rozdział 9

23 2 0
                                    


Około dziewiątej usłyszałem jakies stukanie w kuchni. Otworzyłem oczy i zobaczyłęm Ją. Była przebrana w czarne leginsy i długą białą bokserke a włosy miała zawinięte w ręcznik co znaczyło że sie kąpała. Przygotowywała cos w kuchni nie wiedząc że ja obserwuje. Nie byłęm przygotowany do takiego widoku. Ale było to fajne uczucie.

Nie przyzwyczajaj się.

Wstałęm z kanapy i ucieszyłem się że miałem na sobie koszulke i spodnie z dresu bo nie chciałbym żeby oglądała mnie nagiego.

- Dzien dobry- powiedziałem, opierając sie w kuchni o ściane dzielącą ją z salonem. Dziewczyna aż podskoczyła, obracając się w moją stronę. Nawet bez makijażu była śliczna.

- Nie strasz- powiedziała- Czesc, głodny?

Pomachała talerzem pełnym tostów z szynką i serem.

- Pewnie, ale najpierw kawa- podeszłem do niej i nachyliłem się by włączy ekspres. Widziałem jak zesztywniała kiedy lekko otarłem sie o jej ramiona.

- Jasne- uśmiechnęła sie blado.

Jak juz kawa była gotowa usiadliśmy w salonie i zajadaliśmy tosty w ciszy. Czułem sie dziwnie, że obca dziewczyna przygotowała mi śniadanie. Było to miłe a jednoczesnie...sam niewiem. Z Oliwką było wszystko w szybkim tempie. Osobne śniadania, obiady bo zawsze kazdy z nas miał jakies sprawy. Na ogół spotykaliśmy sie tylko w łózku lub jakimś szybkim numerku w jakimś klubie. Podobał mi sie taki układ ale po dłuzszym czasie stawało sie to nudne i chciałem czegos wiecej. Lecz kiedy spotkałem Pauline... Przy niej czuje sie jakos inaczej. Tak swobodnie i normalnie. Chce ją chronić i opiekowac się nią. Niewiem co sie ze mna dzieje przy niej ale podoba mi sie to.

Idiota! Ona ma dopiero siedemnascie lat!

- Przepraszam za wczoraj- odezwała sie pierwsza, ale nie spojrzała na mnie.

- Skąd wziełas to gówno?- zapytałem.

- Nieważne- burknęła pod nosem.

- Słucham? Może od tego twojego kumpla hm?

- Czy to naprawde ważne?- wkońcu spojrzała na mnie, przewracając oczami.

- Jeśli jeszcze raz to weżmiesz to wracasz do szpitala- podniosłem głos.

- Przepraszam, obiecuje że to sie juz nie powtórzy, naprawde przepraszam i nie wysyłaj mnie tam, prosze- wypłynęły od niej te słowa jak z rakiety.

- Dobra już, uspokój sie - przerwałem jej kiedy usłyszałem w jej głosie panike.- Co ja mam z Tobą zrobić dziewczyno? Co?- zabrałem talerze do kuchni.

Miałem dzisiaj na czternastą do pracy ale szczerze mówiac nie chciałem zostawiać Jej samej. Postanowiłem zadzwonic do pracy że potrzebuje trzy dni wolnego. Wiem, że dopiero co wróciłem z urlopu ale wytłumaczyłem szefowi, że to sprawy rodzinne więc poszedł mi na reke. Jest on znajomym mojego ojca wiec nie było z tym problemu.

- Nieźle sciemniasz- zaśmiała się ze mnie kiedy skonczyłem się tłumaczyc przez telefon.

- I kto to mówi- zakpiłem a ta zrobiła oburzoną mine.- Dobra, ide wziąśc prysznic a potem pomyslimy co bedziemy dalej robic.- Uśmiechnęła się do mnie nieśmiało.

Popołudniu wybraliśmy się nad Wisłe. Spacerowaliśmy wzdłuz rzeki milcząc przy tym. W końcu usiadliśmy na ławce i przez dłuższą chwile zapatrzeni bylismy na wodę.

- Opowiedz mi coś o sobie- odezwałem sie pierwszy.

- Nie mam ciekawej historii- powiedziała obojętnie, nie patrząc na mnie.

Spojrzałem na czarnowłosą, która siedziała z podkulonymi pod brodę, nogami. Sciskała ręce na kolanach jakby ze zdenerwowania.

- Z resztą już sie naczytałes o mnie wystarczająco- wzruszyła ramionami.

- Nie interesuje mnie to co inni piszą, poprostu jesli mamy spędzic te kilka dni razem chciałbym cos o tobie wiedziec, hm?- zacheciłem ją.

Nabrała powietrza w usta i odetchnęła tak jakby przygotowywała sie do wielkiego skoku.

- Kiedy byłam mała, lubiłam z rodzicami chodzic do wesołego miasteczka...- przerwała jakby myslami znalazła sie gdzieś indziej.- Po wypadku juz nigdy tam nie byłam i gdybym miała wybierac czy mam życ czy wtedy razem z rodzicami zginąć... Wolałabym to drugie...

Nie rozumiałem dlaczego tak mówiła ale wspólczułem jej.

- Kiedy miałem szesc lat, moja mama zginęła w wypadku- dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim szokiem.- Jak widzisz tez straciłem swoją najdroższą osobe w życiu. Mój świat sie zawalił, bo nie potrafiłem zrozumiec dlaczego moja mama mnie zostawiła. Winiłem sie i wmawiałem że to moja wina bo byłem nie grzeczny i nie słuchałem jej. Przestałem mówić. Ojciec sam był bezradny i sam wolał zatopic sie w pracy niż wziąśc sie w garsc i pomóc swojemu dziecku. Dopiero kiedy zaprowadził mnie do psychologa, wszystko sie zmieniło. Jak sie okazało, Karina, moja pani doktor poruszyła moje serce i chciałem zeby została moja mamą. Jest cudowną osobą i kocham ją jak matkę. To dzieki niej wyszłem na ludzi.

- Czyli ona..?- przerwała, czekajac na moją odpowiedz.

- Tak, została żoną mojego ojca a jednoczesnie moją mamą- uśmiechnąłem sie do siebie.

- Wow - powiedziała zachwycona, a po chwili posmutniała- Ja nie miałąm takiego szczęscia.Może poprostu nie zasłuzyłam.

- Przestan- zaprzeczyłem- każdy zasługuje na odrobine szczescia. Nie możesz sie uzalac nad sobą tylko wziąśc sie w garsc a zobaczysz że los sie w koncu do ciebie uśmiechnie.

- ciekawe- powiedziała jakby do siebie.

- Uwierz mi- uśmiechnąłem sie na co odwzajemniła- Dobra, choć na lody to ci poprawi chumor.

Zaproponowałem, bo wiedziałem że nic wiecej sie juz o niej nie dowiem, wiec nie chciałem jej bardziej dołowac. Niewiem co ta dziewczyna przezyła ale musiało byc to bardzo bolesne skoro tak ciezko jest jej o tym opowiedziec i nie mówie tu o stracie rodziców. Wiem że chodzi tu o cos jeszcze.

- Jasne- przytaknęła, wstajac z ławki.

ZielonookaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz