rozdział 25

17 1 0
                                    


Podazałem przed siebie i zastanawiałem sie czy powininem pójśc do niego i załatwic to po swojemu czy odrazu zgłosic na policje. Byłem wsciekły a jednoczesnie bezradny kiedy pomyślałem jak skrzywdził moja małą siostrzyczke. Zostałem gliną po to by strzec porządku i karac tych którzy robią złe rzeczy a ja nie potrafiłem ochronic Ewy. Jak to wogóle mogło sie stac? Był dla mnie jak brat i ufałem mu jak nikomu innemu. Kurwa?! Targały mną emocje z którymi nie potrafiłęm sobie poradzić.

Kiedy stałem przed drzwiami jego mieszkania, wachałęm sie czy wogóle mam ochote z nim rozmawiać. Co ja pieprze? Rozmawiać?? Przecież ja na jego widok chyba go zabije! Nabrałem powietrza w płuca i zadzwoniłem dzwonkiem przy wejsciu.

Tylko spokojnie Tylko spokojnie...

- Mikołaj?- zapytał zdziwiony kiedy otworzył mi drzwi.

- Chyba musimy pogadac?!- powiedziałem i popchnąłem go do środka i sam równiez weszłem zamykając za sobą drzwi.

- O co Ci kurwa chodzi- był zdezorientowany moim zachowaniem.

- Powinienem Ci rozkwasic tą kretyńską gębę!- powiedziałem a we mnie sie gotowało.

- Wez sie kurwa uspokój co?!

- Wiesz co?!- złapałem go za koszulke- Powinienem cie zabić śmieciu!

- Pojebało cie człowieku?!- syknął patrząc mi w twarz udając że nie wie o co chodzi.

- To za moją siostrę- i uderzyłem go z całych sił pięscią w twarz a ten aż uklękł na ziemię.

- Co, juz sie ta zdzira pożaliła?- zakpił wycierajac krew z kąta ust.

- Ty pojebany gnoju- zamachnąłem sie i ponownie wymierzyłem mu cios w twarz a kiedy klęczał na ziemi złapałem go za bluzkę patrząc mu w oczy.

- Myślałem że sie przyjaznimy, że jestesmy jak bracia, a Ty kurwa co robisz?!- byłem tak wsciekły że byłbym go w stanie nawet zabic, ale wiedziałęm że to mi nic nie da.- Molestować ci sie zachciało, zboczencu pieprzony?!

- Sama sie o to prosiła- burknął a moja piesc znow wyladowała na jego twarzy po tych słowach. On sie nawet nie bronił kretyn.

Puściłem go a ten upadł na podłoge. Ja zas złąpałem sie za głowe szarpąc końcówki swoich włosów, nie wiedząc co dalej. Próbowałem sie uspokoic.

- I co zabijesz mnie idioto?!- zapytał z sarkazmem w głosie.

Spojrzałem na niego wsciekłym wzrokiem. Jego twarz była poturbowana, z jego ust ciekła krew a łuk brwiowy był również uszkodzony. To było by zbyt proste by zabić.

- Uwierz, tak cie załatwie że zgnijesz w pierdlu kurwa!- wydarłem sie i wyszłem z mieszkania trzaskając za soba drzwiami. Nie mogłem juz dłużej na niego patrzec bo mogłoby sie to żle skończyć. Teraz musiałem sie uspokoić i załatwic jeszcze jedną rzecz...

Paulina... Czy wybaczy mi to że jej nie uwierzyłem...

Wiedziałem że musze chociaż spróbowac z nią porozmawiac. Tak bardzo chciałem ją zobaczyć i przeprosic. Nie widziałem jej tyle czasu.

Dojechałem do szpitala gdzie znajdowała sie dziewczyna. Dobrze ze miałem ze soba odznakę bo z tym było mi łatwiej wejść. Lekarze mysleli że chodzi o dochodzenie w sprawie tego co stało sie w moim domu. Poprosiłem o odsobniony pokój byśmy mogli byc sami o ile zgodzi sie by tu przyjsc. Usiadlem na krzesle opierając sie łokciami o blat metalowego stołu. Zastanawiałem sie co mam jej powiedziec i jak sie zachowac. Niewidziałem jej chyba prawie miesiąc i bałem sie tego jak zareaguje na mój widok. Ale pragnąłem ją zobaczyc bo chociaz byłem wsciekły to tęskniłem za jej osobą.

- Paulina Zilewska- oznajmił pielęgniarz, który wszedł do pomieszczenia a za nim dziewczyna.

Spojrzałem w ich stronę. Strażnik wyszedł, zostawiając nas samych. Stała i przyglądała mi sie. Byłem zszokowany kiedy zobaczyłem na jej twarzy siniaki, rozciety brew i zaschniętą krew na ustach. Moje serce biło jak szalone widząc ją w takim stanie. Włosy miała lużno spiete gumką. Ubrana była w leginsy i długa bluzke z długim rekawem, którą naciągała na sine nadgarstki. Scisnąłem ręce w pięsci widząc ją taką. Wiedziałem że to sprawka tego skurwiela.

Zabije go!

- Usiądz- wskazałem na krzesło kóre stało po drugiej stronie stołu.

Dziewczyna przez chwile sie wachała ale po chwili usiadła, nie odzywając sie. Milczała a ja sam nie wiedziałem od czego mam zacząć.

- Wiem juz o wszystkim- zacząłem.- I wiem jak było z Ewą wtedy u nas w domu.

- Co z nią?- zapytała ale nie patrzyła na mnie.

- Już wszystko w porządku- powiedziałem- to ona mi wszystko opowiedziała.

- To dobrze.

- Nawet niewiem jak Cie mam przeprosic i jak bardzo jest mi przykro- powiedziałem skruszony- że ci wtedy nie uwierzyłem i pozwoliłem na to aby on znowu Cie skrzywdził. Od kiedy pojawiłaś sie w moim życiu, poczułem sie szczęsliwy a z każdym dniem zaczynało mi na tobie zależeć. Stałaś sie dla mnie bardzo ważna a ja w ciebie tak poprostu zwatpiłem. Nigdy sobie tego nie wybacze ale mam nadzieje że ty mi to kiedyś wybaczysz.

Kiedy skończyłem mówić, poczułem jak cały w środku sie trzęse. Teraz tylko czekałem na to az coś powie, cokolwiek.Lecz ona wciąż milczała i to było najgorsze. Nadal nie patrzyła na mnie.

- Powiedz coś, Paulina- powiedziałem obserwując jej drobną osobę.

Siedziała ze spuszczoną głową, bawiąc sie końcem swojej bluzki a minuty mijały.

- Po śmierci moich rodziców, myślałam że juz nic złego nie może mi sie stac- zaczęła mówić ale jakby do siebie- ale kiedy sie tu znalazłam moje życie sie skończyło...kazdego dnia dostawałam taki łomot że najwiekszym moim marzenie było umrzec- powiedziała cicho.

- Paulina, nie mów tak, prosze- czułem jak moje serce sie łamie na jej słowa.

- Myślałam że Bóg o mnie zapomniał, że zasłuzyłam, ale pojawiłes sie ty...przystojny, czuły...-na moment przerwała jakby chciała pomyślec co dalej mówic-... nienawidziłam męzczyzn i przysiegłam sobie ze mogdy do zadmego sie nie zbliże. Ale kiedy poznałam ciebie, wszystko sie zmieniło. Pomagałes mi i ryzykowałeś swoją prace aby mi pomóc. Zaufałam ci...

Przestała mówić a ja patrzyłęm na nią nie wiedząc co mam jej powiedziec. Jak przeprosic za to że tak w nia zwatpiłem, kiedy ona tak bardzo mi ufała.

- Nawet niewiesz jak bardzo jest mi przykro- powiedziałem.- Powiedz co mogę zrobic zebys mi wybaczyła? Zrobie wszystko, rozumiesz, wszystko dla ciebie...

Dopiero kiedy skończyłem, zrozumiałem to co powiedziałem. Czy to zabrzmiało jakbym wyznał jej miłość? Tak bardzo chciałbym cofnąc czas do momentu kiedy byliśmy szcześliwi...Kiedy ona była szczęsliwa i radosna przy mnie.

Z moich mysli wyrwał mnie śmiech. Spojrzałem na Pauline jak zaczęła sie śmiać. Było to przerażające dla mnie. Patrzyłem na nia jak na wariatkę i nie potrafiłem zrozumiec jej zachowania. Wiem, że po tym wszystkim co jej zrobiłem nie miałem prawa prosic ja o wybaczenie ale niczego innego nie pragnąłem.

- Nie nawidze cie , rozumiesz- syknęła, po tym jak przestała sie śmiac- i zapomnij że kiedykolwiek sie poznaliśmy.

Po tych słowach wstała z krzesła i wyszła z pomieszczenia a ja jak wryty próbowałem przetrawic sobie w głowie jej słowa. Zrozumiałem że przegrałem i nie mam juz u niej szans. Straciłem ją na zawsze...moją ukochaną!

ZielonookaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz