Sojowe latte czy karmelowe macchiato? (snames)

2.7K 121 41
                                    

Naszym życiem kierują wybory. To one decydują, jak nasze życie się potoczy. Studia czy praca? Jaki kierunek, jaki zawód? On czy inny? Z kim się związać?


Są też jednak wybory, z pozoru błahe i niemające wpływu na nasze życie, jednak ciężkie do rozwiązania. Przed takim właśnie wyborem stał James Potter – wysoki chłopak o ciemnobrązowych, nieuczesanych włosach, prostokątnych okularach i czarującym uśmiechu. Akurat siedział przy małym stoliku i trzymał w rękach menu, które uważnie studiował. Kawiarnia, w której się znajdował, była nieco ciasna, ale bardzo przytulna i miała szeroki spis kaw. Mało kto wiedział, ale James ubóstwiał kawy - nie, żeby trzymał to w tajemnicy, po prostu się tym nie chwalił, bo i po co?


-Sojowe latte... czy.... karmelowe macchiato...- mamrotał cicho pod nosem, nie mogąc się zdecydować. - Cholera, tyle tu pyszności, które chciałbym spróbować...!


Prychnął z irytacją i odwrócił głowę, krzyżując ręce na piersi. Wyglądał niczym sfochowana księżniczka. Jednak kiedy jakieś dziewczyny przy stoliku obok zachichotały, odpuścił i wrócił do wczytywania się w menu.


-Umm... Dzień dobry, czy wybrał pan ju... - od lektury wyrwał go głos kelnera. Po jego brzmieniu James mógł stwierdzić, że należał do młodego mężczyzny, a może jeszcze chłopaka? W każdym razie, sądząc po nutce irytacji i znużenia, widocznie ta osoba nie miała ochoty tu być.


-Zaraz, sekundkę! - Potter zbył go ręką. Między jego brwiami pojawiła się pionowa zmarszczka, świadcząca o pełnym skupieniu.


-Eee... No dobrze... - usłyszał speszony pomruk. Ups. Chyba się zbłaźnił... - W takim razie... Proszę mnie zawołać, jak pan coś wybierze.


-Tak, tak, jas... - James rzucił mu przelotne spojrzenie i już miał ponownie zaczął studiować spis kaw, kiedy dotarło do niego, kogo zobaczył. Zakrztusił się i odwrócił gwałtownie, prawie spadając z krzesła. - Sn... SNAPE?!


Chłopak stojący przed Jamesem, dotychczas o znudzonym wyrazie twarzy i wbijający wzrok w ziemię, również spojrzał na niego. Na jego twarzy wymalował się szok.


-POTTER?! - wrzasnął. -Co ty tutaj robisz?!


Kilka osób również rozkoszujących się tu swoimi napojami, oderwała się od własnych spraw, by zobaczyć, kto narobił tyle hałasu. James to najzwyczajniej w świecie zignorował. Cóż, z jego wyglądem zdążył się już przyzwyczaić, że ludzie się na niego gapili.


-To ciebie powinienem o to spytać! Ja tylko korzystam z uroku wakacji z dala od czarodziejskiego świata i pragnę zrelaksować się przy filiżance wybornej kawy, ale ty?!


-Pracuję, nie widać?! To takie dziwne?


-No, nawet bardzo! Ty, w tym świecie, w takiej pracy i... w takimstroju? Czeeeekaj...


Istotnie, Severus ubrany był w białą koszulę z krótkim rękawem, czarną kamizelkę i czarne, trochę wąskie spodnie opinające się na tyłku i udach. Dwa pierwsze guziki koszuli odpiął. James podejrzewał, że to za sprawą gorąca, gdyż zwykle Snape chodził zapięty po samą szyję. Teraz jednak mógł podziwiać śnieżnobiałą skórę, lekko wystające obojczyki i drobne kropelki potu. W Hogwarcie Ślizgon zawsze ubierał się w za duże ubrania, zapewne należące do dorosłego i świetnie ukrywał pod nimi swoją sylwetkę. W tym momencie James nie mógł wyjść ze zdumienia, gdy mógł podziwiać jego szczupłą, zgrabną i drobną figurę. Severus miał zadziwiająco... ładne ciało. Miał dość wąskie ramiona, nogi co prawda trochę za chude i patykowate, ale Gryfon ze zdziwieniem stwierdził, że mu się podobają. Czyż nie tak rodzą się fetysze...? Ledwie o tym pomyślał, a jednocześnie przeszedł go zimny dreszcz, palący wstyd i chęć roześmiania się.

Meyrinowskie miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz