Wykorzystywanie okazji (drarry)

2.7K 139 8
                                    

Styczeń nadszedł, wiejąc chłodem i sypiąc śniegiem. Podczas gdy dzieci, zarówno te małe, jak i te większe, spędzały wesoło czas na lepieniu bałwanów i wojnach na śnieżki, szczupły, jasnowłosy chłopak siedział na małej ławeczce i przeklinał, na czym świat stoi. Cóż było powodem jego złego humoru? Ano jego ukochany, który kolejny raz spóźniał się na ich randkę oraz lodowaty wiatr, który co rusz wślizgiwał się pod jego cienkie, zupełnie niedostosowane do pogody ubranie.


-W końcu! – krzyknął ze zniecierpliwieniem, gdy dostrzegł pędzącego na złamanie karku Harry'ego.


-Przepraszam, kochanie! To moja wina, zagadałem się z Ronem...


Draco wywrócił oczami i w niemej furii wyciągnął ręce do nieba, jakby prosząc Boga o cierpliwość.


-Ty mi lepiej teraz nie ,,kochaniuj''! Jestem na ciebie wściekły! Czekam tu na ciebie dobre dwadzieścia minut, martwię się, a ty się zagadałeś! I to w dodatku w taki mróz! Wiesz, mógłbyś chociaż skłamać, że jakiś nauczyciel cię zatrzymał... Cholerna gryfońska szczerość!


Harry spojrzał zezem na skromne odzienie młodego Malfoya, który wciąż na niego złorzeczył. Na jego usta wkradł się złowrogi uśmieszek. Draco zazwyczaj był dość chłodny w stosunku do niego i Potter musiał łapać każdą okazję na odrobinę czułości – i czuł, że taka się właśnie nadarzyła.


Nim Draco zdążył zaoponować, Harry usiadł obok niego i otulił obu swoim szalem. Ściągnął też jedną rękawiczkę z dłoni i wręczył ją Ślizgonowi, jednak on jej nie ubrał. Z uniesionymi ze zdziwienia brwiami patrzył na nią przez kilka długich sekund, po czym uniósł wzrok na Pottera.


-Co to ma być? – chłód w jego głosie zmroził Harry'ego bardziej niż styczniowy mróz.


-Jak to ,,co''? – przybrał najniewinniejszą minką, na jaką go było stać. – Nie chcę, by było ci zimno, więc temu zapobiegam... Wiesz, to należy ubrać.


Draco przez następną chwilę mierzył go wzrokiem, po czym westchnął i naciągnął rękawiczkę na dłoń. Harry z przeszczęśliwym wyrazem twarzy chwycił go za drugą rękę, by i ją ogrzać, ale przede wszystkim – by dotknąć ukochanego. Następne kilka minut wypełnione były ciszą, ale nie tą niezręczną, lecz tą miłą. Potter przymknął oczy, rozkoszując się ich splecionymi ze sobą palcami, a Draco udawał, że tego nie zauważa. Wreszcie blondyn odchrząknął i oznajmił:


-Nie myśl sobie, że zawsze będę pozwalał ci łapać takie... okazje.


Gryfon uśmiechnął się szeroko i w odpowiedzi ścisnął tylko mocniej dłoń Malfoya, teraz przyjemnie ciepłą.


*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*


-Podetniesz mi włosy?


Harry podniósł wzrok znad czytanej książki i spojrzał na stojącego nad nim Draco z nożycami w ręku. Jego blond włosy były wilgotne, a sam chłopak lekko znudzony.

Meyrinowskie miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz