rozdzial 36

21 1 0
                                    

Kiedy go zobaczylem moja zlosc siegala zenitu. Bylem tak samo wsciekly jak wtedy tamtego dnia w ktorym dowiedzialem sie kim tak naprawde jest moj przyjaciel. Czlowiek ktorego traktowalem jak brata okazal sie byc potworem w ludzkiej skorze. Chęc zabicia go, nigdy nie zmalala ale to bylaby zbyt mala kara dla niego.
- Wiedzialem, ze przybiegniesz z pomocą do siostrzyczki- zasmial sie szyderczo pokazując swoje biale zęby. Az mnie swierzbilo by je wybic z jego mordy.
- Jakim cudem wyszles z wiezienia?- zapytalem ze zloscią, podnosząc sie z ziemi.
- Nie wyszlem- zasmial sie- jestem tylko na malym urlopie aby dokonczyc swoje sprawy do konca.
Podszedl do mojej siostry ktora siedziala skulona na ziemi. Plakala i byla przerazona tym co sie dzieje. Na nowo musi przechodzic przez ten koszmar.
- Co sie tak trzesiesz- kucnąl na przeciw niej- jak nadawalas na mnie policji to bylas taka chop do przodu, hm?- dotknąl jej policzka.
- Nie dotykaj jej skurwielu- Rzucilem sie na niego, przewracając na ziemię. Uderzalismy sie nawzajem pięsciami. Lecz nie spodziewalem sie tego ze ma przy sobie noz.
- Mikolaj! Uwazaj on ma noz- zapiszczala Ewa.
Niestety Kacper byl szybszy i zanim sie zorientowalem, poczulem jak ostrze przecina moją koszule pokazując szkarlatny kolor na niej.
- Kurwa- syknąlem.
Kacper nie na tym chcial jednak skonczyc i dopadl mnie zadając cios w brzuch. Poczulem jak przeszywa mnie okropny bol. Skulilem sie na ziemi, czując miedzy palcami krew.
- Mikolaj!- krzyknela moja siostra chcąc do mnie podbiec ale ten skurwiel zlapal ją i nie pozwolil sie jej do mnie zblizyc.
Widzialem jak sie szarpie i krzyczy lecz ja jej nie potrafilem pomoc. Probowalem podniesc sie z podlogi ale stracilem duzo krwi, oslabiając mnie tym. Moja siostra miala noz na gardle a ja nie potrafilem nic z tym zrobic.
-Taka jestes mądra, dziwko?!- uslyszalem jak mowi do Ewy- ciekawe czy taka bedziesz jak potne ci tą sliczną buzke.

-Zostaw ją!
Uslyszalem nagle znajomy glos dobiegający od strony wyjscia. Spojrzalem tam i zamarlem.

Paulina.

Stala tam celując pistoletem prosto w Kacpra.
- Oo kogo ja widze- zadrwil- z pewnoscią sie stęsknilas?
Niewiedzialem co sie dzieje, skąd wogole Paula miala ten cholerny pistolet?!
- Nie pozwole abys znowu ją skrzywdzil, rozumiesz- Paula powiedziala to stanowczo. Nie poznawalem jej.Kiedys byla taką kruchą dziewczyną a teraz zobaczylem silną kobiete.
- Patrzcie patrzcie- Kacper puscil Ewe i stanąl na przeciw Pauliny.Nie bal sie nawet tego ze dziewczyna trzymala w ręce bron.- kiedys taka niewinna dziewczynka ktora bala sie wszystkiego a teraz? No no no...Juz zapomnialas do czego jestem zdolny? Jak chlostalem Cie pasem po twoim nagim pieknym ciele? Przeciez to lubilas bo zawsze sie o to prosilas, hm?
- Zamknij sie- syknela dziewczyna.
Wiedzialem ze Paulina w pewnym momencie nie wytrzyma i pęknie.
- a pamiętasz jak cie dotykalem?- Mezczyzna nadal kontynuowal swoje gadanie.
- a przypomnij sobie Twoj pierwszy raz kiedy bylas taka..
- zamknij sie- przerwala mu Paula.
- Bo co? Zastrzelisz mnie?- zasmial sie- Myslisz ze sie Ciebie boję?
-A powinienes- powiedziala z zacisnietymi zębami.
- Myslisz ze jak masz pistolet to bede sie bal hah. Trzeba jeszcze umiec sie nim poslużyć- zrobil krok w strone dziewczyny.
- Nie zblizaj sie- powiedziala i cofnela sie do tylu.
- Heh jestes smieszna- i znowu ruszyl w jej strone.

W tej samej chwili uslyszalem strzał...

ZielonookaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz