Kiedy dojechaliśmy do Scotland Yardu, była godzina 10;00. Nie przypuszczałam, że pobyt na basenie zajmie nam tak dużo czasu. Przecież spędziliśmy tam prawie czterdzieści minut.
Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do wejścia. Byłam przekonana, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą i musimy jak najszybciej go złapać. Podejrzewałam, że nie skończy się na dwóch zabójstwach. W głowie miałam same złe scenariusze.
Gdy weszliśmy na komisariat, Nick od razu skierował się do gabinetu. Ja natomiast udałam się do pomieszczenia, w którym pracowała Emily.
Dziewczyna miała dziś na sobie czarną bluzkę z długim rękawem, ciemne jeansy w wiszącym z tyłu łańcuchem, a na szyi widniała obroża niczym dla psa. Włosy Gibson były związane w dwa wysokie kucyki, a makijaż dziewczyny był wykończony ostrymi i ciemnymi odcieniami.
Mimo iż znam się z Emily od kilku dni, nie wyobrażam jej sobie w ubraniu o kolorach innych niż czarny, szary i czerwony lub biały. Tatuaże na rękach i karku, kolczyki na całej długości uszu, ciemny makijaż i ubrania. Ten styl jak najbardziej pasował do Emily Gibson.
Podeszłam do zapatrzonej w mikroskop dziewczyny. Kiedy zauważyłam, że na szkiełku leży wielka larwa jakiegoś okropnego robaka, o mało co się nie przewróciłam. Czy Emily właśnie go rozcinała?
- To tylko robak. - Zaśmiała się, widząc moją zdezorientowana minę.
- Ogromny robal. - Poprawiłam ją. - Można wiedzieć, co z nim robisz? - zapytałam po chwili.
- To larwy, które żywią się martwymi szczątkami. Dziś rano znaleźliśmy wielką górę tych o to żyjątek w jednym z parków, a w niej ludzki ząb i paznokieć. - Na samą myśl o tym zrobiło mi się niedobrze. - Chcę wydobyć DNA nieszczęśnika, którego te robaki uznały za śniadanie.
- Dobry pomysł. - Mruknęłam.
- Spójrz. - Emily wskazała na słoik, w którym dostrzegłam dwa takie same robale. - To Bill i Mary. Są parą. Czekam, aż zdecydują się na dzidziusia.
- Jesteś dziwna. - Stwierdziłam bez żadnych pohamowań. - To obrzydliwe.
- Ciszej...jeszcze się obrażą.
Patrzyłam na nią, jak na idiotkę.
- To sarkazm. - Sprostowała.
- Jesteś naprawdę dziwna. I szalona.
- Dzięki za komplement. - Na twarzy Emily pojawił się szeroki uśmiech.
- Ależ proszę. - Również się uśmiechnęłam. - Możesz coś zrobić dla mnie, czy jesteś zajęta?
- Zależy, o co prosisz.
- Chcę odciski palców, cokolwiek. - Wyciągnęłam z kieszeni woreczek z wizytówką mordercy.
- Robi się.
Poklepałam dziewczynę po ramieniu i wyszłam z laboratorium. Alex pobiegł do windy i usiadł pod ścianą, czekając aż do niego dojdę. Zdjęłam kurtkę i ruszyłam w stronę psa. Po chwili jednak zatrzymał mnie głos kobiety.
- Proszę, proszę. Kogo ja tu widzę...Cooper.
Odwróciłam się i ujrzałam Jennifer. Miała na sobie białe, obcisłe spodnie i niebieską koszulę. Na nogach czarne szpilki, które zdecydowanie nie nadawały się do pracy w policji.
Wyprostowałam się, chcąc wyglądać na pewną siebie. Na twarzy miałam sztuczny uśmiech, który Jennifer odwzajemniła tym samym. Alex spiął się i uważnym wzrokiem obserwował dziewczynę.
CZYTASZ
Komisarz Cooper - Zagadki Londynu
Teen FictionJessie Cooper kończy studia policyjne. Opuszcza spokojne Harlow i razem ze swoim psem, Alexem, jedzie do Londynu w poszukiwaniu pracy. Na miejscu ma się zobaczyć ze swoimi nieodwiedzanymi od dziesięciu lat kuzynami, Holmesami. Jak przebiegnie ic...