ROZDZIAŁ 19

154 9 0
                                    

  Szłam w kierunku gabinetu, kiedy usłyszałam za sobą głos młodszego Cartera. Był bardzo zdziwiony tym, że się tutaj pojawiłam.

  - Jessie?

  - Cześć, Dylan. Co tam? - zapytałam, jak gdyby nigdy nic.

  - Wszystko dobrze? - mówił zaniepokojonym głosem.

  - Jasne, czemu pytasz? - udawałam zdziwiona.

  - Jessie, wczoraj mój brat wyciągnął cię z fabryki, która miała zostać wysadzona w powietrze. Martwię się, nie powinnaś tu przychodzić.

  - Dylan, nic mi nie jest. Twój brat dał mi tydzień wolnego, którego w ogóle nie potrzebuję. Chcę wrócić normalnie do pracy. Czy Nick jest w gabinecie? - spytałam, a Dylan westchnął ciężko.

  - Powinien tam być.

  - Okej, dzięki.

  - Uważaj na siebie, Jess.

  - Naturalnie. - Odparłam i zniknęłam za rogiem.

  Po paru minutach przekroczyłam próg mojego gabinetu. W środku nie było Nicka, ale za to był wielki, wielki bałagan. Papiery, teczki, książki, wszystko walało się po biurku. Tak jakby tornado przeszło przez to pomieszczenie. Istna masakra. Człowieka nie ma parę godzin, a tu już robią mu stajnie Augiasza w gabinecie.

  Skorzystałam z okazji, że partnera nie ma w środku i zaczęłam sprzątać. Powkładałam wszystkie papiery do odpowiednich teczek, a książki odłożyłam na szafkę w rogu.

  Po mniej więcej dziesięciu minutach Carter wszedł do pomieszczenia. Kiedy zobaczył, że jego partnerka siedzi na swoim krześle, o mało się nie przewrócił. Nie byłam zdziwiona jego reakcji.

  - Jessie? Co ty tu robisz? Miałaś zostać w domu?!

  - Nick, przestań krzyczeć. Nie będę bezczynnie siedzieć w domu przez cały tydzień. Chcę wrócić do pracy.

  - Musisz odpocząć. Przeżyłaś traumę.

  - Ale ja nie mam żadnej depresji! Jestem zdrów jak ryba.

  - Jessie, martwię się.

  - To się nie martw! Nie jestem dzieckiem!

  Zapanowała cisza. Nie przypuszczałam, że tak wybuchnę. Nie miałam zamiaru kłócić się z Nickiem, ale nie wytrzymałam. Musiałam powiedzieć mu, że nie musi się o mnie martwić. Problem w tym, że ja to wykrzyczałam, a nie powiedziałam.

  - Wybacz. - Burknęłam.

  - Spoko, zapomnijmy o tym.

  - Tak będzie najlepiej.

  Carter usiadł naprzeciw mnie i zerknął w ekran komputera. Przez chwilę znów siedzieliśmy w milczeniu, jednak Alex przerwał tę ciszę, głośno szczekając, przez co wzrok Nicka skierował się na mnie.

  - Nad czym teraz pracujesz? - zapytałam zaciekawiona.

  - Nad czy pracuję? Jessie, my szukamy twojego porywacza, a ty się pytasz nad czym pracuję? -Nick był zaskoczony.

  - Po co go szukacie?

  - Żartujesz sobie... musi zapłacić za to, co zrobił.

  - To nie ma sensu. - Stwierdziłam.

  - Niby dlaczego? - zadziwił się Carter.

  - Dobrze się ukrył. Być może wyjechał z kraju. Porwanie i moja śmierć miała być zemstą za sprowadzenie ojca Petera do grobu. Tyle, że Jimmi Parker popełnił samobójstwo, nie został zamordowany. To on zabił mojego ojca. Być może Peter przemyślał tę sprawę, a następnie zadzwonił do was, byście mnie uratowali. Ruszyło go sumienie, może nie jest taką świnią.

Komisarz Cooper - Zagadki LondynuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz