-
-Uff... W końcu w domu!
Uśmiechnąłem się lekko, gdy Harry z niewyobrażalną wręcz ulgą wypisaną na twarzy położył na stole w kuchni siatki z zakupami. Fakt, były trochę ciężkie, ale z tylko sobie znanego powodu nie chciał nawet słyszeć o pomocy przy niesieniu ich.
-Cały dzień o tym marzyłem! Na zewnątrz jest zimno, a ja zmęczony, więc nawet nie marz, że dzisiaj jeszcze gdzieś wyjdę! – zastrzegł chłopak. – Obiadem zajmę się później, teraz chcesz jakieś kanapki na przegryzkę?
Przyglądałem się w milczeniu, jak rozpakowuje reklamówki i kładzie je na blacie. Obraz tak pospolity, że aż kochany. Harry uniósł głowę, rzucając mi przelotne spojrzenie świadczące o tym, że dalej czeka na odpowiedź. Oblizałem wargi i podszedłem do niego. Przytuliłem się do jego pleców i pocałowałem lekko w kark, wsunąwszy rękę pod jego bluzkę. Pogładziłem płaski, delikatnie umięśniony brzuch. Był bardzo przyjemny w dotyku.
-Co... – zaczął zdezorientowany Harry, ale przerwał w połowie zdania. Przecież i tak wiedział, co mam zamiar zrobić.
-Najchętniej to zjadłbym ciebie – wymruczałem mu do ucha.
Brunet przez chwilę stał w bezruchu, pozwalając mi na pieszczoty, po czym westchnął i odwrócił się w moją stronę. Zarzucił mi ręce na szyję i spojrzał na mnie zalotnie.
-I nawzajem.
Zaczęliśmy się całować. Uwielbiałem to. Harry smakował równocześnie czymś słodkim i czymś słonawym. W dodatku jego cudowny zapach... To wystarczało, bym oszalał.
Wreszcie oderwałem się od tych wspaniałych ust i przeniosłem się z pocałunkami na szyję. Chłopak sapnął cicho i odgiął szyję, by ułatwić mi zadanie. Jego skóra była blada i wrażliwa. Zrobiłem mu jedną krwistoczerwoną malinkę. Wiedziałem, że potem Harry będzie na mnie wściekły z tego powodu (,,I jak ja mam teraz wyjść do ludzi z taką wielką, rzucającą się w oczy malinką!''), ale teraz odsunąłem tę myśl na bok. Zresztą – lubiłem denerwować Wybrańca, więc i tak jego krzyki nie zrobiłyby na mnie wrażenia. Poza tym on i tak nie oponował, a wręcz przeciwnie: poczułem, jak jego członek powoli zaczyna twardnieć. Nie przejmując się ewentualnymi szkodami, przesunąłem zakupy na bok i posadziłem Harry'ego na blacie, ponownie go całując. Jego dłonie znalazły się na moich plecach, gładząc je i delikatnie drapiąc. Przez moje ciało przeszedł silny dreszcz. Również byłem już twardy, a całe ciało trzęsły mi się w podnieceniu. Czułem, jak w brzuchu gromadzi mi się dziwne do opisania napięcie. Drżącymi palcami ściągnąłem kochankowi bluzkę przez głowę i rzuciłem ją na podłodze, po czym to samo uczyniłem z moją koszulką. Oderwałem się od pocałunku i spojrzałem na twarz Harry'ego. Jego zielone oczy były zamglone, a usta spuchnięte i zaczerwienione bardziej niż normalnie. Przełknąłem ślinę, dostrzegając kropelkę potu, która spłynęła po skroni Wybrańca. Ponownie zaatakowałem jego usta, później obrysowując pocałunkami linię jego szczęki, następnie przechodząc na szyję i obojczyki, i jeszcze niżej. Harry, dotychczas ciężko dyszący, jęknął, kiedy wziąłem do ust jeden z jego sutków. To był jego czuły punkt, więc zatrzymałem się na jego brodawkach nieco dłużej. Jedną pieściłem językiem, a drugą ściskałem między palcami. Oddech chłopaka nieznacznie przyspieszył. Wplótł palce między moje włosy, burząc zazwyczaj nienaganną fryzurę. Byłem tak podniecony, że zapomniałem się na niego za to wściec.
CZYTASZ
Meyrinowskie miniaturki
FanfictionCo może zdarzyć się podczas zwykłego wypadu na kawę? Do czego może doprowadzić wypadek podczas meczu jak każde inne? Co może stać się ,,przekąską''? Na jakie pomysły mogą wpaść bliźniaki? Wszelakie poryte pomysły, które siedzą w rudej głowie Meyr...