie.

- Głodna?- zapytałem i zaniosłem talerz ze sniadaniem na stolik w salonie.

- Troche- powędrowała za mna i usiadła na kanapie.

Ja wróciłem spowrotem do kuchni po kubki i dzbanek z kawą.

- Kawy?- zaproponowałem a ona pokiwała głową na tak.

Jedlismy w ciszy, oglądajac jakis poranny program w telewizjii. Niestety musiałem przerwac żeby wkoncu powaznie porozmawiac.

- Zastanowiłaś sie co dalej?- zapytałęm na poczatek, a ona spojrzała na mnie dziwnie.

- Nie każ mi tam wracac, proszę- powiedziała błagalnie- Mogę isc na ulice, mogę żebrac i spac na zimnie, wszędzie mogę iść tylko nie tam...

Byłem wstrząśniety tym co usłyszałem z jej ust. Jak mozna być az tak zdesperowanym człowiekiem że woli żebrac niż iść do szpitala.

Chyba domu wariatów. Podpowiedziała mi moja podświadomość.

- Spokojnie, zaraz cos wymyślimy ok?- uspakajałem ją.- Tylko nie panikuj.

Patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach. Musiałem coś wymyślić i jakos jej pomóc.

- No dobra, mam rozumiec że nie powiesz mi dlaczego tak panicznie boisz sie tam wrócic?

Pokiwała głową z czym zrozumiałem że nie mam na to liczyc.

- W porzadku, bedziesz chciała kiedys to sama powiesz- oznajmiłem- No wiec, jak narazie mozesz zostac tu dopóki czegos nie wymysle, ale musisz mi obiecac że nie wywiniesz czegos głupiego? Bo jesli ktos sie dowie że tu jestes to bede miał kłopoty, rozumiesz?

- Dobrze- kąciki ust jakby uniosły sie w góre- i obiecuje że bede grzeczna.

-Ok, tylko jest jeszcze jedna sprawa. Bedziesz musiała iśc po jakies swoje rzeczy do miejsca gdzie dotychczas spałas.

- Ja przyniose- powiedziała.

- O nie koleżanko, pójdziemy razem- powiedziałem, bo obawiałem sie że znowu zniknie a policja w koncu ja zgarnie.

- Prosze nie, ja chce to sama załatwic i obiecuje że wróce szybko, prosze- błagała a ja byłem bezsilny na jej prosby i sie zgodziłem.

- Ale jesli dzisiaj nie wrócisz to wiedz że jutro wracasz do szpitala,jasne?- zagroziłem.

-Obiecuje, tylko pozbieram moje rzeczy i bede spowrotem, naprawde- powiedziała szybko, a ja widziałem w jej zachowaniu ze sie wystraszyła tego co wczesniej powiedziałem.

- Wierze Ci, a teraz zjedz jeszcze cos. Ja musze szykowac sie do pracy ale bede juz o osiemnastej w domu. Mam nadzieje ze bedziesz miała wystarczająco czasu zeby wrócic.

- Spoko dam rade- obiecała.

W pracy jak zwykle wiało nudą przy papierkowej robocie. Zastanawiałem sie cały czas czy Paulina dotrzyma słowa i wróci. Chce jej pomóc ale musi mi pokazac ze jej również moge zaufac. Z mieszkania wyszliśmy razem wiec ma wystarczająco duzo czasu by wszystko załatwic. Nikomu nie mówiłem o mojej sytuacji bo im mniej osób wie tym lepiej. Próbowałem tylko zadzwonic do Kacpra ale nadal ma wyłączoną komórke. Wyjechał na jakąś delegacje i wróci dopiero za kilka dni.

ZielonookaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz