ROZDZIAŁ 17

163 11 0
                                    

  Kiedy się obudziłam, okazało się, że do wybuchu bomby zostało dziesięć minut. Spojrzałam na swoje ręce. Były pokryte gęsią skórką, gdyż w pomieszczeniu było wręcz lodowato. Nie miałam kurtki i czułam, że zamarznę, ale zignorowałam to, bo wiedziałam, że i tak zaraz umrę.

  Nagle drzwi pomieszczenia otworzyły się, a do środka wpadło kilkanaście umundurowanych policjantów oraz dwóch mężczyzn w kombinezonach. Saperzy błyskawicznie rzucili się na bombę i od razu przeszli do jej rozbrajania.

  Zauważyłam też Nicka, który w momencie znalazł się przy mnie. Zaczął majstrować przy kajdankach, a po chwili moja ręka luźno opadła w dół. Zrobiło mi się słabo, dlatego Carter musiał przytrzymać mnie pod ramię, abym nie upadła.

  - Już dobrze. - Objął mnie drugą ręką, sprawiając w ten sposób, że oparłam głowę o jego klatę. - Zaraz wrócisz do domu. - Po policzkach spływały mi łzy. Nie mogłam uwierzyć w to, że żyję. To cud.

  Kiedy odsunęłam się od Nicka, który dalej mnie podtrzymywał, dostrzegłam w drzwiach Rica. Pobiegłam do niego, nie zważając na słowa partnera, który uważał, że nie powinnam się przemęczać, a następnie wtuliłam się w Fischera.

  - Wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie. - Powiedział, podczas gdy ja wdychałam zapach jego cudownych, męskich perfum. - Nic ci się nie stanie. Ten bandyta już się do ciebie nie zbliży.

  - Jessie...- Usłyszałam głos Nicka. - Pojedziesz teraz z Richardem do jego domu...

  - Co? - przerwałam Carterowi. - A dlaczego nie mogę iść do siebie?

  - Jess, zrozum, że nie złapaliśmy porywacza. Może cię szukać, a pierwsze gdzie to zrobi, to mieszkanie na Blandford Street.

  - Ale?

  - Żadnych ,,ale"! Pojedziesz do Richarda.

  Westchnęłam ciężko. Objęłam przyjaciela, który wyprowadził mnie z fabryki, po czym zarzucił na moje ramiona swoją kurtkę.

  Nagle przypomniałam sobie o Alexie. Wyrwałam się z objęć Rica i popędziłam niczym torpeda do budynku. Chłopak biegł za mną, ale zignorowałam go. Musiałam znaleźć swojego owczarka.

  - Alex! Alex, gdzie jesteś?! - wołałam, prawie że krzycząc.

  W pewnym momencie poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie. Zaczęłam płakać. Odwróciłam się i nie zwracając na to, kto za mną stoi, przytuliłam się. Kiedy poczułam zapach Rica, jeszcze mocniej wtuliłam się w przyjaciela.

  - Nick go szuka. - Oznajmił.

  Po paru minutach saperzy wyszli z pomieszczenia, w którym mnie przetrzymywano, a zaraz po tym usłyszałam szczekanie. Oderwałam się od Rica i rzuciłam się na Alexa, który wpadł mi w ramiona. Łzy jeszcze bardziej spływały z moich oczu, tym razem ze szczęścia.

  Kiedy pies wyszedł z moich objęć, poczułam się słabo. Gdyby Nick i Richard mnie nie podtrzymali, zemdlałabym. Objęli mnie ramionami i wyprowadzili z budynku.

  - Odwiozę was. Po drodze zabierzemy twoje rzeczy z Blandford Street. - Oznajmił Nick, kiedy wsiadaliśmy do jego auta. - Przez jakiś czas będziemy obserwować twoje wynajmowane mieszkanie. Peter może się tam pojawić.

  Usadowiłam się wygodnie na tylnym siedzeniu, opierając głowę o ramię Rica, a Alex zajął miejsce obok Nicka. Byłam wykończona, zmarznięta, osłabiona i odwodniona. Miałam dosyć wszystkiego. Ale mimo to chciałam się dowiedzieć, jak zostałam odnaleziona.

Komisarz Cooper - Zagadki LondynuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz