ROZDZIAŁ 10

198 11 0
                                    

  Dzwonił mój ukochany kuzyn. Właściwie to dzwonił w dość nieodpowiednim momencie, ale mimo to postanowiłam odebrać. Być może miał do przekazania coś istotnego, coś co pomoże w rozwiązaniu sprawy.

  Odeszłam od Mackenzie i Cartera, po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę, która pojawiła się na ekranie mojego telefonu.

  - Sherlock? - zapytałam.

  - We własnej osobie. - Odparł Holmes.

  - Odkryłeś coś? - miałam nadzieję, że odpowiedź na to pytanie brzmi ,,Tak!".

  - Owszem, inaczej bym do ciebie nie dzwonił, nie uważasz?

  - Zatem, co masz? - zignorowałam pytanie Holmesa, zadając mu następne.

  - Spotkajmy się przed wjazdem na teren fabryki, tam ci wszystko opowiem.

  - Czekaj! - powstrzymałam Sherlocka przed rozłączeniem się. - Skąd wiesz o tym, że jestem w fabryce? - byłam dosyć zdziwiona, w końcu nie planowałam tutaj przyjechać.

  - Po pierwsze: domyśliłem się, że się tu pojawisz. Nie powstrzymałabyś się przed uczestniczeniem w oględzinach fabryki. Chcesz się pokazać z jak najlepszej strony, dlatego na pewno skorzystałabyś z okazji wykazania swoich zdolności detektywistycznych na miejscu zbrodni. A po drugie: na przeciwko fabryki jest wysypisko śmieci, które postanowiłem odwiedzić. Zdążyłem cię zauważyć.

  - Jesteś niemożliwy. - Stwierdziłam.

  - Podejdź do bramy.

  Nie odpowiedziałam. Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Nie zwracając uwagi na pracę Dylana i Estelle, ruszyłam we wskazane miejsce. Alex pobiegł razem ze mną. Pewnie wyczuł, że coś dzieje.

  Po trzech minutach drogi, stałam już twarzą w twarz z Sherlockiem Holmesem, moim super kuzynem. W sumie to nie wiem dlaczego, ale nie zdziwiło mnie, że się tu pojawił. Zawsze jest w pobliżu miejsc związanych ze śledztwami. Nie ukrywam, że widok Johna Watsona u boku Holmesa również nie zrobił na mnie wrażenia.

  - A więc...- Zaczęłam.

  - Fabryka stoi pusta od czterech lat. Nikt jej nie odwiedza, z wyjątkiem kilku osób. - Kąciki moich ust lekko uniosły się do góry, kiedy usłyszałam słowa kuzyna, który widząc moje zainteresowanie, kontynuował swój monolog. - W tym także mężczyzny z portretu. Regularnie przyjeżdżał tutaj z jeszcze trzema innymi mężczyznami. Za każdym razem miał worek pełen trawy.

  - Handlował narkotykami.

  - Otóż to.

  - Dowiedziałeś się tego od bezdomnych?

  - Między innymi. Wiem również, że facet nazywa się Jay Harris, jest bardzo dobrze znany policji. Siedział kilka razy w więzieniu za handel i pobicia. Ostatni wyrok miał dwa lata temu. Od tego czasu słuch o nim zaginął. I uprzedzę twoje pytanie...tak, Lestrade znalazł dla mnie te informacje w bazie danych.

  Zastanawiałam się przez chwilę nad słowami Sherlocka. To wszystko miałoby sens, tylko jaki związek ma z tym Nicole Clark?

  - To może ja dodam, że Jay Harris pojawił się tutaj dzisiaj około godziny dwunastej. I nie był sam. Przyjechał z dziewczyną. Wysoką blondynką. - Odezwał się John.

  - Doprawdy. - Przechyliłam głowę na bok na znak zainteresowania.

  - Tak, ale dziewczyna wyglądała na niezadowoloną. Była tu jakby z przymusu.

Komisarz Cooper - Zagadki LondynuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz