ROZDZIAŁ 13

190 9 0
                                    

  Po dwudziestu minutach ostrej jazdy, dojechaliśmy w końcu na Lotnisko Heathrow. Wgapiona w szybę samochodu, obserwowałam tłoczących się ludzi. Wokół było pełno ochroniarzy pilnujących bezpieczeństwa na lotnisku. Pasażerowie zachowywali się jak mrówki w mrowisku. Istna masakra.

  Kiedy w końcu udało nam się zaparkować auto, wyszłam ze środka i wypuściłam Alexa na poszukiwania Jay'a Harrisa. Weszliśmy z Nickiem do głównego budynku lotniska i skierowaliśmy się do tablicy odlotów. Samolot lecący do Las Vegas startuje o 9:40.

  - Mamy dziesięć minut na znalezienie Harrisa. - Powiedziałam do Nicka.

  - Pamiętasz, jak wyglądał?

  - No jasne, od razu go rozpoznam. W jego oczach było coś takiego, co się pamięta. Taka jakby pustka. - Odparłam.

  - Ta...ruszajmy. - Poklepał mnie po ramieniu. - Widzisz, tam jest Austin. - Wskazał na wysokiego blondyna, który stał jakieś 10 metrów od nas. - A tam stoi Lestrade. - Pokazał palcem na Grega, który jako jedyny stał blisko platformy, na którą miał przylecieć samolot. - Ubezpieczają nas. Gdzie Alex?

  Pies od razu pojawił się przy mnie. Gdy Nick go zobaczył, powiedział, abym razem z owczarkiem udała się w kierunku poczekalni, a sam skierował się do Lestrade'a, skonsultować sytuację.

  Wykonałam polecenie bez gadania, cały czas przyglądając się ludziom, czekającym przed odlotem. Nie zauważyłam Jay'a. Gdy doszłam do krzeseł, dostrzegłam jedynie stare małżeństwo i rudą dziewczynę, która była zajęta wpatrywaniem się w ekran swojego laptopa.

  Zawróciłam, chcąc zapewnić Cartera, że w tej części lotniska nie ma ani Harrisa, ani Nicole Clark. I wtedy go zobaczyłam. Stał nieopodal. Razem z blondwłosą Clark. Dziewczyna była spokojna, ale czułam, że jest wystraszona. Chciałam do niej podbiec i zabrać od tego wstrętnego Jay'a, ale wiedziałam, że byłoby to bardzo głupie.

  Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Nicka. Odebrał po jednym sygnale.

  - Jest tu. - Oznajmiłam. - Stoi jakieś 6-7 metrów od poczekalni. Jestem najbliżej. Atakuję.

  - Nie! Nie rób tego! - już miałam się rozłączyć, ale Carter zdążył mnie powstrzymać. - Wyślę do ciebie Austina, jest niedaleko. Obserwuj ich, tylko zachowuj odległość.

  - Robi się.

  Schowałam telefon do kieszeni spodni. Przypatrzyłam się Harrisowi. Pod kurtką dostrzegłam pistolet. Aż dziwne, że nikt go nie zauważył.

  Wskazałam mężczyznę Alexowi i wypuściłam go, aby zaszedł go z drugiej strony i w razie potrzeby, asekurował mnie. Gdy pies wykonał moje polecenie, poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i ujrzałam Austina.

  - Idź z lewej, ja na prawo. Otoczymy go.

  Bez słowa zrobiłam to, co powiedział Austin. Harris otaczał Nicole rękę, uniemożliwiając jej w ten sposób drogę ucieczki. Gdy byłam już trzy metry o mężczyzny, odblokowałam pistolet. Wyciągnęłam go przed siebie, nie zwracając uwagi na to, że ludzie, którzy są wokół mnie, zaczynają panikować i bacznie nas obserwować.

  - Puść ją! - zawołałam, wiedząc, że nie powinnam tego robić bez konsultacji z partnerami.

  Jay Harris odwrócił się, ciągnąć za sobą wystraszoną Clark. W jego oczach dostrzegłam rozbawienie. Harris w mgnieniu oka wyciągnął swoją broń i przystawił ją do skroni dziewczyny. Na lotnisku zdążył zapanować chaos.

  - Ha ha ha. - Rzekł ironicznie. - Zabawne, że tak szybko się pojawiliście.

  - Puść ją. - Powtórzyłam, chcąc brzmieć jak najbardziej surowo i groźnie. Ale słysząc kolejne rozbawienie Jay'a, zrozumiałam, że mi się nie udało.

Komisarz Cooper - Zagadki LondynuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz