Fire in his eyes...

141 15 4
                                    

Calum.

Byłem kłębkiem nerwów. Przed chwilą Ashton przeleciał mnie w szkolnym kiblu. To było ryzykowne, ale podobało mi się. Ten dreszczyk, że ktoś mógłby nas przyłapać, sprawiał, że chciałem więcej. Ashton ciągle powtarzał, że mnie pragnie, cały czas patrząc mi przy tym w oczy...Jednak jakiś cichy głos w mojej głowie powtarzał, że ten ogień, który widziałem w jego bursztynowych tęczówkach, może szybko zgasnąć. Bałem się tego, że w końcu wybierze Kelly, a ja będę cierpiał.

Nie poszedłem na lekcje. Wybiegłem ze szkoły, wsiadłem do auta i jeździłem po mieście bez celu. Ashton cały czas do mnie wydzwaniał, więc wyłączyłem telefon. Zatrzymałem się przy jakiejś knajpie, gdzie zamówiłem hamburgera i frytki. Czekając na swoje zamówienie, włączyłem telefon ( 10 nieodebranych połączeń od Ashtona), przeglądałem zdjęcia w swojej galerii. Zdjęcia Ashtona i moje. Uśmiechaliśmy się do siebie, obejmowaliśmy i całowaliśmy. Byliśmy naprawdę szczęśliwi, ale ja potrafiłem myśleć tylko o tym, że Ash może być tak samo szczęśliwy z Kelly. Jestem popaprany.

-Twoje zamówienie-usłyszałem nad sobą. Wysoki chłopak w okularach położył przede mną talerz. Jednak całkiem straciłem już apetyt.

-Dzięki-wycedziłem przez zęby.

-To twój chłopak?-zapytał wskazując na urządzenie, które natychmiast złapałem i schowałem do kieszeni- Ładna z was para.

W pierwszym odruchu chciałem zaprzeczyć, ale jaki to miało sens?Nie znałem tego kolesia, wydawał się starszy, więc na pewno nie chodził do mojej szkoły i nikomu by nie wygadał, poza tym Ashton i ja nie byliśmy parą.

-My...nie jesteśmy już razem.

-Szkoda. Wyglądaliście na szczęśliwych.

Po tych słowach odszedł,zostawiając mnie samego.

Zjadłem tylko połowę hamburgera i kilka frytek. Zostawiłem pieniądze na stoliku, po czym wyszedłem przed knajpę. Napisałem do Michaela, że nie będzie mnie dziś na treningu. Zastanawiałem się czy w ogóle jeszcze na jakikolwiek pójdę. Najlepiej byłoby dla mnie, gdybym w ogóle nie spotykał się Ashtonem. Najchętniej zmieniłbym szkołę.

Usiadłem na krawężniku i wbiłem wzrok w swoje trampki. Jestem totalnym idiotą. Ktoś inny na moim miejscu, nie przejmowałby się Kelly i cieszył się towarzystwem Ashtona, ale nie ja. Ja chciałem być jedynym w jego sercu. Mam tylko nadzieję, że Ashton zrobi to co powiedział i z nią zerwie,bo inaczej chyba pęknie mi serce.

Poczułem na sobie czyjś wzrok. Spojrzałem w bok. Chłopak, który obsługiwał mnie wcześniej w knajpie, stał przy ścianie, opierając się o nią nogą. Palił papierosa i uśmiechał się w moim kierunku.

-Ale cię wzięło-zaśmiał się. Podszedł do mnie i usiadł obok. Wyciągnął w moim kierunku paczkę-Palisz?

-Nie. Chociaż...-po sekundzie namysłu wziąłem jednego papierosa- Dzięki.

-Ten blondyn chyba strasznie namieszał ci w głowie.

-Aż tak to widać?-zaciągnąłem się i zacząłem kaszleć. Do oczu naszły mi łzy. Chłopak zaczął się śmiać i poklepał mnie po plecach.

-Powoli. Zaciągnij się, przytrzymaj i wciągnij.

Posłuchałem jego sugestii i po chwili poczułem jak dym rozchodzi się po moich płucach.

-Dowson Stevens-wyciągnął do mnie dłoń. Na jego nadgarstku zobaczyłem wytatuowane pnącze róż, które ciągnęło się wyżej, ale znikało pod rękawem bluzki. Jego uścisk był mocny.

-Calum Hood.

-Więc Calum. Opowiadaj.

-O czym?

-O tobie i tym blondasie z seksownym uśmiechem-zaciągnął się po raz ostatni i zdeptał niedopałek na ziemi.

-To pokręcone...

-Jak każda gejowska historia. Zacznij może od tego jak to bożyszcze ma na imię.

-Ashton-przygryzłem wargę. Nawet wypowiadanie jego imienia bolało. Dawson zmierszył mnie spojrzeniem, po czym wstał.

-Zbieramy się stąd Calum. To miejsce nie nastraja do zwierzeń-wskazał na parking oraz ludzi, którzy wchodzili i wychodzili z knajpy.

Spojrzałem na niego zdziwiony. Podszedł do sportowego motocykla, który stał kilka metrów dalej.

-Dlaczego to robisz? Nawet mnie nie znasz-powiedziałem.

-To się poznamy Calum. Wydajesz się być spoko, a ja nie lubię jak spoko ludzie się smucą. I jako twój brat w orientacji, mam obowiązek cię wysłuchać.

Rzucił w do mnie kask, który wyciągnął spod siedzenia i dodał.

-Chociaż w tej sytuacji, wolałbym nie nazywać się twoim bratem.

-W jakiej sytaucji?-byłem kompletnie zbity z tropu. Dowson uśmiechnął się szeroko, założył kask. Usiadł na motocyklu odpalając maszynę.

-Jedziesz?-zawołał przekrzykując silnik.

Zastanowiłem się przez chwilę nad sytuacją, w której się znalazłem. Jeszcze kilka godzin temu pieprzyłem się z Ashtonem. Potem od niego uciekłem. Znowu. Teraz stoję na parkingu i myślę czy przyjąć propozycję, pojechania nie wiadomo gdzie, od w sumie nieznajomego kolesia, który przy okazji też jest gejem. Poczułem, że telefon wibruje w mojej kieszeni. To pewnie znowu Ashton. Bardzo chciałem z nim porozmawiać i pogodzić się, bo przez te kilka godzin naprawdę się za nim stęskniłem. Sam nie rozumiałem swojej decyzji, ale założyłem kask i usiadłem za Dowsonem, obejmując go w pasie.

Kim jest Dowson i dlaczego zależy mu na poznaniu Caluma? Jak sądzicie? Czy namiesza w związku chłopaków czy wręcz przeciwnie?Czekam na wasze komentarze i propozycje. Dziękuję ala_2002 za pomysł na imię i nazwisko nowego bohatera.
Na jakiś czas przerywam pisanie, żeby wszystko sobie poukładać i zaskoczyć Was w kolejnych rozdziałach. Mam nadzieje, że będziecie czekać.
With all my love. Aleksa.

If You Don't Know Let Me Go|| CashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz