Zemsta (snames)

4.6K 150 134
                                    

Cisza, spokój, samotność i dobra książka. To, czego Regulus szukał. Westchnął błogo i położył się na łóżku, otwierając lekturę. Od tak dawna nie miał chwili wytchnienia; ciągle nauka, ciągle wrzaski koło ucha, ciągle koledzy czegoś od niego chcieli, przez co brakło mu czasu na relaks. Ale teraz go miał i zamierzał z niego w pełni korzystać.


A przynajmniej taki miał zamiar. Nie minęło pięć minut, a drzwi otworzyły się z głośnym hukiem i walnęły z całym impetem o kamienną ścianę. Zaskoczony i zawiedziony Regulus oderwał się od liter i uniósł wzrok na dość niskiego jak na swój wiek chłopca o bladej cerze i czarnych, przydługich włosach. Trząsł się ze złości, na policzkach wykwitły dwie wściekle czerwone plamy, a oczy ciskały gromy. W kilku krokach pokonał odległość dzielącą go od łóżka obok Blacka i rzucił się na nie, po czym zaczął walić pięścią w poduszkę. Regulus zamarł, niepewny, jak powinien zareagować na nietypowe zachowanie przyjaciela. Wiedział, że ma temperamencik i łatwo go rozzłościć, ale nie widział go jeszcze w takim stanie. Nie ciężko było się domyślić, że powinien uważać na wszystkie słowa i czyny. Po kilku długich sekundach wahania odłożył książkę na bok, pochylił się w kierunku chłopaka i wyciągnął rękę, by dotknąć jego ramienia. Zanim jednak było mu to dane, on sam niespodziewanie się poderwał do góry, a Regulus ze zdziwionym i przerażonym okrzykiem odskoczył do tyłu i spadł z materaca.


-Nie, nie zamierzam dłużej tego znosić! – warknął jakby do siebie Severus, podczas gdy obolały Regulus zbierał się z podłogi. – Merlinie, co za idiota...! Kretyn! Co mnie podkusiło, by kiedykolwiek zakochiwać się w takim skończonym debilu! Mogłem posłuchać rad, wszyscy mi mówili, że to będzie błąd, że on dalej będzie dla mnie wredotą, ale nieee, naiwny ja miałem to gdzieś, robiłem sobie nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej, że to będzie jakaś debilna bajka, a ten... ten... ten Gryfon!, och, że on będzie moim księciem na białym koniu! Merlinie, jakim głupcem byłem! Ale nie, już więcej na to nie pozwolę! Koniec!


Regulus, który już wgramolił się na łóżko i na klęczkach wysłuchał monologu Severusa, skrzywił się. Domyślił się, że sprawa dotyczy Jamesa Pottera, od niedawna chłopaka Snape'a. Potter, dręczyciel jego przyjaciela, który zaskoczył wszystkich, z dnia na dzień wyznając Severusowi miłość i prosząc o chodzenie. A Snape jeszcze bardziej wszystkich zdumiał, kiedy się zgodził, chociaż powszechnie znana była jego nienawiść w stosunku do Jamesa. A jednak. Regulus był zaskoczony, że dalej się trzymali, chociaż przy tak różnych charakterach kłótnie były nieuniknione. Tym bardziej, że Gryfon nie potrafił się powstrzymać, by pomimo ich obecnych relacji nie wycinać Severusowi kawałów, na które ten reagował najczęściej wrzaskami. Taka z nich była kochana para. Jedna wredota przeganiała drugą. Ale z tego, co Regulus wywnioskował z przesyconego wściekłością wywodu Snape'a, ich związek można by już zaliczyć do przeszłości. Nie wiedział, o co chodzi, ale wyglądało na to, że James przegiął z kolejnym dowcipem.


-Planujesz z nim zerwać? – zapytał.


Severus obrzucił go niechętnym spojrzeniem i – ku zdumieniu Blacka – pokręcił głową. -Niezbyt, może to skończony imbecyl, ale jak już się wkopałem w ten związek, to tak prędko go nie skończę – odparł wymijająco, a Regulus westchnął z niedowierzaniem. Pomimo tego wszystkiego on dalej czuł do niego miętę?! – Po prostu... Jakoś się zemszczę. Gwarantuję, że wtedy odechce mu się ze mnie drwić.


-Taa. A masz jakiś pomysł?


Meyrinowskie miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz