Po dwudziestu pięciu minutach dojechałam pod dom pani Peterson. Alex wyskoczył z taksówki i pobiegł w stronę drzwi. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z samochodu.
Po chwili zadzwoniłam do środka i grzecznie poczekałam, aż w drzwiach pojawi się uśmiechnięta staruszka. Po paru sekundach mogłam przekroczyć próg domu.
Zawiesiłam kurtkę na wieszaku, a następnie udałam się do kuchni, gdzie pani Peterson przygotowywała herbatę. Usiadłam na krześle. Przez chwilkę nie wiedziałam, co powiedzieć, toteż gospodyni postanowiła przerwać ciszę.
- Cieszę się, że przyszłaś, Jessie.
- Tak właściwie to...
- Wiem o Peterze. - Przerwała mi staruszka. - To dlatego w moim domu kręci się policjant, który obserwuje mieszkanie Wooda.
- Parkera. - Poprawiłam kobietę. - Nie chciałabym pani zostawiać, ale... niedawno spotkałam swojego byłego chłopaka i chcę z nim zamieszkać. Właściwie to już się przeprowadziłam.
- Czyli twój pokój jest wolny?
- Otóż to. - Odparłam, pijąc jeden łyk herbaty.
Pani Peterson westchnęła ciężko. Po chwili wstała od stołu i przeszła do drugiego pokoju. Ja nadal siedziałam na krześle i delektowałam się smakiem mojej ulubionej owocowej herbatki.
Po pewnym czasie usłyszałam, jak pani Peterson wchodzi do kuchni. Odwróciłam się i zobaczyłam jak staruszka trzyma w rękach coś, czego tak bardzo brakuje w moim pokoju.
- Peter zostawił to dla ciebie. - Powiedziała, wręczając mi zapakowane w futerał pianino należące do Parkera. - Przyjechał tu w poniedziałkową noc i powiedział, że się wyprowadza. Zabrał większość rzeczy, a to...- Wskazała na instrument. -...Kazał przekazać tobie. Razem z tym...- Podała mi złożoną na pół, białą kartkę.
- Przyszedł tu?
- Tak.
- Powiedziała to pani policji?
- Skądże. Żebym później na jakieś przesłuchania musiała chodzić? Wystarczy to, że w moim domu przebywają mundurowi, którzy wypatrują tego wstrętnego Petera.
Przez chwilę myślałam, czy nie powinnam powiedzieć Nickowi, że Parker przyjechał tutaj zaraz po tym, jak powiadomił policję, gdzie jestem przetrzymywana. Ale szybko wygoniłam tę myśl z głowy.
- Myślę, że powinnam już pójść. - Powiedziała po chwili. - Będę panią odwiedzać.
- To miło z twojej strony, ale nie musisz. Na pewno masz masę pracy.
Wstałam i wyszłam z kuchni, wołając za sobą Alexa, który zajadał się kiełbaskami. Udałam się do wyjście, gdzie zarzuciłam na siebie kurtkę. Zaraz po tym pożegnałam się ze staruszka i wyszłam z domu, zabierając ze sobą pianino i stojak. Załapałam taksówkę, wcisnęłam do niej instrument i usadowiłam się wygodnie na fotelu.
Wyciągnęłam z kieszeni kartkę od Petera. Otworzyłam ją niepewnie. Nie bardzo wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jednakże po chwili zaczęłam czytać:
,, Jessie, jeśli to czytasz, to znaczy, że postanowiłaś odwiedzić tę miłą staruszkę. Chcę cię przeprosić, choć po tym, co ci zrobiłem, zdaję sobie sprawę, że mi nie wybaczysz. Uświadomiłaś mi, że to mój ojciec był potworem. Nie powinienem się na tobie mścić. Ale spokojnie, już mnie nie zobaczysz. Jedyne co chcę ci zostawić, to pianino, przy którym tak świetnie się bawiłaś. Tobie bardziej się przyda. - Peter."
CZYTASZ
Komisarz Cooper - Zagadki Londynu
Novela JuvenilJessie Cooper kończy studia policyjne. Opuszcza spokojne Harlow i razem ze swoim psem, Alexem, jedzie do Londynu w poszukiwaniu pracy. Na miejscu ma się zobaczyć ze swoimi nieodwiedzanymi od dziesięciu lat kuzynami, Holmesami. Jak przebiegnie ic...