rozdzial 29

12 1 0
                                    

PAULINA

Zamarłam kiedy w drzwiach panstwa Nowak zobaczylam Go. Nadal przystojny a w tym garniturze jeszcze bardziej niz wtedy cztery lata temu.
Nasze spojrzenia sie spotkały a moje serce na jego widok zaczelo uderzac z taką predkoscią jak w tamtym czasie kiedy byl przy mnie. Tak bardzo bylam przy Nim szczesliwa i ufalam mu a on tak łatwo we mnie zwątpił. Myslalam ze jestem dla Niego wazna tak jak on dla mnie a ten tak bardzo mnie zranil. Nienawidzilam Go za to a jeszcze bardziej nienawidzilam za to ze pozwolilam Mu sie tak zblizyc. Miałam nadzieje ze po tym jak powiedzialam mu ze Go nienawidze to juz nigdy Go juz nie zobacze. Niestety ten na gorze mial inne plany i lubil mnie ranic. Teraz kiedy Go zobaczylam ,wszystko wrocilo a rany na nowo zostaly rozdrapane.

Autobus zatrzymal sie na przystanku a ja wyszlam i pobieglam w strone domu Panstwa Nowak. Balam sie ze sie spoznie a moja pracodawczyni nie lubila spoznialskich.
Wbieglam od tylu prosto do kuchni, a na wejsciu spotkalam spojrzenie mojej ciotki.
Wtedy kiedy wyszlam ze szpitala,odnalazla mnie i przygarnela pod swoj dach. Pomogla mi dojsc do siebie i dzieki niej dostalam tą prace.
- znowu bys sie spoznila dziewczyno- zgromila mnie wzrokiem.
- przepraszam ciociu- rzucilam szybko zakladając swoj uniform roboczy.
- Pani Eleonora ma goscia i slyszalam jak sie zachwycają twoim ciastem- usmiechnela sie.
- To sie bardzo ciesze.
Wyjrzalam z kuchni do salonu i moje serce zatrzymalo sie na moment kiedy zobaczylam kto siedzi na skórzanej kanapie smiejąc sie z panią Eleonorą.

Mikołaj...

- Jestes blada jakbys ducha ujrzała- zaskoczyla mnie nagle ciocia a ja az podskoczylam.
- Pojde do ogrodu na chwile- oznajmilam i nie czekając na odpowiedz, wyszlam wciągajac świeze powietrze.
Przeszlam przez sciezke wzdluz zielonych krzewow i stanęłam. Z zamknietymi oczami wystawilam do slonca ktore o tej porze wrzesnia bylo juz słabsze.

- Paulina...

Usłyszalam swoje imie i wtrzymalam oddech zanim odwrocilam sie w Jego strone.

MIKOLAJ

Pozegnalem sie z panią Nowak i wyszlem ale moją uwage przyklulo widok dziewczyny w ogrodzie. To byla Ona...
Podeszlem blizej aby jej nie sploszyc bo mogla znow uciec.

- Paulina...

Nie odrazu sie odwrocila ale kiedy to zrobila poczulem jakby te cztery lata wogole nie minęły. Nadal byla sliczna. Moze troche schudla a tak nic sie nie zmienila. Jej piękne zielone oczy intensywnie mnie obserwowaly.

- Przepraszam Nie chcialem Cie wystraszyc- powiedzialem.

- Co tutaj robisz?-zapytala nie okazując emocjii.

- Myslalem ze juz nigdy Cie nie zobacze.

- Tez mialam taką nadzieje- zamurowalo mnie slysząc jej slowa.

- Nie to mialem na mysli-zacząlem
tlumaczyc.

- Bylo minęlo, naprawde- machnela ręką chcąc juz isc.

- Prosze, chcialbym tylko pogadac.

- Nie ma o czym Mikolaj- Nie patrzyla na mnie.

- Spotkajmy sie, prosze.

- Ja wtedy tez Cie prosilam, pamietasz?

Pamiętałem i nigdy sobie tego nie wybacze...

ZielonookaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz