ROZDZIAŁ 20

154 9 0
                                    

  Usiadam na kanapie i wybrałam numer do mamy. Odebrała po trzech sygnałach. Była wręcz zachwycona tym, że do niej zadzwoniłam.

  - Witaj, mamo. - Powiedziałam spokojnie.

  - Jessie, jak miło cię słyszeć! - kobieta aż tryskała radością.

  - Ciebie również. Co u ciebie? - zapytałam.

  - Nie pytaj, co u mnie tylko opowiadaj jak tam w pracy, kotek?

  - Dobrze, można powiedzieć, że świetnie. Rozwiązaliśmy sprawę, uratowaliśmy dziewczynę i zamknęliśmy gnojka. Nie mogło być lepiej. - Nie chciałam mówić mamie o porwaniu. To by ją zmartwiło i sprawiło, że dzwoniłaby do mnie co pięć minut, aby sprawdzić czy jestem cała.

  - Na pewno wszystko dobrze? Masz jakiś dziwny głos. - Mama jak zwykle odkryła, że coś było nie tak.

  - Jasne, czemu miałoby być źle? - spytałam, chociaż czułam, że głos coraz bardziej mi się trzęsie. Zaczynałam sądzić, że telefon do mamy był złym pomysłem.

  - Nie okłamuj mnie, coś się stało, prawda?

  - Nie...to znaczy...miałam mały...wypadek w pracy.

  - Wypadek?! Jessie, co się stało? Jesteś w szpitalu? Mam po ciebie przyjechać?

  Mama zaczęła panikować. Wiedziałam, że tak będzie, dlatego nie chciałam mówić jej o Peterze. Ale prawda była taka, że nie mogłam jej oszukiwać. Była moją mamą i miała prawo znać prawdę.

  - Nie, jest dobrze. Po prostu... okazało się, że chłopak, którego spotkałam w środę jest synem Jimmiego Parkera.

  - Co?! - mama była przerażona.

  - Mamo, spokojnie. Porwał mnie, ale żyję, więc nie jest najgorzej. - O dziwo, kiedy to mówiłam, mój głos był niezwykle spokojny.

  - Porwał cię?! Jessie, przyjadę do ciebie.

  - Nie, mamo! - starałam się ją uspokoić. - Wszystko jest okej. Nic mi nie jest. Żyję, zresztą to Parker powiadomił policję o tym, gdzie jestem. Nie zaatakuje mnie już więcej...

  - Zaatakował cię?! - mama przerwała mi po raz kolejny.

  - Tylko mnie porwał, już mówiłam.

  - Tylko porwał? Dziecko, jak możesz tak mówić. Przecież...

  - Mamo, nie chcę o tym mówić. - Teraz to ja jej przerwałam. - Koniec tematu. Nic mi nie jest, żyję, więc nie potrzeby o tym gadać.

  - Oh...no dobrze. - Westchnęła. - Ale jak będziesz chciała porozmawiać, to dzwoń.

  - Jasne, mamo. Będę dzwonić. Tylko proszę, nie rozpowiadaj tego nikomu, a zwłaszcza pani Pomfrey, to straszna plotkara. Jeśli ona się o tym dowie, to...

  - Jessie...spokojnie. Nie powiem. Kocham cię.

  - Ja ciebie też. To pa.

  - Całuski.

  Rozłączyłam się. Nie chciałam, aby rozmowa skończyła się tym, że po moich policzkach będą spływać łzy. Kiedy uświadomiłam sobie o tym, że jeszcze wczoraj mama mogła stracić jedyne dziecko, moje oczy momentalnie zrobiły się szklane. A wszystko przez to, że zaufałam Peterowi.

  Odłożyłam telefon na stolik i położyłam głowę na poduszce. Jednakże po paru minutach wyprostowałam się i powycierałam oczy. Przecież Ric nie mógł mnie tak zobaczyć. Jeszcze zadzwoniłby do Nicka i powiadomił go, że nie pojawię się w pracy przez co najmniej trzy tygodnie.

Komisarz Cooper - Zagadki LondynuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz