ROZDZIAŁ 26

138 10 0
                                    

  Obudziłam się o godzinie 6:58. Dzisiejsza noc była dosyć mroźna, bowiem gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że leżę zawinięta w kokon i wyglądam w nim jak gąsienica. Z trudem udało mi się wyjść z kołdry i musiało się to skończyć upadkiem na podłogę. Na szczęście udało mi się doczołgać do łazienki.

  Ubrałam się w biało-czarną bluzkę, ciemne jeansy i czarną marynarkę. Zrobiłam makijaż składający się z czerwonej szminki, eyelinera oraz różu na policzkach. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Jest to moja codzienna fryzura, odkąd postanowiłam je skrócić.

  Po wyjściu z łazienki skierowałam się do kuchni, gdzie zjadłam porządną porcję płatków śniadaniowych. Wypiłam szklankę kawy z mlekiem, oglądając przy tym poranne wiadomości.

  O godzinie 7;30 usłyszałam Rica. Biegał po całym domu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Zignorowałam go. Odstawiłam brudne naczynia do zmywarki i udałam się do wyjścia.

  Po drodze zabrałam ze sobą telefon, wszystkie potrzebne dokumenty oraz portfel. Ubrałam skórzaną kurtkę i czarne trapery. Uznałam także, że najwyższy czas, aby zacząć nosić czapkę oraz szalik.

  Alex czekał przy drzwiach i aż rwał się, aby wyskoczyć na zewnątrz. Otworzyłam drzwi i już miałam wyjść, kiedy usłyszałam za sobą Richarda.

  - Gdzie idziesz? - spytał zdziwiony.

  - Dobrze wiesz.

  - Nie możesz sobie dzisiaj odpuścić? - jego błagalny głos trochę mnie zirytował.

  - Jestem gliną i muszę iść do pracy.

  - Jasne, czyli znów zobaczymy się wieczorem.

  - Oczywiście. - Lekko się uśmiechnęłam.

  - Świetnie... - Odparł sarkastycznie Ric.

  - Oj, nie bądź zły. Wypożycz jakiś fajny film, kup popcorn i znowu spędzimy miło wieczór.

  Podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w usta. Gdy się od niego odsunęłam, zobaczyłam uśmiech na jego twarzy, co spowodowało taką samą reakcję u mnie.

  Wyszłam z domu i złapałam taksówkę. Po dwudziestu minutach dojechałam do Scotland Yardu. Po drodze wpadł mi do głowy pomysł, aby w końcu kupić sobie własną furę. Transport będzie o wiele łatwiejszy. Muszę to naprawdę przemyśleć.

  Gdy weszłam do budynku komisariatu, od razu skierowałam się do swojego gabinetu. Po drodze na górę kilka policjantów witało mnie miło, kilka tylko się uśmiechało, a inni z przyjemnością ściskało mi dłoń. Czy to możliwe, aby wszyscy mnie znali? Może to dlatego, że ostatnio zostałam porwana przez 25-letniego adwokata, który następnie chciał mnie wysadzić w powietrze? A może dlatego, że jestem kuzynką najbardziej znanego, a przy tym najbardziej chamskiego i irytującego detektywa na świecie?

  Kiedy dotarłam na miejsce, usłyszałam Dylana. Jak to możliwe, że on zawsze pojawia się tam, gdzie jestem ja?

  - Witaj, Carter. - Zaczęłam.

  - Hejka, Jessie! - chłopak był nadzwyczaj wesoły, co wcale mnie nie zdziwiło. Przyzwyczaiłam się do tego, że na jego twarzy gości uśmiech, gdy tylko mnie zauważa. - Jak zdrowie?

  - Na pewno lepiej niż u ciebie. - Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego czerwony od kataru nos. Mimo to uśmiech nadal solidnie trzymał się twarzy chłopaka.

  - To prawda, złapało mnie jakieś choróbsko.

  - Mnie to wygląda na zwykłe przeziębienie. - Poklepałam Dylana po ramieniu. - Powinieneś zostać w domu.

Komisarz Cooper - Zagadki LondynuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz