ROZDZIAŁ 6

376 15 2
                                    

  O godzinie ósmej rano usłyszałam szczekanie Alexa. Powoli otworzyłam oczy. Przez chwilę nie wiedziałam, o co mu chodzi. Chwilę później oprzytomniałam. Przypomniało mi się, że czeka na mnie robota. Błyskawicznie zaskoczyłam z łóżka i udałam się w stronę łazienki, zabierając ze sobą ubrania. Przebrałam się w jeansy i koszulę, a zaraz po tym poszłam na śniadanie. Przygotowałam sobie kanapkę, a Alexowi dałam dwie kiełbaski.

  Po skończeniu jedzenia, spojrzałam na zegar. Była 8:25. Nie miałam dużo czasu. Musiałam jak najszybciej wyjść z domu. Spakowałam plecak, zabrałam klucze i razem z Alexem wyszłam z mieszkania. Na parterze czekał na mnie Peter.

  - Hej, co tu robisz? - zapytałam.

  - Idę do pracy, pomyślałem, że odwiozę cię na komisariat.

  - Wiesz, nie trzeba. Zamówię taksówkę.

  - Moja kancelaria znajduje się w pobliżu Scotland Yardu. Nie ma potrzeby żebyś łapała taksówkę, skoro jadę w tamtą stronę.

  - Skoro nalegasz.

  Wyszliśmy przed dom i skierowaliśmy się w stronę garażu, gdzie stało Volvo Petera. Otworzyłam tylne drzwi do samochodu i wpuściłam tam Alexa. Zajęłam miejsce obok Wooda i razem udaliśmy się na Victoria Street.

  Wciągu dwudziestu minut udało nam się dotrzeć do Scotland Yardu. Wysiadając z auta, podziękowałam Peterowi za podwózkę.

  - Przyjadę po ciebie. - Oznajmił Wood.

  - Nie, Peter, nie przyjeżdżaj. W sumie to sama nie wiem, o której skończę.

  - Okej, ale jakby co, tu masz mój numer. - Powiedział Peter, wręczając mi swoją wizytówkę.

  Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z samochodu. Skierowałam się w stronę głównego wejście na komendę. Po drodze minęłam kilkoro gliniarzy. Jednego zapytałam, gdzie znajdę Lestrada. Okazało się, że jego gabinet znajduje się na szóstym piętrze.

  Wyjechałam windą na górę i poszłam szukać Grega. Znalazłam go po trzech minutach. Była wtedy dokładnie ósma rano. Czyli się nie spóźniłam. Ucieszyłam się, widząc niosący dla mnie sprzęt policyjny. Nie mogłam ukryć zadowolenia, kiedy Lestrade wręczał mi mój pistolet, kajdanki i chwilową odznakę.

  - Nawet nie wiesz, jak się cieszę.

  - Domyślam się. Twój gabinet znajduje się za tym zakrętem. - Palcem wskazał mi drogę, gdzie mama się kierować. - Będzie tam czekać na ciebie twój partner, Nick Carter. Mam nadzieję, że się dogadacie. A, jeszcze coś... szef zgodził się na obecność Alexa na komisariacie, wszystko załatwiłem.

  - Jasne, dzięki. - Powiedziałam, idąc w stronę gabinetu. Sama o tym nie pomyślałam.

  Powoli popchnęłam drzwi. W środku jeszcze nikogo nie było. Jednak od razu wiedziałam, które z dwóch biurek jest moje. Było czyste, wszystko stało równo poukładane, a obok leżało legowisko dla psa. Rzuciłam plecak na krzesło i jeszcze raz spojrzałam na swoją odznakę. Zawsze o niej marzyłam. Tak samo, jak o tym cudnym rewolwerze policyjnym, no i oczywiście o kajdankach. Przypięłam odznakę do smyczy, która leżała na biurku i założyłam na szyję. Podeszłam do mapy Londynu. Dostrzegłam narysowany na niej czerwony ,, X". Znajdował się w okolicach Tower Bridge. Prawdopodobnie oznaczał miejsce, gdzie doszło do jakiegoś przestępstwa, którego zresztą nie mogłam się doczekać. Może jest to trochę egoistyczne podejście do świata zbrodni, ale naprawdę nie mogłam doczekać się jakiejś sprawy.

  Po chwili usłyszałam otwierane drzwi. Do pomieszczenia wszedł wysoki brunet. Jego włosy były rozczochrane, a rękawy jego koszuli podwinięte. Był kompletnie roztrzęsiony. W ogóle mnie nie zauważył. Podszedł do swojego biurka, rzucił na nie mnóstwo papierów i zasiadł na krześle. Złapał się za głowę. Wyglądał na zmęczonego i zmartwionego.

Komisarz Cooper - Zagadki LondynuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz