Mój skarb (snames) +18

2.9K 93 44
                                    

Prześlizguje się między korytarzami lochów. Są zimne i puste. Jak zawsze. Zna ich strukturę na pamięć, więc nie martwi się, że zabłądzi w którymś ze ślepych zaułków. Mnóstwo starych klas, składzików, nawet są tu cele. Zastanawia się, czy kiedyś więziono tu uczniów. Pewnie tak. W końcu Filch zawsze, kiedy go łapie, powtarza ,,jak za starych dobrych czasów...''. Ale nie ma to teraz znaczenia. Teraz liczy się dotarcie przed kamienną ścianę będącą jednocześnie przejściem do pokoju wspólnego Ślizgonów. Do jego małego skarba. Do Severusa.

Przychodzi do niego codziennie. Ma na sobie pelerynę-niewidkę, więc Severus nie wie, że ktoś go obserwuje. Choć może to wyczuwa. Czasami gwałtownie obraca się, świdruje wzrokiem powietrze wokół, a gdy po dłuższej chwili nikogo nie dostrzega, powraca do poprzedniej czynności, choć zwykle z mniejszą pewnością siebie. A James oddycha z ulgą. Nie chce zostać zdradzony. Wtedy to będzie koniec jego conocnych wycieczek. Nie chce tego, nie chce, tak strasznie nie chce. Jego skarb nie jest do niego zbyt przyjazny. Pewnie boi się reakcji innych Ślizgonów. Tak, to dlatego. Przecież nieraz widzi, jak zamyśla się. To na pewno o nim myśli.

James chce w to wierzyć.

Robi to od niecałego roku. Mimo że poczuł ,,to'' już wtedy, kiedy go zobaczył w pociągu po raz pierwszy, odważył się na przyjście do jego dormitorium dopiero pod koniec piątej klasy się na to odważył. Severus wtedy grał w szachy z jakimś wysokim przygłupem, nazywał się chyba Every? Avery? Coś takiego. Oczywiście jego mały skarb wygrywał. Ach, był taki inteligentny.

Od tego ,,pierwszego razu'' przychodził maksymalnie raz w tygodniu, potem zwiększył dawkę do dwóch, trzech, aż wreszcie zaczął to robić codziennie. To był jego nałóg. Nie potrafił przestać. Mimo że wie, że to, co robi, jest złe, dalej przychodził, siadał na fotelu, który był ustawiony naprzeciwko łóżka jego skarba, jakby chciał go zaprosić. Zachęcał: Chodź tu, to jest pisane, usiądź i obserwuj. Więc obserwował. Severus najczęściej czytał jakąś książkę (ach, jego mały, mądry skarb!) albo grał w szachy z jakimiś kretynami, którzy nie mogli nawet się z nim równać, nie mieli najmniejszych szans. Czasami leżał tylko na łóżku, obserwując sufit i myśląc. Pewnie o nim. James jest tego prawie pewny.

Wie, że ma obsesję, ale nie potrafi z tym walczyć.

Wreszcie dociera do owej ściany. Mruczy hasło, prześlizguje się bez problemu przez drzwi, które pojawiły się znikąd. Rozgląda się po Pokoju Wspólnym – kamiennym, podłużnym pomieszczeniu o niskim sklepieniu, zielonkawym oświetleniu i bogato zdobionych meblach, na których rozsiedli się uczniowie w różnym wieku. Nie dostrzega wśród nich Severusa. A więc pewnie będzie w swoim dormitorium. Lub pod prysznicem. James uwielbia obserwować jego nagie, smukłe ciało, po którym spływają strugi wody, takie śliczne, takie piękne, takie doskonałe. Poniekąd ma nadzieję, że właśnie tam go zastanie.

Wspina się po schodach. Najpierw sprawdza dormitorium.

Jest tam.

Och.

Z początku czuje lekkie ukłucie zawodu, ale chwilę potem zostaje zastąpione przez radość. W końcu go widzi, jego małego skarba. Leży na prawym boku, jedną ręką podpiera głowę, a drugą pisze coś na pergaminie położonym na jakiejś książce, która służy jako podkładka. Jego okropni współlokatorzy hałasują, dwoje z nich rzuca w siebie poduszkami i krzyczy, i śmieje się, a trzeci – chyba owy Avery – popija kremowe piwo z zakurzonej butelki, słucha przy tym głośnej muzyki. Czy oni nie widzą, że mu przeszkadzają...?

Powiedz, Severusie, tylko jedno słowo.

Severus nic nie mówi.

A więc James siada na swoim fotelu, a potem przenosi się koło jego łóżka. Chce mieć jak najlepsze ujęcie na jego twarz. Klęka. Obserwuje każdą rysę jego twarzy, jego ciemne, ach, jakże piękne, oczy, które przesuwają się z każdym napisanym słowem, czarne jak smoła włosy, które wysunęły mu się zza ucha, James chce je odgarnąć. Nie może. Nie może się zdradzić. Więc poprzestaje tylko na patrzeniu.

Meyrinowskie miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz