The way you take away my breath...

123 15 3
                                    

Ashton.

-Calum, skarbie. Uspokój się-podszedłem do chłopaka, ale on zrobił krok w tył.

-Chcę być jedyny Ashton-powiedział ocierając nos w rękaw koszuli. Przygryzłem wargę i przyjrzałem mu się. Wyglądał tak seksownie w czarnej koszuli. Kiedy tylko zobaczyłem jak parkuje samochód na ulicy przed moim domem, serce zabiło mi szybciej. Musiałem tylko grzecznie pozbyć się Kelly. Nie byłem z nią dziś umówiony, ale przyjechała do mnie zaraz po szkole. Od razu przeszła do rzeczy, bo była jedną z tych dziewczyn,które nie lubią ceregieli. Rozebrała mnie i po prostu dosiadła. Uwielbiałem to w niej. Żadnych czułych słówek, żadnego pitolenia o błysku w oku i innych pierdołach.

Zacząłem chodzić z Kelly jakoś w połowie drugiej klasy. Wcześniej nie zwracałem na nią uwagi, bo umawiałem się z kuzynem Luke'a- Deanem, który studiował na miejskim uniwerku. Było fajnie, ale nie za długo. Dean znalazł sobie kogoś na moje miejsce i kopnął mnie w tyłek. Nie przeżyłem tego jakoś strasznie, ale postanowiłem poszukać sobie pocieszenia. Kelly pojawiła się w odpowiednim momencie. Od razu ustaliła warunki. Nie spotykaliśmy się często. Dwa, trzy razy w tygodniu, bo dla Kelly najważniejsza była nauka. Chciała zdawać na Harvard. Nie zamierzałem jej w tym przeszkadzać.

Policzki Caluma były całe czerwone i mokre od łez. Czy on naprawdę tak to przeżywał? Naprawdę tak mu na mnie zależało? Wiedziałem, że mnie lubi. Patrzył na mnie jak na najcudowniejsze stworzenie na świecie, ale nie sądziłem, że tak bardzo się zaangażował.

-Chodź do mnie Calum- rozłożyłem ku niemu ramiona i objąłem go mocno. Kiedy tylko położył głowę na moim ramieniu, zacisnął dłonie na mojej koszuli i rozpłakał się.

-Kocham cię Ashton-wychlipał, łykając łzy.

-Calum...spokojnie.

-Proszę cię Ashton-spojrzał na mnie i pocałował-Proszę, zerwij z nią.

Gładziłem jego plecy, żeby go uspokoić. Nie wiedziałem, co mógłbym mu powiedzieć. Lubiłem go i cholernie mnie kręcił, ale nie znałem go na tyle, żeby poświęcać się dla niego.  Calum przestał płakać i otarł twarz dłonią. Wbił we mnie spojrzenie. Czekał na moją decyzję. Co miałem mu powiedzieć? Jak załagodzić sprawę, żeby na chwilę odpuścił i żebym mógł go w końcu przelecieć? Nie po to organizowałem ten cały romantyczny szajs, żeby teraz nie zaliczyć.

-Calum-złapałem go za rękę i położyłem ją na swoim kroczu- Czujesz jak bardzo jestem na ciebie napalony? Odłóżmy tę rozmowę i oddaj mi się.

Pocałowałem go, mocno zaciskając wokół niego ramiona. Rozpiąłem guziki jego koszuli i zsunąłem mu ją z ramion. Przejechałem palcem po jego wytatuowanym obojczyku i przygryzłem wargę. Na twarzy Caluma pojawił się słaby uśmiech.

-No już Hoodie-szepnąłem w jego usta- Nie dąsaj się. Przecież jesteś dużym chłopcem.

-Ashy...

Kiedy mnie tak nazwał, wiedziałem, że nie będzie się więcej opierał. Popchnąłem go na łóżko i zerwałem swoją koszulę.

-Ashton...czy ty w ogóle coś do mnie czujesz?

Kurwa, a ten znowu swoje. Pochyliłem się i rozpiąłem mu spodnie.

-Oczywiście Hoodie- zdarłem z niego bokserki i oblizałem usta patrząc mu w oczy- Uwielbiam  sposób, w jaki odbierasz mi oddech...

Wziąłem go w usta, jednocześnie pozbywając się swoich spodni.

If You Don't Know Let Me Go|| CashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz