Obudził mnie dzwonek telefonu. Otworzyłam szeroko oczy, sięgnęłam po źródło hałasu i spojrzałam na wyświetlacz. To Magda.. Ugh.. Nie mam ochoty na rozmowy. Wyciszam dźwięk i opadam spowrotem na łóżko. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że Dominika obejmuje mnie w pasie. Przyglądam się jej - wydaje mi się, że śpi. Całuję ją w czubek głowy i szepczę do ucha:
-Heej, śpisz? - nic nje słyszę w odpowiedzi, to znaczy że śpi. Leżę orzez chwilę wpatrując się w nią i ponownie sięgam po telefon, żeby sprawdzić godzinę. Jest 6:40. Ugh.. Po co Magda dzwoniła tak wcześnie?! Wyswobadzam się z uścisku, biorę telefon i wychodzę z sypialni. Idę do łazienki żeby jako-tako się ogarnąć i gdy już jest w porządku, idę do salonu i oddzwaniam do Magdy.
-Hej Mag, co się stało? Wiesz która jest godzina?..?
-Hej Ann, wiem ale słuchaj.. Muszę Ci o czymś powiedzieć - mówi słabym głosem.
-Coś złego się stało..?
-Moja mama.. Ona nie żyje
-Czekaj co?! Ale jak?! Dlaczego?! - jej mama, p. Zuzia, była najbardziej pozytywną osobą jaką znałam. Była nawet bardziej pozytywna od Magdy. Lubiłam z nią rozmawiać, bo rozmowy z nią zastępowały mi rozmowy z moją mamą, której często nie było w domu.
-Wczoraj miała wypadek.. Jechała samochodem i zza zakrętu nagle wyjechał tir. Kierowca tira był pijany i uderzył w samochód mamy.. Zginęła na miejscu Ann, rozumiesz?! Była w drodze do domu. Zwolniła się wcześniej z pracy, bo zadzwoniłam że źle się czuję i czy mogłaby przyjechać i zabrać mnie do lekarza. Po części to ja ją zabiłam..
-Nawet tak nie mów! Przecież to nie ty byłaś tym kierowcą! - jestem w szoku, jej mama miała 33 lata, gdy urodziła Mag miała 17 lat. Przecież.. To nie możliwe że jej nie ma..
-Tak ale.. Gdybym nie zadzwoniła.. Wróciła by normalnie po pracy do domu i wszystko byłoby w porządku.. -zaczyna szlochać. Chciałabym być teraz obok niej, wziąć ją w ramiona i pocieszać. Tak mi jej szkoda.. Nie będzie mnie teraz przy niej.. Teraz, gdy potrzebuje pomocy..
-Nie myśl tak i nie obwiniaj siebie za coś, co nie jest twoją sprawką Mag.
-Nie wiem jak ja sobie teraz poradzę.. Ojciec ma wszystko w dupie, woli leżeć gdzieś pijany niż pomóc mi załatwić wszystko w związku z pogrzebem.. Gdy mu powiedziałam, nawet mu łza nie poleciała. Poszedł bez słowa do siebie.. Nienawidzę go jeszcze bardziej! -jej ojciec jest alkoholikiem. Cóż, miał propozycję leczenia z nałogu, ale on woli pochłaniać kolejne litry wódki niż wziąć się za siebie.
-Idź do mojej mamy, już wróciła do domu od mojego dziadka. Ona ci ze wszystkim pomoże, przecież wiesz.
-Tak ale.. Głupio mi iść tak nagle i prosić o pomoc w tylu sprawach..
-Nie możesz sama z tym zostać. Gdybym była w Polsce, na pewno bym ci pomogła.. Eh.. Może pogadam z Dominiką żebyśmy wróciły?
-Nie nie nie, zostań tam. Nie chcę, żebyś przeze mnie zaprzepaściła taki wyjazd.. I od kiedy mówicie do siebie po imieniu? - mówi wyraźnie zainteresowana. Stoję przy oknie w salonie, gdy nagle czuję jak ktoś od tyłu mnie obejmuje, a ja aż podskoczyłam. To Dominika.
-Wieesz.. To długa historia.. - mówię, łapiąc oddech. Czuję pocałunki na swojej szyi.
-Liczę, że wszystko mi opowiesz!
-Jaasne Mag. Ja.. hm.. Chyba będę już kończyć. Trzymaj się.. I przepraszam, że nie ma mnie przy tobie..
-Spoko Ann, odezwę się jak już wszystko pozałatwiam.. I dam ci znać, czy zatrudnię twoją mamę do pomocy. - mówi ze spokojem w głosie. Przed oczami widzę ją z telefonem przy uchu, ze łzami w oczach i ze smutnym uśmiechem na twarzy.
-Będę czekać. - mówię, a oba się rozłącza. Odwracam się twarzą do Dominiki. W jej oczach widzę jakby.. hm..Prośbę o pozwolenie? Jej wzrok wędruje na moje usta. Oh, o to chodzi. 'Na to czekasz skarbie' - myślę sobie i składam delikatny pocałunek na jej ustach. W głowie siedzi mi cały czas Mag, nie potrafię wyobrazić sobie, jakbym się czuła na jej miejscu..
-Rozmawiałaś z Mag? - pyta się Dominika.
- Tak..
-Co u niej?
-Jej mama.. Eh.. Nie wiem jak ona sobie poradzi..
-Czekaj czekaj, co z jej mamą?! - mówi zmartwiona.
-Jej mama zginęła w wypadku.. Właśnie dzwoniła mi o tym powiedzieć.
-O rety.. Ja.. Nie wiem co powiedzieć.
-Zaproponowałam jej, że mogłabym z tobą porozmawiać, czy nie mogłybyśmy wrócić, żebym z nią była ale powiedziała, że nie trzeba.
-Jakby trzeba było to mogę załatwić bilety.
-Powiedziała, że mamy tu zostać. Przepraszam ale muszę zadzwonić do mamy. Powiedziałam Mag, że może liczyć na jej pomoc. - mówię, a ona wypuszcza mnie z uścisku. Siadam na fotelu i wybieram numer do mamy.
-Halo, Aniu?
-Cześć mamo.
-Skarbie, jak się trzymasz? Wszystko w porządku? Tak wcześnie dzwonisz.
-Słuchaj mamo.. Magda mogłaby liczyć na twoją pomoc?
-Ni przecież wiesz, że tak. A co się stało..?Opowiedziałam mamie co mówiła mi Magda. Była w szoku, tak samo jak ja i Dominika.. Gdy skończyłam rozmowę, w kuchni czekała na mnie Dominika ze śniadaniem. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam do stołu.
-Dobrze wiesz, że sama bym sobie coś do jedzenia zrobiła. - mówię ze śmiechem.
-A ty dobrze wiesz, że mnie to nie obchodzi - odpowiada zadziornie i puszcza do mnie oczko. Zaczynam się śmiać.
-Dobrze już, dobrze. Po prostu nie lubię czuć, że kogoś wykorzystuję.
-Kochana, co to za wykorzystywanie? Że nam śniadanie zrobiłam? Czuję się za ciebie odpowiedzialna..
-To urocze - mówię i się rumienię.
-Urocze? - droczy się ze mną - A jeszcze przed chwilą mnie wykorzystywałaś..
-Reety, daj żyć - śmieję się.
-Przecież żyjesz - również się śmieje.
'Dzięki tobie przestaję żałować...' odpowiadam w myślach..
![](https://img.wattpad.com/cover/97253778-288-k90639.jpg)
CZYTASZ
Przepraszam, kocham Cię
Novela JuvenilCzy to normalne, gdy zwykła szara uczennica, Anna, zakochuje się we własnej nauczycielce, Dominice? Przecież tak nie powinno być.. Jak to się potoczy? Czy Dominika dowie się o uczuciach swojej ulubienicy? Czy może pozostanie to tajemnicą?