24.

2.4K 140 4
                                        

-Gdzie ty byłaś całą noc, co?!
-Eh.. Mamoo.. U Magdy.
-Mogłaś mi chociaż powiedzieć, że masz zamiar wyjść z domu!
-Mogłam ci powiedzieć?! A ty mi cokolwiek mówisz? Mówisz jak wychodzisz na jakieś dziwne szkolenia?! Nie! A jeśli już mówisz, to z walizką w ręku i w progu domu! I ja mam ci niby zdawać relację z tego co robię?! - łapie mnie za koszulkę, przyciąga do siebie i dyszy mi w twarz:
-Jeżdżę na te wyjazdy, żebyś miała co żreć gówniaro!
-Nie będziesz nazywać mnie gówniarą!
-Będę, bo mam do tego prawo!
-A miałaś prawo zostawiać mnie samą w domu jak byłam mała?! Siedziałam całymi nocami zapłakana, a ty wolałaś szlajać się po klubach z jakimiś typkami!
-Myślałam, że już sobie to wyjaśniałyśmy i doszłyśmy do porozumienia..
-Gówno prawda! Zawsze mnie będzie to boleć. Nie zdajesz sobie sprawy, jak tęskniłam za "mamusią". Teraz na przestrzeni lat zauważam, że chyba minęłaś się z powołaniem. - mówię już ciszej, wręcz z trudem. Czuję napływające do oczu łzy. O nie! Nie pokażę jej, że jestem słaba. Wchodzę na górę, skacząc po dwa schodki, wyciągam z szafy walizkę i zaczynam się pakować. Mam dosyć. Dosyć udawania 'szczęśliwej rodzinki', przed resztą rodziny. Niech wiedzą w końcu jak to wygląda.

Spakowanie się zajęło mi 15 minut, wzięłam kosmetyki, sporo ciuchów, osobiste rzeczy, książki do szkoły. Nie wiem co robiła matka, nie przyszła na górę. Może to i lepiej..? Wybieram numer Dominiki:

-Halo? Mała jak tam z mamą?
-Przyjedź po mnie.
-Ale co się stało?
-Nie pytaj się mnie o to, fylko przyjeżdżaj!
-Liczę, że mi opowiesz..
-Tak. Za ile będziesz?
-Daj mi 5 minut.
-Do zobaczenia - rozłączam się, sprawdzam jeszcze raz czy mam to co chcę i staję w oknie mojego pokoju. Gdy zauważam samochód Dominiki, znoszę walizkę na dół i ubieram kurtkę i buty. Obok mnie pojawia się matka:
-Gdzie ty idziesz?!
-Nie ważne.
-Masz zostać w domu!
-Nie mam zamiaru.
-Pytam ponownie, dokąd idziesz?!
-Do mojej dziewczyny mamo!
-Zaraz.. CO?! Do jakiej dziewczyny?! Co ty odpierdalasz Anka?!
-Wybacz mamo, jestem lesbijką, a w samochodzie czeka na mnie moja dziewczyna.- mówię i wychodzę. Nie odwracam się, nawet nie chcę widzieć jej spojrzenia. Pewnie jest pełne pogardy, ona nigdy nie była tolerancyjna, a tu taki cios. Jej własna córka okazała się być lesbijką, jaka szkoda.

Wsiadam do samochodu i daję Dominice szybkiego buziaka w policzek.

-Odjeżdżaj, póki matka została w domu.
-Jasne, ale mów co się dzieje.
-Będę mogła u ciebie na jakiś zamieszkać?
-Tak, w końcu mam wolne mieszkanie.
-Rety.. Dziękuję!
-Ale będziesz musiała powiedzieć mi o co chodzi.
-Jak będziemy na miejscu, dobrze?
-Poczekam.

Dominika zaparkowała samochód przy chodniku, wyjęłam torbę z bagażnika i obie udałyśmy się do jej mieszkania.

- Jest pewien problem.. Choć może to nie problem - spojrzała na mnie zalotnie.
-Hm?
-Nie mam drugiej sypialni, a gdzieś musisz spać, prawda? - spoglądam na nią, powstrzymując parsknięcie. Ach! O to jej chodzi - Od razu mówię, że kanapa w salonie do wygodnych nie należy - puszcza do mnie oczko. Przybliżam się do niej i szepczę jej do ucha:
-Zawsze możemy spać razem, prawda skarbie? - całuję ją w szyję. Potrzebuję bliskości jak cholera, ale ona odsuwa się ode mnie i mówi:
-Najpierw rozpakuj się, opowiesz mi co się stało i dopiero wtedy będziemy mogły zająć się sobą. - udaję naburmuszoną, ale jeśli chcę u niej mieszkać, muszę się jej podporządkować.
-Gdzie mogę rzucić torbę?
-Ostatnie drzwi na lewo, tam jest sypialnia. Rzuć ją gdzieś tam i chodź do kuchni na obiaad.
-Dobrzee - udałam się do sypilani. Jej mieszkanie jest cudowne, pięknie urządzone. Ma dobry gust, trzeba przyznać. Położyłam torbę przy szafie i zrobiłam to co mi kazała. Weszłam do kuchni, Dominika stała przy kuchence i mieszała coś w garnku. Stanęłam w progu i oparłam się o framugę. Wyobraziłam sobie nas szczęśliwe, we wspólnym mieszkaniu, oficjalnie będąc razem. Kiedyś może tak się stanie, teraz mam zamiar nacieszyć się tą przelotną chwilą, nie wiem co będzie później, ani ile mogę tu zostać. To nie ujdzie mi na sucho, matka zemści się. Niepotrzebnie tak na nią naskoczyłam.. Mogłam po prostu zacisnąć zęby, stulić pysk. Matka pogadałaby z tydzień i sprawa by ucichła. A teraz? Teraz będzie się to ciągnąć już zawsze. Zawsze już będę tą 'czarną owcą' w rodzinie. Czuję jak robi mi się słabo.. Co ja najlepszego zrobiłam..

Przepraszam, kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz