rozdzial 27

14 1 0
                                    

Mijaly dni, a ja wciągłem sie w wir pracy. Zająlem sie nową budową hotelu klienta. Mialem tyle na glowie, ze nie mialem czasu myslec o Pauli i tym co powiedziala mi siostra.
- Mikołaj- Do mojego biura wpadla Ewa.- Pan Henryk dzwonil, ze nie będzie mógł byc na spotkaniu ale jego żona go
zastąpi- wyrecytowala to tak szybko,ze ledwo nadążalem.
- Jasne- odpowiedzialem, usmiechając sie do niej.
-Co cie tak smieszy?- zapytala.
- Nic, tak poprostu- puscilem jej oko - Dobra, lece bo sie jeszcze spóznie- pomachalem dokumentami i wyszlem z biura.

Kiedy dojechalem pod dom klienta, poprawilem krawat i marynarke. Chyba nigdy nie przyzwyczaje sie do takiego codziennego stroju.
Do domu wpuscila mnie gosposia, ktora byla moze po pięcdziesiątce. Zaprowadzila mnie do biura, gdzie juz czekala na mnie żona klienta. Byla to elegancka kobieta okolo szescdziesiątki.
- Witam. Eleonora Nowak- Podala mi rękę, po czym wskazała na kanape.- Prosze wybaczyc mojemu mężowi za nie dyspozycje ale zatrzymalo go cos w pracy.
- Rozumiem. Sam wiem jak to jest - usmiechnąłem sie. - A wiec, przyniosłem wstępne projekty hotelu.
Kobieta rozlozyla pergamin i przez chwile przyglądala sie mu.
- Teraz wiem, dlaczego moj mąz tak uparcie chcial Pana firme- odezwala sie w koncu a w jej glosie uslyszalem zadowolenie- Jestem pewna, ze to jest swietny projekt.
- Bardzo mnie to cieszy- odparlem- Moj architekt staral sie wyszczegolnic wszystko zgodnie z panstwa zaleceniami i mysle ze bedą panstwo zadowoleni z naszej pracy.
- Mam nadzieje, ze bedziecie mogli zacząc prace jak najszybciej- powiedziala usmiechając sie, po czym wstala a ja zaraz po niej i podala mi dlon.- Dziekuje za wspanialy projekt. Prosze sie skontaktowac z moim mężem kiedy zaczniecie prace.
- Oczywiscie i rowniez dziekuje ze mozemy panstwu wykonac ten projekt.
Wyszlismy do holu, gdzie uslyszelismy czyjes glosy.
- To pewnie zmienniczka gosposi.- odparla żona klienta.
Zblizylismy sie do drzwi wejsciowych.
- Dziekuje panu jeszcze raz- powiedziala Eleonora.
- Ja rowniez i do zobaczenia- kobieta otworzyla mi drzwi.
- Pani Eleonoro, ja juz wychodze bo Paulina juz jest- uslyszalem, chcąc juz wyjsc ale na to imię wryło mnie w ziemie i obrocilem sie za siebie spoglądając na gosposie. A potem moj wzrok spocząl na czarnowlosej dziewczynie ktora stala za nimi...

Paulina...

ZielonookaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz